Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com

Debata. Aby zdrowie było priorytetem

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 lutego 2022, 23:00

  • Powiększ tekst

Ostatnie dwa lata to trudny okres dla polskiej onkologii. Zaburzenia w działaniu systemu ochrony zdrowia podczas pandemii spowodowały, że nowotwory są wykrywane z większym opóźnieniem, w dużo bardziej zaawansowanym stadium. Szczególnego znaczenia nabiera dostępność do najskuteczniejszych terapii i najefektywniejszych metod leczenia. W kontekście wdrażania Narodowej Strategii Onkologicznej powstaje wiele pytań: w jaki sposób zapewnić szerszą i szybszą diagnostykę oraz lepszą dostępność leczenia nowotworów? Które terapie onkologiczne zasługują na priorytetowe traktowanie? W jakich obszarach leczenia nowotworów są największe potrzeby i możliwości?

Podczas debaty „Onkologia w dobie pandemii” o odpowiedzi na najbardziej palące pytania poprosiliśmy liderów środowiska naukowego, klinicystów i ekspertów: Macieja Miłkowskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, dr. hab. n. med. Adama Maciejczyka, prezesa Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, prof. dr hab. n. med. Iwonę Hus z Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, prof. dr hab. n. med. Agnieszkę Wierzbowską z Kliniki Hematologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prof. dr. hab. n. med. Wojciecha Jurczaka, kierownika pododdziału leczenia nowotworów układu chłonnego krakowskiego oddziału Narodowego Instytutu Onkologii Państwowego Instytutu Badawczego, dr. hab. n. med. Ernesta Kuchara, kierownika Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, oraz Annę Kupiecką, prezes Fundacji OnkoCafe – Razem Lepiej. Debatę moderował red. Krzysztof Jakubiak.

Od kilku lat dzięki decyzjom resortu zdrowia kolejne nowe terapie w hematoonkologii są obejmowane refundacją i udostępniane pacjentom. Najgorszymi wskaźnikami przeżywalności spośród wszystkich białaczek cechuje się ostra białaczka szpikowa. Jakie są obecnie trendy i rekomendacje towarzystw naukowych w leczeniu pacjentów?

Agnieszka Wierzbowska: To dla nas bardzo ważny czas. Choć wiele terapii zostało udostępnionych, ostra białaczka szpikowa pozostawała w cieniu innych nowotworów, mimo że w jej leczeniu dokonał się w ostatnich trzech latach niewątpliwy przełom. To jeden z najbardziej agresywnych nowotworów, który nieleczony lub leczony nieprawidłowo doprowadza do zgonu w ciągu kilku tygodni. Przez 40 lat niewiele się zmieniało w leczeniu tej choroby, jednak ostatnie lata to czas niezwykłego rozwoju technik molekularnych i dobrego poznania biologii ostrej białaczki szpikowej. Dziś znamy ponad 30 mutacji genów, które mogą do niej doprowadzić. To rozróżnienie jest podstawą klasyfikacji prognostycznych: definiują grupy chorych o różnym ryzyku nawrotu choroby, co pozwala hematologom wybrać optymalne terapie dla różnych pacjentów. W Polsce standardy diagnostyki i leczenia ostrej białaczki szpikowej regulowane są poprzez rekomendacje grupy roboczej European Leukemia-Net. Definiują one nie tylko minimum badań diagnostycznych niezbędnych do właściwego rozpoznania, lecz również właściwe strategie terapeutyczne. Wszystkie decyzje lecznicze opierają się dziś na właściwej klasyfikacji i analizie zaburzeń genetycznych w ostrej białaczce szpikowej. Dużą część chorych stanowią osoby starsze, dlatego wybór optymalnej terapii opiera się w pierwszej kolejności na ocenie, czy pacjent kwalifikuje się do intensywnej chemioterapii (tzn. czy jest w dobrym stanie ogólnym i nie ma chorób dodatkowych zwiększających ryzyko zgonu związanego z intensywnym leczeniem), czy też nie. Leczenie intensywne przebiega dwuetapowo: najpierw musimy doprowadzić do remisji choroby, a potem stosujemy dalszą agresywną chemioterapię i/lub przeszczep szpiku w celu zapobieżenia nawrotowi choroby. Naszym celem jest wyleczenie chorych – i wśród osób kwalifikujących się do intensywnej terapii połowa zostaje wyleczona. W ostatnich latach przeszliśmy do tzw. medycyny precyzyjnej: terapia jest indywidualizowana i personalizowana w zależności od obecności lub braku określonych mutacji genetycznych, dla których mamy terapie celowane.

