"Sieci": Ukraina walczy
Rosja dokonała bezprecedensowego ataku na wolny kraj europejski. Ukraina nie poddaje się i walczy. W specjalnym wydaniu tygodnika „Sieci” eksperci, dziennikarze starają się wyjaśnić, dlaczego Putin podpala sąsiadów i świat, jak i czym bronią się Ukraińcy, czy Polska może czuć się bezpiecznie i ile mamy czasu na wzmocnienie armii. Czy wojna na Ukrainie może przerodzić się konflikt z wszystkimi państwami NATO?
„Plan Putina”
W artykule „Plan Putina” Marek Budzisz analizuje, jak zachowuje się Rosja i na czym najbardziej zależy jej przywódcy. Podkreśla, że jak wynika z przemówienia Putina, realizuje się ponury scenariusz dla Ukrainy.
Kraj ma mieć status neutralny, co w rosyjskim myśleniu raczej oznacza, że nie wejdzie bez zgody Moskwy do żadnego bloku wojskowego ani nie będzie miał liczącej się armii, a także ma zostać przeprowadzona „denazyfikacja”, co należy rozumieć w kategoriach zmiany rządu w Kijowie. Stąd rosyjskie natarcie, które rozpoczęło się po wystąpieniu Putina, ma na celu okrążenie i być może zdobycie ukraińskiej stolicy — pisze.
Autor zauważa, że Kremlowi zależy na podobnym działaniu względem Ukrainy, jak wobec Finlandii po II wojnie światowej. Plan zakłada wprowadzenie szybkiej demilitaryzacji i usadowienie w rządzie przyjaznych Moskwie elit. Jak zapewnia Budzisz, to jednak nie koniec, gdyż strategia Rosjan opiera się także na wypchnięciu NATO z Europy Wschodniej. Jak czytamy, próba obalenia Zełenskiego jest… „odpowiedzią Moskwy na faktyczne odrzucenie przez Waszyngton i Zachód rosyjskich ‘propozycji’ w sprawach systemu bezpieczeństwa w Europie”.
Warto pamiętać, że te propozycje oznaczają w pierwszej kolejności wycofanie się wojsk państw NATO z Polski, z Europy Środkowej, z Bałkanów i z państw bałtyckich, a następnie redukcję obecności wojskowej USA na naszym kontynencie. Rosyjscy eksperci nawet niespecjalnie skrywają, że gdyby udało się faktycznie wypchnąć NATO z tych obszarów, to sama celowość dalszego funkcjonowania Paktu Północnoatlantyckiego stanęłaby pod znakiem zapytania. Po co bowiem byłby komukolwiek potrzebny sojusz wojskowy, który nie daje gwarancji bezpieczeństwa? W takiej sytuacji nie tylko NATO uległoby zapewne rozwiązaniu, lecz również Stany Zjednoczone, jak zdają się mieć nadzieję w Moskwie, utraciłyby zainteresowanie obroną Europy, zwłaszcza gdyby udało się wzmocnić tendencje do uzyskania przez jej zachodnią część „suwerenności strategicznej” — podkreśla.
„Wojenna strategia”
Gen. broni Bogusław Samol, dyrektor Instytutu Strategii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej, były dowódca 10. Brygady Kawalerii Pancernej i 16. Dywizji Zmechanizowanej oraz Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie, w rozmowie z redaktorem Andrzejem Rafałem Potockim („Wojenna strategia”) wyjaśnia strategię rosyjskiej agresji na Ukrainę. Podkreśla, że Rosjanie rzucili do boju bardzo liczną armię.
Obserwując działania rosyjskich zgrupowań, można powiedzieć, że dziś potwierdza się ocena wojskowa sprzed wybuchu konfliktu. Potwierdza się moja teoria o niedoszacowaniu wielkich zgrupowań rosyjskich armii skoncentrowanych wokół granic Ukrainy. Szacowane były na 150–170 tys. Wsłuchując się w dane z mediów, można stwierdzić, że mamy do czynienia ze zgrupowaniem sięgającym około pół miliona żołnierzy — czytamy.
[…] część zmotoryzowanych oddziałów ruszyła na wschód, w kierunku Kijowa, wzdłuż północnego brzegu rzeki Irpiń. Jednak wysadzenie mostu zatrzymało Rosjan prących na stolicę lub próbujących obejść prawą flanką broniących się w Żytomierzu. Oceniając wyżej wymienione wydarzenia, można przypuszczać, iż strona rosyjska dąży do błyskawicznego opanowania lub izolacji Kijowa — mówi gen. Samol.
Polski wojskowy ocenia, że dłuższe prowadzenie działań wojennych jest nie na rękę Putinowi.
Mam nadzieję, że Rosjanie zostali uwikłani w walki pod Charkowem i ich natarcie jest w miarę skutecznie powstrzymywane przez ukraińską stronę. Wszystko zależy od tego, co się stanie na kierunku Krym–Chersoń. Jeżeli uda utrzymać się pozycje na południu, Rosjanom ciężko będzie przełamać opór pod Charkowem. W ten sposób Ukraińcy będą mogli przedłużyć wojnę i zadawać Rosjanom duże straty. Zwłaszcza że Rosjanie chcieliby zakończyć jak najszybciej konflikt, unikając własnych strat i nie przedłużać czasu trwania wojny — analizuje.
„Polska odsiecz”
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Polska odsiecz” dokonują podsumowania dotychczasowego wsparcia udzielonego Ukrainie przez Polskę. Autorzy cytują słowa premiera Mateusza Morawieckiego, które wypowiedział przed wylotem na nadzwyczajny szczyt UE:
Dość opowiadania, oświadczeń o wsparciu dla Ukrainy, podświetlania budynków, koniec czasu naiwności. Dzisiaj potrzebujemy konkretnych działań […]. Jadę do Brukseli w jednym zasadniczym celu, by wypracować bardzo konkretny, dotkliwy pakiet sankcji.
