Małopolska afera stulecia? Spółka warta 120 mln sprzedana za... 2?
Dziennikarze „Gazety Krakowskiej” Paweł Zastrzeżyński i Marcin Mamoń być może rozwikłali największą aferę w historii Małopolski!
Dziennikarze „Gazety Krakowskiej” ujawniają szczegóły sprawy, która niemal dziesięć lat temu potrząsnęła szczytami władzy w Małopolsce. Jak się okazuje, choć prokuratura od lat prowadzi śledztwo w sprawie sprzedaży udziałów w Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej, a w śledztwie pojawiają się nazwiska osób publicznych, urzędników i parlamentarzystów z PO – finału i ostatecznego wyjaśnienia zaskakującej transakcji wciąż nie widać. Po 10 latach wracamy do jednej z największych afer w Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim, którym zarządzał marszałek Marek Sowa, dziś poseł PO – piszą Paweł Zastrzeżyński i Marcin Mamoń.
Jak dowiadujemy się artykułu Zastrzeżyńskiego i Mamonia, Województwo Małopolskie, jedyny udziałowiec Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej, kilka lat temu sprzedał firmę spółce - Hyperion SA., którą kontrolował znany biznesmen Andrzej P., podejrzewany o korupcję przy prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Jej prezesem był z kolei Tomasz Sz. - działacz Unii Wolności, potem wiceprezydent Krakowa, w końcu poseł PO, przeciwko któremu toczyło się wówczas śledztwo w sprawie niegospodarności zarządu Krakowa. Chodziło m.in. o przyjmowanie łapówek.
Nazwisk osób publicznych w sprawie MSS i sprzedaży spółki oraz pozyskiwania środków unijnych na ten projekt pojawia się znacznie więcej. Dziś o sprawie nie chcą mówić, unikają wyjaśnień. Dziennikarze przypominają więc dość zaskakującą historię samorządowej inwestycji i transakcji.
Projekt MSS zakładał budowę własnej sieci światłowodowej oraz wykorzystanie istniejącej infrastruktury operatorów telekomunikacyjnych. Cel: zapewnienie do końca 2014 roku dostępu do usług szerokopasmowych 90 proc. gospodarstw domowych oraz 100 proc. instytucji publicznych i przedsiębiorstw w Małopolsce. Chodziło szczególnie o obszary zagrożone tzw. wykluczeniem cyfrowym: 720 tys. użytkowników, z czego 600 tys. na wsiach. Do nowoczesnej technologii dostęp miało zyskać m.in. 300 szkół. Całkowity koszt projektu był szacowany na 192 miliony złotych, z czego ok. 64 milionów miała dać Unia Europejska, a wkład własny miał wynosić kolejno: ok. 200 tysięcy w roku 2012, 22 miliony w 2013, 31 milionów w 2014 i ok. 10 milionów w 2015 roku.
8 lipca 2011 roku Radni Województwa (większość PO i PSL) powołują MSS Sp. z o.o. z siedzibą w Krakowie. Po 20 dniach Zarząd Województwa Małopolskiego, z Marszałkiem Sową i wiceprzewodniczącymi Romanem Ciepielą i Wojciechem Kozakiem na czele, wykonują uchwałę Rady Sejmiku i powołują jednoosobową spółkę. Prezesem Zarządu MSS, z rekomendacji Marka Sowy, zostaje Sławomir Kopeć. Wkład pieniężny Województwa to 750 tys. złotych plus tzw. dokumentacja techniczna o wartości ok. 1,2 miliona złotych. Jak się z czasem okazało, nikomu do niczego niepotrzebna. Stała się przedmiotem szczegółowego śledztwa CBA. (…)
Dziennikarze opisują losy projektu, który już po kilku miesiącach został wystawiony na sprzedaż. 10 listopada 2011 r. samorządowcy publicznie zapraszają potencjalnych inwestorów do konkursu. Założenie: sprzedać udziały inwestorowi, by pozyskać pieniądze na realizację inwestycji - budowę a następnie eksploatację MSS. Wszystko jest procedowane w ominięciu ustawy o zamówieniach publicznych. W pierwszym etapie zgłasza się osiem podmiotów: HUAWEI Polska sp. z o.o., Telekomunikacja Polska SA, Telekom sp. z o.o., MNI Telecom SA, Polkomtel SA, Telekomunikacja SA, Netia, Telefonia Dialog SA. Ostatecznie – jak czytamy w artykule - 25 marca 2013 r. Zarząd Województwa Małopolskiego (M. Sowa, R. Ciepiela, W. Kozak, S. Sorys, J. Krupa) podejmuje uchwałę w sprawie wyboru dofinansowania MSS ze środków Funduszy Europejskich. Dzień później zostaje podpisana umowa z Hyperionem SA reprezentowanym przez prezesa zarządu Tomasza Sz. Samorządowa spółka zostaje sprzedana za 2,6 mln zł. Z umowy, którą zabezpieczyło CBA, wynika, że nabywca „posiada pełną zdolność do zawarcia niniejszej umowy i wykonania swoich zobowiązań wynikających z niniejszej umowy”, a przedmiotem umowy nie jest zamówienie publiczne.
Niewiadomych jest w tej sprawie coraz więcej, podobnie jak bohaterów tej układanki. Sprawa nabiera jednak kolorów, gdy do prokuratury trafia zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Pierwszy dokument w aktach sprawy jest datowany jest na 19 listopada 2013 r. To mail wysłany na adres [email protected]. Autor przekazał w nim link do artykułu „Afera, która dobije Platformę” z Gazety Polskiej. Kilka dni później Zbigniew Ziobro - wówczas poseł opozycji, dziś prokurator generalny - złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
W Prokuraturze Regionalnej w Krakowie prowadzone jest śledztwo w sprawie „nieprawidłowości przy realizacji Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej”. Katarzyna Duda, rzecznik tej prokuratury, mówi nam, że na obecnym etapie nie może określić konkretnego terminu zakończenia śledztwa. Z każdym rokiem materiału jest więcej. Akta liczą już 310 tomów, każdy po ok. 200 stron.
Czy po tylu latach wciąż jest szansa, żeby winni staną przed wymiarem sprawiedliwości? Czy którykolwiek z urzędników poniesie konsekwencje za domniemane gigantyczne oszustwa? Kiedy powstała decyzja kierunkowa w jej sprawie i jakie były prawdziwe intencje decydentów? Kto na tym stracił? Najmniej urzędnicy, którzy podpisali umowę o sprzedaży MSS. Żyją z polityki, pełnią odpowiedzialne funkcje publiczne, niektórzy odnaleźli się w biznesie. Trochę milionów straciła Unia Europejska. Najwięcej stracili zwykli ludzie – piszą dziennikarze „Gazety Krakowskiej” i przytaczają wypowiedź jednego z inwestorów.
W 2014 roku przekazałem, kupując obligacje Hyperion, oszczędności życia na budowę sieci światłowodowej w Małopolsce - opowiada jeden z nich, Arkadiusz Kupaj. - Miał być to projekt bezpieczny, współfinansowany przez Unię Europejską i koordynowany przez Małopolski Urząd Marszałkowski. Jestem drobnym inwestorem, który w dobrej wierze zainwestował dorobek życia w rozwój Małopolski i Polski, a tymczasem czuję się bezradny, mając przeświadczenie, że ktoś nas zwyczajnie oszukał i nie były to wyłącznie podmioty prywatne, ale przede wszystkim publiczne w postaci Urzędu Marszałkowskiego - puentuje.