Natomiast ogromną i niezaspokojoną potrzebą medyczną jest leczenie chorych niekwalifikujących się do intensywnej chemioterapii. Tym chorym przez lata oferowano niskodawkowaną chemioterapię, która nie była bardzo efektywna – doprowadzała do remisji jedynie kilkanaście procent pacjentów. Obecnie w Europie są zarejestrowane leki znacznie poprawiające wyniki leczenia (zarówno szanse na uzyskanie remisji, jak i całkowite przeżycie), ale wciąż leczenie tej grupy chorych pozostaje wyzwaniem. Wraz z rozwojem technik transplantacyjnych wiemy, że część osób, które nie kwalifikują się do intensywnej chemioterapii indukującej, ale uzyskają remisję za pomocą terapii niskodawkowanej, może być zakwalifikowana do transplantacji.

Maciej Miłkowski: Rzeczywiście przez długie lata nie działo się nic. Dopiero w zeszłym roku uruchomiliśmy program lekowy dla ostrej białaczki szpikowej. W większości wskazań refundowana jest chemioterapia standardowa, ale finansujemy w zakresie chemioterapii dla ostrej białaczki szpikowej pierwsze nowoczesne leki. Mamy złożonych kilka wniosków rozszerzających program lekowy, są one procedowane. Będziemy dążyć do tego, aby je przyjąć. Są różne problemy kosztowe, lecz również technologiczne. Program lekowy to nie tylko wydanie decyzji, ale przygotowanie całego programu. Strategią w bieżącym roku jest podejście kompleksowe w zakresie zwiększania dostępu do nowych terapii. Będziemy chcieli otwierać określone programy lekowe w konkretnych obwieszczeniach refundacyjnych, doprowadzając wszystkie postępowania na poziom decyzji i podejmować pozytywne rozstrzygnięcia, przyjmując jak najszersze spektrum terapii. W tym roku będzie się wiele działo!

Agnieszka Wierzbowska: W przypadku ostrej białaczki szpikowej aktywna choroba zawsze wiąże się z niedoborem odporności i infekcjami, które są główną przyczyną zgonów i hospitalizacji. Uzyskanie remisji wiąże się z kontynuacją leczenia w warunkach ambulatoryjnych, skierowania do transplantacji i wyleczenia – czyli powrotu do życia społecznego, zawodowego, co zmniejsza koszty systemu. Ten aspekt ekonomiczny powinien być brany pod uwagę.

Innym typem białaczki jest przewlekła białaczka limfocytowa. W tym przypadku bardzo ważne jest zagrożenie ze strony COVID-19, ponieważ pacjenci chorują dużo ciężej, w związku z tym mówi się o śmiertelności na poziomie 30 proc. Od listopada terapia jest refundowana. Czy po tych ostatnich decyzjach możemy mówić o pełnym zabezpieczeniu najbardziej potrzebującej grupy chorych?