Pyza i Wikło wskazują również na wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy:
Spotykając się dziś w gronie państw wschodniej flanki NATO, nie możemy poprzestać na biernym potępianiu tego brutalnego ataku. […] Zgadzam się z apelem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który powiedział: „Jeśli dziś nam nie pomożecie, jutro do waszych drzwi zapuka wojna”. Kraje naszego regionu powinny rozumieć te słowa jak nikt inny. Duża część historii XX w. w naszej części Europy przebiegała w cieniu rosyjskiej dominacji. Doskonale wiemy, w jakich kategoriach rozumują rosyjskie elity polityczne. Rozumieją wyłącznie język siły. Tak funkcjonowała Rosja carska, potem komunistyczna, a dziś putinowska. Nastał czas, by solidarnie przemówić do Rosjan tym samym językiem”. Andrzej Duda podkreślił, że najważniejsze jest wsparcie Ukrainy dostawami uzbrojenia, ale także gospodarcze i humanitarne.
„Niemcy: dwuznaczny urok samokrytyki”
W artykule „Niemcy: dwuznaczny urok samokrytyki” Aleksandra Rybińska komentuje obecną postawę Niemiec w obliczu wojny na Ukrainie.
Niemieckie elity polityczne oraz media ćwiczyły samokrytykę po zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę. Co chwilę słychać było apele o zdecydowanie i odpowiedzialność, czyli o wszystkie te cnoty, których deficyt był jak dotąd najmocniej odczuwalny właśnie w gronie tych apelantów. Jak pisał niemiecki dziennik „Der Tagesspiegel”, kanclerz Olaf Scholz oraz minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock byli „w szoku”, gdyż wojna na Ukrainie „postawiła wszystko pod znakiem zapytania”. Architekturę bezpieczeństwa Europy, niemiecką politykę wobec Rosji, ale też Bundeswehrę, która okazała się tylko w ograniczonym stopniu zdolna do obrony kraju, co przyznał we wpisie w serwisie LinkedIn główny inspektor armii generał porucznik Alfons Mais — zauważa.
Autorka omawia konkretne sytuacje, które zmieniły się w obliczu ostatnich wydarzeń, m.in. jak zaznaczył „Tagesspiegel” – „konieczność zmniejszenia zależności od rosyjskiego gazu”. Rybińska wskazuje na reakcje niemieckich polityków.
Annegret Kramp-Karrenbauer, do niedawna niemiecka minister obrony, stwierdziła na Twitterze, że po Gruzji, Krymie i Donbasie „nie zrobiono nic [w Berlinie – przyp. red.], by powstrzymać Putina” […]. Także Annalena Baerbock odważyła się skrytykować zachodnią (czytaj: niemiecką) politykę wobec Kremla. Zachód był jej zdaniem naiwny, powinien był „izolować Putina, zamiast z nim współpracować”. Zdaniem szefowej MSZ z ramienia Zielonych nie należy jednak wytykać palcem odpowiedzialnych za tę błędną politykę, czyli Angeli Merkel, Gerharda Schrödera czy innych członków byłych rządów federalnych. „Nie czas na to. Ważniejsze jest wspólne przeciwstawienie się Putinowi” – mówiła — czytamy.
„Rakowiecka to ‘polska Golgota’”
W specjalnym dodatku do nowego numeru tygodnika „Sieci” z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych Marcin Wikło rozmawia z Jackiem Pawłowiczem, historykiem, p.o. dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie („Rakowiecka to ‘polska Golgota’”). Podczas rozmowy poruszona zostaje kwestia pamięci o pomordowanych w czasach komunistycznych bohaterach, m.in. Żołnierzach Wyklętych. Pawłowicz odnosi się do budowanego latami kłamstwa, dzięki któremu komuniści (np. Bolesław Bierut) byli postrzegani jako ludzie zasłużeni, a Żołnierze Wyklęci jak bandyci.
Gdy słyszę takie rzeczy, to jestem przerażony tym, co się w Polsce dzieje. Dla mnie, dla mojego pokolenia Bolesław Bierut, człowiek, którego Stalin mianował prezydentem RP, jest po prostu zdrajcą i zbrodniarzem. Natomiast mjr „Łupaszka”, rtm. Witold Pilecki, płk Łukasz Ciepliński to są bohaterowie, którzy przez całe życie służyli Polsce i o nią walczyli. A za miłość do ojczyzny zapłacili najwyższą cenę. Po śmierci, w sensie fizycznym, komuniści zasypali ich w bezimiennych dołach, a w warstwie propagandowej wylano na nich hektolitry pomyj, by zabrać im godność i dobre imię — mówi Jacek Pawłowicz.
Dyrektor Muzeum zaznacza, że walka o zachowanie pamięci jest trudna:
Siły nie są równe, bo pomordowani bohaterowie często nie doczekali potomków, a komunistyczni bandyci owszem […]. Na szczęście znalazło się środowisko […], które pod koniec 1993 r. zorganizowało wystawę „Żołnierze Wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne” w Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego. To za nimi poszła fala, w szczególności silna w środowisku kibiców, młodych chłopaków i dziewczyn po prostu zakochanych w Polsce i chcących kultywować pamięć o bohaterach. Politycy zainteresowali się tym tematem dużo później — czytamy.
W tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Samuela Pereiry, Aliny Czerniakowskiej, Wiktora Świetlika, Andrzeja i Katarzyny Zybertowiczów.
Więcej w nowym, specjalnym wydaniu tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 28 lutego br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.