Sprytna dyrektorka przywłaszczyła milion złotych. Szybko została schwytana, bo sprawa dotyczyła też unikania ZUS
Zarzuty przywłaszczenia ponad 1 mln zł z pieniędzy przeznaczonych na funkcjonowanie jednego z miejskich przedszkoli w Pabianicach przedstawiła prokuratura dyrektorce, jej zastępczyni i głównej księgowej placówki. Wszystkim grożą kary do 10 lat więzienia.
Pabianicka prokuratura wystąpiła dziś do miejscowego sądu z wnioskami o aresztowanie podejrzanych ze względu na grożącą im surową karę, a w przypadku dyrektorek placówki także z uwagi na obawę matactwa - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte po zawiadomieniu przedstawicieli pabianickiego magistratu, do którego dotarły sygnały o nieprawidłowościach w przedszkolu dot. realizacji należnych składek na ZUS.
W poniedziałek do dyspozycji prokuratury zatrzymane zostały dyrektorka przedszkola 50-letnia Zofia K., jej zastępczyni 45-letnia Renata Ł. oraz główna księgowa 42-letnia Agnieszka S. Kobiety usłyszały zarzuty przywłaszczenia środków publicznych w wysokości ponad 1 mln złotych, które były przeznaczone na funkcjonowanie przedszkola. Głównie były to pieniądze przekazywane przez gminę.
Według prokuratury ustalono, że kobiety współdziałały ze sobą od 2010 roku. W tym czasie dokonywały wypłat z kasy i przelewów z konta przedszkola na swoje prywatne rachunki. "W tytule przelewów wpisywały rzekome zakupy na rzecz przedszkola czy też regulowanie składek względem ZUS. W rzeczywistości przywłaszczone pieniądze przeznaczały na cele prywatne" - wyjaśnił Kopania.
Spowodowało to m.in. zaległości na rzecz ZUS sięgające ponad 1 mln zł (plus odsetki). Ze względu na tak duże zadłużenie w ZUS w ostatnim czasie podejrzane zamierzały zwrócić pieniądze. "W związku z tym jedna z nich złożyła w banku wniosek o przyznanie kredytu w wysokości kilkuset tysięcy zł" - dodał rzecznik.
Według prokuratury kwota przywłaszczonych pieniędzy może się zwiększyć, bowiem śledczy nie wykluczają, że kobiety zdefraudowały także wpłaty dokonywane na radę rodziców; nadal jednak zbierane są dowody w tej sprawie.
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy, do zarzutów przyznała się tylko główna księgowa, która złożyła wyjaśnienia. Całej trójce grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
PAP/ as/