Iwona Hus: Zgodnie z obowiązującymi zasadami nie wszyscy pacjenci z PBL wymagają leczenia, tylko ci, u których jest progresywna, zaawansowana postać choroby. Immunochemioterapia, która w swoim czasie stanowiła podstawę leczenia tej choroby, dziś wiemy, że pomaga nie wszystkim pacjentom, np. tym z zaburzeniami genetycznymi. Niektóre zaburzenia zmieniają się wraz z progresją choroby. Wskazane jest zatem, aby oznaczać je przed każdą kolejną linią terapii. To jest na razie w Polsce tylko teoria, wyniki tych badań molekularnych nie wpływają na decyzję o terapii, a część chorych powinna być leczona inaczej już w pierwszej linii. Sytuacja zmienia jednak się na lepsze. Listopadowe decyzje bardzo przyczyniły się do tej zmiany. Dostęp do nowoczesnych leków jest coraz lepszy: mamy terapię celowaną dostępną już w pierwsze linii. Niestety nie wszyscy chorzy mogą z tego skorzystać, np. ci bez chorób współistniejących, którzy nie kwalifikują się do programu lekowego. Najważniejszą potrzebą w przypadku PBL jest zapewnienie dostępu do nowych leków w pierwszej linii dla chorych z delecją 17p i niezmutowanym statusem genów IGVH. W dobie pandemii COVID-19 nasi pacjenci to grupa chorych, która wymaga specjalnego spojrzenia. Infekcje są przyczyną śmierci 50–60 proc. pacjentów z przewlekłą białaczką limfocytową. Sama choroba powoduje duże zaburzenia w systemie odporności, do tego dochodzi terapia, która wpływa na czas szczepień i ich skuteczność. O ile dla zdrowej populacji szczepienia są najważniejsze, o tyle naszym chorym potrzebne są inne rozwiązania, gdyż tylko połowa z nich wykształci odporność poszczepienną. Wiedza o COVID-19 rozwija się dynamicznie i pojawiają się leki zmniejszające ryzyko ciężkiego przebiegu. Ogromne znaczenie ma także profilaktyka przedekspozycyjna.

Anna Kupiecka: Jako pacjenci już długo towarzyszymy zachodzącemu procesowi jak najwcześniejszego włączania leczenia. Kroki, w jaki sposób można to osiągnąć, są przeróżne: zaczynając od wykrywania chorób hematologicznych już na poziomie POZ, poprzez budowanie świadomości społecznej w tym temacie, jak również wdrażanie najlepszego leczenia już na pierwszym etapie choroby. To niezwykle ważne nie tylko z punktu widzenia pacjenta. Państwo ponosi bowiem duże straty, jeśli odpowiednio wcześnie nie zaopiekuje się pacjentem, często aktywnym zawodowo, z zaangażowaną wokół niego rodziną, która przez jego chorobę również wyłącza się z życia społecznego i zawodowego – szybka interwencja to zmieni.

Maciej Miłkowski: Cieszymy się, że udało nam się tę dostępność do terapii w listopadzie poszerzyć. Sprawnie odbyły się negocjacje i pełna oferta firmy została przyjęta. Obecnie procedujemy dwa wnioski refundacyjne na kolejne leki. Co będzie z lekami przeciwwirusowymi – na COVID-19 – nie wiadomo. Negocjacje są trudne. Nie jest to spotykana sytuacja, aby państwo brało na siebie pełną odpowiedzialność za działanie leku, za jego skutki uboczne, działania niepożądane, kupując za wysoką cenę lek od firmy farmaceutycznej.

Trzeci obszar hematologiczny to leczenie chłoniaków. W ostatnich 10 latach jesteśmy świadkami rewolucji w ich leczeniu. Wiąże się to z wprowadzeniem nowych leków o alternatywnych mechanizmach działania. W przypadku chłoniaka z dużych komórek B blisko 60 proc. chorych udaje się wyleczyć w pierwszej linii leczenia. Ale z drugiej strony rokowania pacjentów opornych i nawrotowych są bardzo złe. Jakim wyzwaniem jest dziś ich leczenie?

