Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Urzędnik ukarał internautę za "hejt" w sieci - idzie do jego domu, domaga się wpłaty na hospicjum i przeprosin

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 27 lutego 2014, 10:21

    Aktualizacja: 27 lutego 2014, 10:31

  • Powiększ tekst

Czy w Polsce istnieje wolność słowa? Zastanawiamy się po sprawie urzędnika, który naszedł obywatela RP w jego domu po tym jak tamten pół roku wcześniej wpisał obelżywy, ale mieszczący się w granicach debaty publicznej komentarz.

Na początek jednak opiszmy sprawę. Sprawę opisała oczywiście "Gazeta Wyborcza" i opis zaczęła oczywiście z punktu widzenia urzędnika. Oddajmy głos dziennikarzom.

Jacek Bronisław Pruchnicki jest doradcą prezydenta śląskich Żor ds. infrastruktury i odpowiada w mieście za ustawę śmieciową. - Budziła ogromne emocje. Ciągle jeździłem na spotkania z mieszkańcami, ale ludzi interesowało tylko, dlaczego będzie tak drogo - opowiada. Pół roku temu - w ogniu emocji - śledził wszystko, co pisano na temat rewolucji śmieciowej. I ze zdumieniem odkrył, że pod tekstami umieszczanymi w necie toczą się gorące dyskusje.

Urzędnik postanowił dyskutować - pod imieniem i nazwiskiem (co się akurat chwali choć w normalnym kraju jest normą nie łaską) i, jak zapewnia, po godzinach pracy (choć sądzimy, że obrona stanowiska prezydenta miasta w ważnej sprawie akurat mieści się w ramach jego zadań). I oczywiście, jak to w internecie bywa w trakcie dyskusji, także pod adresem urzędnika, padły mocne słowa.

Przypomniał mu się jeden z wpisów pod tekstem o rewolucji śmieciowej. "Zacznie napychanie sie kasy w miejski budżet przecierz prawdy nam nie powiedzą ile placa będzie czym dziurę załatać ZŁODI.....E" - pisał (pisownia oryginalna) ukrywający się za nickiem adammaciek. Pruchnicki: - I wtedy dotarło do mnie, że tzw. hejterka to nie zwykłe oszczerstwa i pomówienia. Postanowiłem sprawdzić, czy hejterzy są bezkarni. Skierował do prokuratury wniosek o ustalenie danych osobowych hejtera, tłumacząc, że ma zamiar wytoczyć mu proces cywilny w związku ze zniesławieniem i pomówieniem. - Wnioskowałem też o wszczęcie w tej sprawie postępowania karnego z urzędu, powołując się na interes społeczny - dodaje urzędnik.

Czyli po prostu uwziął się na jednego z hejterów (jednego - choć wpisów było więcej). Z czasem otrzymał odpowiedź z prokuratury.

Po czterech miesiącach dostał odpowiedź z prokuratury, która ustaliła dane osobowe "adamamaćka", ale nie dopatrzyła się szkodliwości społecznej czynu.

Okazało się, że hejterem jest jego sąsiad, mieszkający z rodziną na tym samym osiedlu.

Okazało się, że hejter mieszka po sąsiedzku, na tym samym osiedlu, ma na imię Piotr, około 30 lat, żonę i małe dziecko. On pracuje, ona też, na Facebooku chwalą się swoją pociechą. Rodzina jak wiele innych. - Nie chciałem go gnębić, ale zależało mi, żeby poniósł karę - tłumaczy Pruchnicki, który w sądzie rejonowym uzgodnił, że podejmie próbę zawarcia przedsądowej ugody z hejterem. Urzędnik postanowił rozmówić się z Piotrem osobiście. Kiedy zadzwonił do drzwi jego mieszkania, nie wiedział, czego się spodziewać. Zapytał: - Poznaje mnie pan?

I teraz STOP! Zatrzymajmy się na chwilę by uporządkować kilka spraw. Będziemy pisać wielkimi literami by sprawa była jasna i zrozumiała. Otóż: PROKURATURA przekazuje URZĘDNIKOWI dane osobowe hejtera po to by URZĘDNIK mógł zawrzeć ugodę. Urzędnik nachodzi hejtera w domu i wymusza na nim przeprosiny i wpłatę na hospicjum. Przyznamy, że to dość dziwaczna praktyka, tym bardziej, że hejter z pewnością w sądzie zostałby uniewinniony - w końcu wpis był, owszem, obraźliwy, ale nie sposób ustalić adresata sformułowania "złodzieje". Jednak urzędnik naszedł hejtera w domu (co z pewnością wiązało się z pewną presją psychiczną dla nachodzonego) i wymusił na nim ugodę. Zresztą - gazeta nie opisuje czy w jakikolwiek sposób była ona ugruntowana formalnie. To tak jakby nas ktoś napadł, prokuratura uznała, że ok, nic się nie stało, ale daje nam dane osobowe napastnika po to byśmy sami poszli do jego domu z kolegami i obili mu twarz w geście samosądu. Rozumiemy praktykę stosowania ugody i bardzo ją popieramy, jednak nie w wypadku wypowiedzenia wojny anonimowemu internaucie za bardzo ogólny wpis. Czytajmy dalej.

Piotr zaprosił urzędnika do środka. Nie mógł uwierzyć, że ten przychodzi w sprawie wpisu w internecie sprzed pół roku. I jeszcze opowiada o jakiejś karze. - Facet miał zły dzień, trafił na mój wpis i stałem się kozłem ofiarnym. A ponoć w Polsce jest wolność słowa - denerwuje się Piotr. A po chwili dodaje: - Chociaż może z tymi "złodziejami" to przesadziłem, sam już nie wiem. Chciałem wyrazić swoje zdanie, tylko niezbyt trafnie ująłem je w słowa. Na początku próbował obrócić sprawę w żart. - Przecież to było tak dawno... - zaczął. - Dawno, ale było - przerwał mu urzędnik i zaproponował, że Piotr wpłaci 200 zł na rzecz Hospicjum im. Jana Pawła II w Żorach plus opublikuje przeprosiny na jednym z miejskich portali. Piotr poprosił o czas na uregulowanie należności, bo wypłatę miał dostać za tydzień. Panowie podali sobie dłonie na pożegnanie, licząc, że sprawa jest zamknięta i już nie będą do niej wracać. Pruchnicki wrócił po kilkunastu dniach, kiedy okazało się, że Piotr nie wpłacił pieniędzy.

Więc urzędnik wrócił by przypilnować czy obywatel się wywiązał z... no właśnie z czego? Bo przecież nie z jakiegokolwiek formalnego zobowiązania. Urzędnik sobie po prostu przyszedł i przypilnował czy obywatel wpłacił pieniądze.

Obywatel oczywiście zapłacił i w "Gazecie Wyborczej" zapewnia, że już więcej nie tylko nie wpisze hejtu, ale i w ogóle nic na necie nie skomentuje. I dobrze! Niech pamięta nauczkę od władzy!

A my się teraz zastanawiamy czy weszliśmy w nową erę - erę, w której polski urzędnik sobie wejdzie nam do domu i wymusi, o przepraszamy - poprosi o przeprosiny i wpłatę na jakieś konto dobroczynne, lub wręcz swoje własne. I żeby nie było że coś przekręcamy czy temat traktujemy wybiórczo - tutaj w linku pełen artykuł.

A może już urzędnicy czekają u naszych drzwi? Idziemy sprawdzić.

Gazeta Wyborcza/

 

 

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.