Min. Moskwa: Czas szalonej wiatrakowej deweloperki minął
Czas szalonej wiatrakowej deweloperki minął, ustawa 10H z 2016 r. zamknęła ten proces - wskazała w piątek minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Dodała, że dzisiaj rząd jest gotowy wprowadzić dobrą ustawę - wymagając m.in. planu zagospodarowania i oceny oddziaływania na środowisko na etapie planu.
W Sejmie trwają prace nad projektem zmiany tzw. ustawy odległościowej. Zgodnie z projektem rządowym nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP).
Obowiązująca obecnie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, przyjęta w maju 2016 r., a zgłoszona jako projekt poselski grupy posłów PiS, zakazuje budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. 10H) od zabudowy mieszkalnej oraz form ochrony przyrody - parków narodowych i krajobrazowych, rezerwatów, obszarów Natura 2000, leśnych kompleksów promocyjnych. Jednocześnie przepisy zabraniają budowy budynków mieszkalnych bliżej, niż w odległości 10H od istniejących turbin wiatrowych.
Anna Moskwa pytana w piątek w Programie I Polskiego Radia o ustawę wiatrakową zaznaczyła, że „czas szalonej wiatrakowej deweloperki minął”. Dodała, że ustawa 10H z 2016 r. zamknęła ten proces. „Dzisiaj jesteśmy gotowi, by wprowadzić dobrą ustawę” - stwierdziła.
„Patrząc na to, co się działo przed 2016 r. wszystko robimy odwrotnie - wymagając planu zagospodarowania, wymagając też oceny oddziaływania na środowisko na etapie planu i dając 10 proc. energii dla lokalnej społeczności i też bardzo rozbudowane konsultacje”.
Zwróciła uwagę na obowiązkowe konsultacje on-line. „Im więcej osób, które będą miały dostęp do tych konsultacji i wezmą udział, im bardziej publiczne te konsultacje, tym lepiej” - oceniła.
Jak dodała, ustawa ma też drugi aspekt. „Na dzisiaj jeśli powstał wiatrak, to pomiędzy zabudową, a 10 H, czyli ok. 2 km, nie można było budować domów” - zauważyła. Zaznaczyła, że ustawa procedowana obecnie w parlamencie „odwraca tę sytuację”. „Można tam, gdzie są wiatraki budować, oczywiście zgodnie z obowiązującym prawem, pozwoleniami, w odległościach takich, jakie będą wynikały z tych pozwoleń” - powiedziała.
Jak dodała, „zupełnie odblokowujemy zarówno budynki gospodarcze, mieszane i domy indywidualne, co myślę, że będzie też co najmniej minimalną rekompensatą tam, gdzie wiatraki powstały w niecywilizowany sposób”.
W czwartek sejmowe komisje energii, klimatu i aktywów oraz samorządu i polityki regionalnej przyjęły poprawkę do rządowego projektu zmiany ustawy odległościowej, która zwiększa z 500 do 700 m minimalną odległość wiatraka, ale wyłącznie od budynków mieszkalnych.
Zgodnie z projektem rządowym nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Podstawą dla określania odległości będą m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (SOOŚ), wykonywanej w ramach MPZP. W SOOŚ analizuje się m.in. wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców. Minimalna odległość dla budynków mieszkalnych ma wynosić - zgodnie z przyjętą poprawką - 700 m, a nie jak w przedłożeniu rządowym - 500 m. Rządowy projekt zachowuje zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody - 500 m.
W trakcie oczekiwania projektu na rozpatrzenie przez Sejm rząd zgłosił do niego autopoprawkę, przewidującą, że inwestor zaoferuje co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej mieszkańcom gminy, którzy korzystaliby z energii elektrycznej na zasadzie prosumenta wirtualnego. Każdy mieszkaniec tej gminy będzie mógł objąć udział nie większy niż 2 kW i odbierać energię elektryczną w cenie wynikającej z kalkulacji maksymalnego kosztu budowy.
Zmiana ustawy jest jednym z 37 kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności i dostać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.
Czytaj też: Czekają nas niespodzianki inflacyjne? Tym będą żyły rynki!
PAP/kp