Wojciech Jurczak: Padliśmy ofiarą własnego sukcesu. Podzieliliśmy chłoniaki na tyle podtypów, że żaden nie jest dostrzegany… W leczeniu chłoniaków immunochemioterapia i przeszczepy komórek macierzystych są w Polsce jedynymi w pełni dostępnymi metodami leczenia. Przeciwciała monoklonalne stały się przełomem w leczeniu chłoniaków już 20 lat temu. Natomiast eskalacja dawek chemioterapii – kiedyś jedyna nadzieja u chorych ze wznową/opornością procesu – jest obecnie, w większości przypadków, przyznaniem się do porażki. 30 lat temu można było, poddając autologicznemu przeszczepieniu szpiku, skutecznie wyleczyć połowę chorych z agresywnymi chłoniakami, dziś to mniej niż 20 proc. Wznawiają przypadki naprawdę trudne, oporne, gdzie eskalacja dawek chemioterapii nic już nie daje. Rewolucja, jaka dokonała się w ostatnich latach w leczeniu chłoniaków, to rozwój metod immunoterapii, leków ukierunkowanych molekularnie i celowanej chemioterapii. Niestety większość z nich jest dla polskich chorych niedostępna, nawet jeżeli te same leki (np. inhibitory punktu kontrolnego czy leki immunomodulujące) są refundowane dla pacjentów z innymi chorobami nowotworowymi. Jedynie polska transplantologia jest na europejskim poziomie, a wyniki przeszczepów allogenicznych, w tym od dawców niespokrewnionych, są w pełni porównywalne. To idealna metoda w sytuacji, gdy chorobę można wcześniej doprowadzić do remisji, by dać czas niezbędny do tego, by przeszczepiony układ immunologiczny zaczął skutecznie działać. Przeszczepy allogeniczne nie są dobrą metodą leczenia przypadków opornych, zwłaszcza z dużą masą guza. W takich przypadkach standardem jest terapia komórkowa CAR-T, która również nie jest finansowana w ramach NFZ. Dedykowany program Narodowego Centrum Nauki jest otwarty na przyszłość, dziś terapię CAR-T można finansować jedynie zbiórkami publicznymi. Alternatywą mogą być w takich przypadkach, będące w fazie badań klinicznych, przeciwciała bispecyficzne, które staramy się oferować naszym pacjentom.

Drugą grupą leków są leki ukierunkowane molekularnie – i tu pacjenci z chłoniakami nie mają zapewnionej ich refundacji. Również w przypadkach tak jednoznacznych jak wznowa chłoniaka z komórek płaszcza, oporna na chemioterapię, gdzie nie ma dla nich żadnej alternatywy. Tak dużo zależy tu od siły lobbingu: w szpiczaku mnogim mamy refundację kolejnej terapii celowanej. Pacjenci z chłoniakiem z komórek płaszcza – ludzie starsi, bez siły przebicia – zostali przez państwo polskie zapomniani. To nad nimi szczególnie powinniśmy się pochylić. Połowiczny sukces odnosimy w celowanej chemioterapii. Niektóre leki są refundowane – finansowane bardzo adekwatnie, np. u chorych z chłoniakiem Hodgkina. Trzymamy teraz kciuki za lek będący nadzieją dla chorych z chłoniakiem rozlanym z dużych limfocytów B – najczęstszego z chłoniaków – który jest obecnie w trakcie akceptacji. Oby się udało!

Mamy na koniec olbrzymi problem z COVID-19 wynikający z dwóch rzeczy: trudnej do zaakceptowania śmiertelności zakażonych pacjentów w trakcie leczenia chłoniaka (choroby nowotworowej układu immunologicznego) oraz niestety częstego unikania szczepień – przez pacjenta, jego rodzinę i otoczenie.

Maciej Miłkowski: Refundacja nie zależy tylko od nas. Rozmawiamy, negocjujemy, ale nie zawsze firma zgadza się na nasze warunki. Pacjenci są bez leku, a my czekamy kolejny rok na rozprawy sądowe.

W jaki sposób resort podchodzi do pojawiających się nowych terapii rejestrowanych m.in. w onkologii? Czy jest szansa na wypracowanie takiego podejścia, aby najskuteczniejsze, przełomowe terapie były wprowadzane do refundacji szybciej?

