Niemcy: Odkryto haniebną przeszłość kolejnej firmy!
Niemiecki producent części samochodowych - firma Hella - nie rozliczyła się ze swojej haniebnej przeszłości - donosi portal „Capital”. Chodzi o przejęcie firmy w wyniku procesu o „antysemickim zabarwieniu”, a także wykorzystywanie przymusowych robotników podczas II wojny światowej. Wielu z nich zmarło w wyniku wyniszczającej pracy. W rozmowie z PAP przedstawiciel Hella potwierdza wykorzystywanie więźniów niemieckiego obozu Buchenwald.
Właściciele firmy Hella, będącej znanym niemieckim producentem części samochodowych, sprzedając większość swoich udziałów francuskiej Faurecii, nie skorzystali z prawdopodobnie ostatniej szansy na rozliczenie się z mroczną historią swojej firmy – opisuje portal „Capital” i podkreśla, że na oficjalnej stronie internetowej niemieckiego producenta przemilczano dwa istotne punkty w historii firmy: lata 1923 oraz 1944.
W 1923 roku rodzina Hueck „przejęła większość udziałów” w firmie, która istniała już w 1899 roku jako WMI - Westfaelische Metall-Industrie A.G. Hueckowie pozostawali współwłaścicielami Helli do chwili obecnej.
Założyciel WMI, Sally Windmueller, został pozbawiony swojej własności w wyniku procesu sądowego o „brutalnym antysemickim zabarwieniu” – pisze „Capital”. W 1921 roku sąd skazał 63-letniego Windmuellera, który chciał ratować swoją firmę w czasie kryzysu, jaki nastąpił po I wojnie światowej, na 20 miesięcy więzienia. Oskarżono go o nabycie zapasu metalu „po zdecydowanie zbyt niskiej cenie”.
„W Reichstagu nacjonalistyczna prawica wykorzystała okazję, by przedstawić sprawę Windmuellera jako przykład rzekomego +żydowskiego ciosu w plecy+ niemieckiego narodu” – dodaje „Capital” i zauważa, że do dziś nie ustalono w sposób historyczny i naukowy, które z zarzutów wobec Windmuellera, zmarłego w 1930 roku, były uzasadnione.
Zdecydowanie więcej informacji z historii firmy Hella dotyczy wydarzeń z lat 1944-45. Nadja Thelen-Khoder skrupulatnie udokumentowała losy 331 węgierskich Żydówek z niemieckiego obozu koncentracyjnego Buchenwald (Turyngia), które w okresie od listopada 1944 do marca 1945 musiały pracować przymusowo dla Helli. „Część z nich zmarła w wyniku wyniszczającej pracy, inne - zginęły w marszu śmierci podczas ewakuacji obozu. Ofiarą Holokaustu padło również 120 kobiet, dzieci i mężczyzn z szeroko rozgałęzionej rodziny przedsiębiorcy Windmuellera (żydowskiego założyciela firmy WMI/Hella, któremu ją zabrano - PAP). O tym też należy wspomnieć” – podkreśla „Capital”.
Jak podkreśla Bernd Ziesemer, publicysta „Capital”, Hella jest jedną z niemieckich firm, które niewiele zrobiły, aby rozliczyć się ze swoją nazistowską przeszłością. „Nawet 75 lat po upadku Trzeciej Rzeszy wciąż istnieje ogromna liczba dużych firm, które nie wywiązały się z tego obowiązku, w swojej oficjalnej historii całkowicie pomijając okres nazizmu lub wspominając o tym w ogólnych wzmiankach” – zauważa Ziesemer.
„Zbadanie dziejów firmy Hella byłoby projektem o znaczeniu historycznym, jest jednak mało prawdopodobne, aby nowi francuscy właściciele byli tym zainteresowani. Ale rodzina Hueck, która zarobi teraz dużo pieniędzy ze sprzedaży Helli, może jeszcze zdecydować się na przekazanie niewielkiej części tych miliardów na książkę o Helli” – podsumowuje Ziesemer.
„Po pierwsze podkreślmy, że zdecydowanie potępiamy straszne czyny reżimu nazistowskiego i wyraźnie zobowiązaliśmy się do odpowiedzialności historycznej, między innymi poprzez udział w fundacji, której celem jest podtrzymywanie pamięci o niesprawiedliwości nazistowskich prześladowań i stawanie w obronie praw człowieka” – skomentował na prośbę PAP Daniel Morfeld, przedstawiciel firmy Hella.
Poproszony o komentarz odnośnie braku informacji o historii firmy w latach 1939-45 na jej oficjalnej stronie, Morfeld potwierdził, że „cudzoziemcy, jeńcy wojenni, robotnicy przymusowi, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy (II wojny światowej – PAP) więźniowie obozu koncentracyjnego z podobozu Buchenwald pracowali dla WMI (to wcześniejsza nazwa Helli - PAP) podczas drugiej wojny światowej”. Twierdził także, że „historyczne tło przydziału tych pracowników przez ówczesne urzędy pracy” zostały opisane w „bardzo obszernej obecnie literaturze przedmiotu”.
Jak przypominał niedawno „Spiegel”, państwo nazistowskie umożliwiło wielu Niemcom na czerpanie korzyści z wywłaszczania i grabieży majątków żydowskich przedsiębiorców. Przymusowy proces tzw. aryzacji (niem. Arisierung), polegający na przekazywaniu żydowskich majątków – często za ułamek wartości - w ręce nowych, aryjskich właścicieli, był „rabunkiem na gigantyczną skalę”. Zniszczenie ekonomicznej egzystencji żydowskich przedsiębiorców i ich rodzin często kończyło się wymordowaniem ich w czasie Holokaustu.
Na procesie aryzacji w czasach reżimu nazistowskiego skorzystało „dziesiątki milionów niemieckich obywateli” – podkreślił „Spiegel”. Jednym z nich był Helmut Horten, który w 1936 roku korzystnie nabył filię domu towarowego w Duisburgu, należącego uprzednio do żydowskiej rodziny Alsbergów, zmieniając nazwę na „Dom Towarowy Horten” (Kaufhaus Horten).
Horten, który podkreślał, że jego nabytek jest „własnością aryjską”, po wojnie „stał się miliarderem i królem domów towarowych w Niemczech Zachodnich” – opisywał „Spiegel”. Natomiast Alfred Alsberg, poprzedni właściciel firmy, został wraz z żoną Martą w 1941 roku deportowany do getta Litzmannstadt, gdzie zmarł.
PAP/ as/