Czesi zakiwali się sprawie Turowa. Dziś to im zależy na szybkim porozumieniu
Wszystko wskazuje na to, że już jutro, czyli 18 stycznia zostanie osiągnięte porozumienie pomiędzy Polską i Czechami w sprawie dalszego funkcjonowania kopalni Turów. Czy powodem tego od dawna oczekiwanego przez Polskę aktu jest tylko zmiana władzy w Czechach, czy też nasi południowi sąsiedzi 30 grudnia 2021 roku „strzelili sobie w stopę” dostarczając polskiej stronie mocnego argumentu do podważenia swoich racji w tym sporze?
Co stało się 30 grudnia ubr.? Oto Ministerstwo Środowiska Republiki Czeskiej wydało tego dnia decyzję o kontynuacji działalności górniczej kopalni węgla kamiennego ČSM o kolejne 5 lat tj. do 30 grudnia 2026 r. Kopalnia ta jest zarządzana przez należącego w większej części do czeskiego państwa operatora OKD i w sposób znaczący wpływa na środowisko także po polskiej stronie granicy co jest zresztą znakomicie udokumentowane i nie stanowi tajemnicy już od wielu lat. Tymczasem Czesi przedłużając jej koncesję nie przeprowadzili wymaganych konsultacji transgranicznych z Polską, co m.in. narusza zasadę lojalnej współpracy wynikającej z konwencji z Espoo i otwiera pytania o podstawy formalne działania czeskiej kopalni przy polskiej granicy. Mówiąc wprost – Czesi wychodzą na gigantycznych hipokrytów zaskarżając polską decyzję o koncesji dla Turowa (pomimo przeprowadzonych przez Polskę konsultacji transgranicznych) i jednocześnie wydając decyzję odnośnie kontynuacji działalności kopalni bez konsultacji z Polską i ignorując pisma Generalnej Dyrekcji Środowiska. Szczególnie, że negatywny wpływ kopalni ČSM jest szeroko znany z poprzednich postepowań.
Czechom się spieszy
Od kilku dni Czesi naciskają na jak najszybsze zamknięcie sprawy Turowa. Ewidentnie spieszą się przed wyznaczonym na 3 lutego posiedzeniem TSUE w tej sprawie, w czasie którego casus kopalni CSM mógłby całkowicie zniszczyć reputację strony czeskiej jako rzekomo troszczącej się o problemy środowiskowe w przygranicznym pasie z Polską. Jednocześnie podniosły się głosy, że Polska ma pełne prawo powołać się na zapisy Karty Energetycznej z 1994 r. i pozwać Czechów przed międzynarodowy sąd arbitrażowy o to, że inaczej traktują polską inwestycję niż te realizowane przez siebie, co stanowi naruszanie m.in. art. 10 Karty odnoszącego się do zakazu dyskryminacji inwestycji.
Hipokryzja czy bezczelność?
Postępowanie Czechów jest zdumiewające, bo polska Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska już w 2019 r. informowała stronę czeską, że dalsza kontynuacja działalności kopalni wiązać się będzie ze znaczącym negatywnym wpływem na środowisko w Polsce, szczególnie w gminie Hażlach oraz Zebrzydowice. GDOŚ wymienia, że główne szkody środowiskowe po polskiej stronie jakie generuje ČSM to: osiadanie terenu, wstrząsy i tąpnięcia, obniżenie dna Olzy, wystąpienia rzeki z brzegów, zwiększenie dynamiki przepływu wód powierzchniowych i podziemnych, oddziaływanie na stawy powstałe na terenach byłych kopalni żwiru, przekroczenia granicy terytorium Polski przez nieckę osiadań poza prawy brzeg Olzy.
W związku z powyższym GDOŚ pismem z dnia 16 listopada 2021 r. wystąpiła do Ministerstwa Środowiska Republiki Czeskiej z wnioskiem o niezwłoczne przekazanie informacji w trybie art. 3 ust. 7 Konwencji z Espoo dotyczących kontynuacji działalności kopalni węgla kamiennego ČSM, która może znacząco zagrażać środowisku i zdrowiu obywateli RP. Dodatkowo GDOŚ poinformowała Czechów, że przedłużenie koncesji dla kopalni bez stosownych konsultacji z Polską uchybia zobowiązaniom wynikającym z art. 1 ust. 3 i 4 Konwencji z Espoo oraz art. 7 ust. 1 dyrektywy EIA.
Co naprawdę szokujące – mimo trwającego już sporu o Turów, Czesi zupełnie zignorowali pisma polskiego organu.
Czeski film
Czy strona czeska przespała sprawę? Czy to może z powodu zmian u sterów władzy doszło do tego bałaganu, który skutkował brakiem konsultacji i pośpiesznym przedłużaniem koncesji? To czeski problem, ale faktem jest, że wydarzenia wokół kopalni ČSM do jakich doszło w ubiegłym roku przypominają nieco „czeski film”. Oto w piśmie z 3 lutego 2021 roku strona czeska informowała, że nie ma sensu prowadzić żadnych ocen oddziaływania na środowisko, bowiem… inwestor wycofał się z realizacji wydobycia! Jednak z informacji otrzymanych przez GDOŚ na początku listopada 2021 r., za pośrednictwem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, wynikało, że spółka OKD S.A. w dalszym ciągu prowadzi eksploatację węgla kamiennego w kopalni ČSM, a na terenach przygranicznych rejestrowane są wstrząsy górnicze o znacznej sile, jak również postępująca deformacja terenu. Efektem tych informacji był szereg pism skierowanych do Czechów, na które, jak już wspomnieliśmy, nie doczekaliśmy się odpowiedzi.
Jedynym dokumentem jaki trafił z Czech do Polski była decyzja czeskiego Ministerstwa Środowiska (przesłana jedynie w języku czeskim) o przedłużeniu o kolejne 5 lat pozwolenia na wydobycie. W jej uzasadnieniu napisano, że w przypadku przedmiotowego przedsięwzięcia nie zmieniły się warunki na badanym obszarze. W piśmie wskazano jednak, że „oddziaływania w zakresie osiadania terenu, które wpływają na reżim części wód powierzchniowych i podziemnych, a w dalszej kolejności mogą dotyczyć obiektów na powierzchni, w tym infrastruktury będą wychodzić poza granice Republiki Czeskiej na stronę polską (terytorium gmin Haźlach, Zebrzydowice)”.
Innymi słowy Czesi jasno przyznali, że dobrze wiedzą, że ich kopalnia ma negatywny wpływ na środowisko po stronie polskiej, ale mimo to – wbrew zapisom z Espoo i przy jednoczesnym ataku na Turów nie uznali za stosowne przeprowadzić z Polską wymaganych konsultacji w sprawie swojej kopalni.
Wygląda jednak na to, że Czesi oprzytomnieli i stąd tak bardzo prą teraz do porozumienia z Polską, by 3 lutego przed TSUE nie trzeba było wykazywać jak bardzo zagalopowali się w swojej hipokryzji. Choć może to tylko wynik niedopatrzeń i bałaganu… W imię dobrosąsiedzkich stosunków lepiej chyba tak interpretować tę sytuację i oczekiwać na szybkie zawarcie porozumienia ku wielkie uldze załogi Turowa.