Maciej Miłkowski: Pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą dla decydenta, szczególnie w momencie podejmowania decyzji o objęciu refundacją kolejnych opcji terapeutycznych. Modelowa terapia powinna być zarówno skuteczniejsza, jak i tańsza od obecnie istniejących opcji terapeutycznych dostępnych w danym wskazaniu klinicznym. Taka sytuacja zdarza się niezwykle rzadko, aby nowoczesna, innowacyjna terapia procedowana w procesie refundacyjnym spełniała oba warunki jednocześnie. Zgodnie z informacjami zawartymi na stronie clinicaltrials.gov obecnie na świecie prowadzonych jest ponad 330 tys. badań klinicznych, z czego ok. 30 proc. stanowi wskazania w zakresie nowych terapii onkologicznych. Na przestrzeni kilku ostatnich lat zauważa się tendencje do rejestracji przez FDA oraz EMA nowych terapii z niezakończonymi badaniami trzeciej fazy, gdzie niejednokrotnie wyniki osiąganych punktów końcowych w postaci najbardziej wiarygodnych parametrów – twardych punktów końcowych, czyli przeżycia całkowitego oraz przeżycia wolnego od progresji – są niedojrzałe i dochodzi do sytuacji, że decydent porusza się w dużym obszarze niepewności. Należy podkreślić, że interesariusze szczególnie w obszarze big pharmy prześcigają się w ekwilibrystyce słuszności kompensowania ryzyka pod postacią instrumentów opartych na badaniach klinicznych. Zdawać by się mogło, że jeśli wnioskodawca przychodzi z niesamowicie innowacyjną terapią, powinien być pewien skuteczności leczenia, jednak nic bardziej mylnego, ponieważ takie instrumenty w obecnie istniejącym polskim systemie refundacji można liczyć w jednostkach. Drugim szczególnie ważnych aspektem są kwestie opłacalności terapii. W ostatnich latach koszt innowacyjnych terapii zwiększył się o kilka rzędów wielkości w porównaniu ze standardowymi terapiami obecnymi w polskim systemie refundacji za sprawą pojawienia się terapii genowych lub komórkowych. Jest to szczególnie trudne w przypadku podejmowania decyzji refundacyjnych w zderzeniu z ograniczonym ustawowo do 17 proc. wydatków budżecie przeznaczonym na refundację.

Warto podkreślić, że każde obwieszczenie Ministra Zdrowia dotyczące listy leków refundowanych przynosi dobre wiadomości dla pacjentów oczekujących na refundację leków w schorzeniu, na które cierpią. W 2021 r. zrefundowanych zostało 68 innowacyjnych terapii, z czego aż 32 cząsteczkowskazania dotyczyły wskazań onkologicznych. Dotyczy to nowych cząsteczek lub nowych wskazań refundacyjnych dla szerszych populacji. Od początku istnienia ustawy refundacyjnej to właśnie w 2021 r. zaoferowano polskim pacjentom najwięcej możliwości w dostępie do innowacyjnych terapii.

Jakie są możliwości, aby szybciej identyfikować i wprowadzać do leczenia te nowe terapie, które zasługują na miano przełomowych? Czy Rada Przejrzystości analizuje ten problem?

Adam Maciejczyk: Terapie przełomowe wprowadzane są w Polsce z kilkuletnim opóźnieniem. Opóźnienie to nie zawsze wynika z działań AOTMiT. Zależy to m.in. również od terminu złożenia przez firmę farmaceutyczną wniosku refundacyjnego do MZ. Bardzo istotne jest, aby wszystkie strony uczestniczące w przygotowaniu nowego programu lekowego odpowiednio dopracowały cały proces. Dotyczy to zarówno właściwej oceny wielkości populacji pacjentów, jak i odpowiednio przemyślanych zapisów treści programu lekowego. Kluczową jednak funkcję w zakresie sprawnej organizacji i nadzoru nad wdrożeniem nowych terapii pełni Ministerstwo Zdrowia. Wniosek składany do ministra powinien być dobrze przemyślany. Wydanie opinii przez prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji nie kończy całego procesu. Wniosek refundacyjny przechodzi dalsze etapy procedowania w komisji ekonomicznej MZ. Wysoko cenię opinie i analizy Agencji, gdyż dają możliwość zrozumienia istoty problemów związanych z wdrażaniem danej technologii. Często wynikają one z niezrozumienia zasad wejścia do systemu refundacji, złej oceny populacji pacjentów czy też błędnego opisu zakresu wskazań kwalifikacji do programu. Tu jest olbrzymi potencjał do przeanalizowania i wypracowania sprawniejszych mechanizmów działania. Czas realizacji oceny wniosku został ostatnio bardzo skrócony – przynajmniej w części leżącej po stronie AOTMiT. Jestem pozytywnie zbudowany profesjonalizmem analityków i uwagą ekspertów całej Rady, którzy starają się wprowadzić do systemu refundacji leki o potwierdzonej skuteczności klinicznej. Priorytety w zakresie wyboru najbardziej oczekiwanych nowych terapii dla różnych specjalistów są odmienne, trzeba jednak znaleźć sposób na porównanie wartości leków. W zakresie onkologii klinicznej można wykorzystać parametry wynikające z klasyfikacji ESMO, MCBS. Olbrzymia, chociaż rzadko wykorzystywana w procesie refundacji, jest również rola konsultantów wojewódzkich i krajowych. Często brakuje aktywności z ich strony, np. przy wydawaniu opinii na temat propozycji zapisów w nowych programach lekowych. Jest to bardzo ważny moment w procesie refundacji, w który klinicyści mogą aktywnie się włączyć, sugerując jakieś zmiany czy poprawki w treści programu lekowego. Dobrze opisany program lekowy na pewno ma szansę szybciej przejść proces refundacyjny i uzyskać pozytywną decyzję o refundacji.

Jak ważne z punktu widzenia wakcynologów jest wprowadzenie powszechnego programu bezpłatnych szczepień przeciwko HPV?

Ernest Kuchar: Szczepienia HPV wpisują się w szerszy kontekst. Szczepionka niepodana jest w 100 proc. nieskuteczna. Mamy dziś w pełni refundowane szczepienia przeciw COVID-19 i grypie, mamy 50 proc. refundacji szczepionki przeciwko HPV, natomiast obawiam się, że chętnych na szczepienie nie będziemy mieli zbyt wielu. Prawdopodobnie nie osiągniemy planowanego efektu. To dlatego, że zbudowanie i utrzymanie zaufania do szczepień jest procesem, który wymaga zaangażowania i poparcia politycznego. Wymaga udziału wielu stron. Wystarczy, że jedna strona społeczna jest przeciwna szczepieniu lub niejednoznacznie je popiera, aby ta sprawa się nie udała. My wprowadzamy szczepienia przeciw HPV późno. Australia wprowadziła je ponad 10 lat temu. Widzę to w ciemnych barwach, obserwując to, co dzieje się ze szczepieniami przeciw COVID-19. Jeżeli w sytuacji zagrożenia pandemicznego w Polsce nie byliśmy w stanie zaszczepić grup ryzyka, to jak wyobrazić sobie, że zaszczepimy dziewczynki, gdy między szczepieniem a ewentualnym rakiem mijają dziesięciolecia, więc mało kto widzi związek pomiędzy potrzebą profilaktyki a zagrożeniem. Wprowadzenie refundacji 50 proc. tej szczepionki jest bardzo dobrym ruchem, bo cena szczepienia w Polsce jest barierą dla większości ludzi, a objęcie refundacją jest też sygnałem akceptacji i poparcia władz państwowych.

Maciej Miłkowski: Szczepionka jednego z producentów refundowana w 50 proc. jest dostępna w pełnym zakresie. Druga szczepionka jest w procesie refundacyjnym, który, mam nadzieję, niebawem się zakończy i może już w marcu będzie również z refundacją 50 proc. Dodatkowo będzie wprowadzony związany z Narodową Strategią Onkologiczną Program Polityki Zdrowotnej dla dziewczynek. Rozważany jest podział na trzy grupy wiekowe – dla trzech roczników, co może zwiększy efekt.

Jakie działania Ministerstwo Zdrowia ma zamiar podjąć w celu przyspieszenia procedowania ustawy, która zawiera zapis dotyczący możliwości zakupu szczepionek zalecanych?

Maciej Miłkowski: W Ministerstwie Zdrowia jest procedowany obecnie projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (UD 331), zgodnie z którym przewiduje się zmianę w ustawie o chorobach zakaźnych umożliwiającą zakup szczepionek zalecanych w ramach PSO oraz równolegle w ustawie o Funduszu Medycznym – poprzez zabezpieczenie środków z subfunduszu profilaktyki, gdzie będzie można sfinansować zakup tych szczepionek przez ministra zdrowia. Projektowane przepisy były pierwotnie zawarte w projekcie ustawy wprowadzającej Fundusz Kompensacyjny UD1449, nad którym prace zostały zawieszone. Ustawa jest procedowana po konsultacjach zewnętrznych przed komitetem stałym RM. Działania legislacyjne są prowadzone z uwzględnieniem pilności proponowanych zmian w projekcie. Rozwiązanie prawne zapewni pełne sfinansowanie zakupu szczepień przeciw HPV po stronie MZ. Niezależnie od źródła finansowania szczepionki byłyby kupowane przez ministra zdrowia. W tym zakresie konieczna jest zmiana ustawy o FM lub/oraz ustawy zakaźnej.

Na koniec pytanie: jakie są priorytety zmian systemowych w leczeniu nowotworów w Polsce?

Adam Maciejczyk: Bardzo potrzebujemy wprowadzenia zmian systemowych, i to na wielu płaszczyznach. To, co jest jednak najważniejsze, to konsekwencja w ich wdrażaniu. Ważne jest, aby przestać już o tym tylko mówić, ale również udowodnić, że zdrowie stało się priorytetem i zacząć pokazywać wprowadzane zmiany i ich efekty. Mimo trudnych czasów, w których wyraźnie zobaczyliśmy, jak ważna jest medycyna, nie odczuliśmy, że staliśmy się priorytetem w działaniach polityków. Narodowa Strategia Onkologiczna dobrze opisuje najważniejsze tematy i priorytety: zaczynając od profilaktyki, poprzez dostęp do odpowiedniej liczby specjalistów, edukację, organizację i dostęp do procedur czy leków. W NSO założyliśmy, że pacjentom onkologicznym zostanie zapewniony dostęp do 90 proc. zarejestrowanych leków. Jednak wskazania do stosowania tych leków i określenie, w jakiej kolejności będą refundowane, należy wspólnie ustalić. Musimy zadbać o to, by nie wykluczyć żadnego pacjenta z dostępu do nowych terapii, lecz jednocześnie zapewnić refundację sprawdzonych i realnie skutecznych terapii. Bardzo ważna jest też racjonalizacja i optymalizacja wydawanych środków. Dotyczy to np. Funduszu Medycznego. Obecnie kończymy pilotaż Krajowej Sieci Onkologicznej. Nauczyliśmy się zbierać i analizować zebrane dane. Możemy więc skutecznie wdrożyć Krajową Sieć Onkologiczną, tworząc funkcjonalny system do mierzenia efektów wdrażanych modyfikacji. Prób doraźnego naprawienia onkologii było kilka, ale okazały się one skuteczne jedynie w zakresie zakupu sprzętu. Konieczny jest jednak dalszy, ciągły rozwój w procesach naprawy opieki onkologicznej i skupienie się na poprawie sytuacji pacjentów. KSO daje taką szansę.

Notowała Anna Niczyperowicz

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych