Niemcy. Część obywateli nie ma nic przeciwko rosyjskiej inwazji
Czołowi politycy partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) nie określają Rosji jako agresora, ani nawet nie potępiają jej za brutalną inwazję na Ukrainę, wrogiem numer jeden jest dla nich liberalna Ameryka prezydenta Joe Bidena, która jak żadne inne państwo wspiera Ukrainę - pisze we wtorek dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ).
Lider AfD Tino Chrupalla pojawił się 9 maja w ambasadzie Rosji w Berlinie na przyjęciu z okazji radzieckiego zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami w 1945 r. i wręczył rosyjskiemu ambasadorowi specjalny prezent - filiżankę z pruskim orłem. Prezent wybrał być może za namową honorowego przewodniczącego AfD i historyka Alexandra Gaulanda, który towarzyszył Chrupalli - czytamy w komentarzu „FAZ”.
Już w 2013 roku, zakładając partię, która w tamtym czasie była jeszcze narodowo-konserwatywna i liberalna gospodarczo, ale od tego czasu stała się w duże mierze skrajnie prawicowa, Gauland odwoływał się do bliskości z Rosją Putina, odnosząc się do udanej polityki sojuszy europejskich Bismarcka z XIX wieku” - przypomina gazeta.
Dziś Chrupalla, Gauland „i inni wielcy AfD” wspierają Rosję „postsowieckiego cara Władimira Putina w jego wojnie przeciwko Ukrainie” - zauważa dziennik. Liderzy ugrupowania jednocześnie przedstawiają AfD jako neutralną „partię pokoju” o antyzachodniej orientacji, a wrogiem numer jeden jest dla nich „liberalna Ameryka Bidena, która jak żadne inne państwo wspiera Ukrainę w jej obronie” - dodaje „FAZ”.
Niemiecki dziennik zwraca uwagę, że obaj politycy AfD nie określają Rosji jako agresora, ani nawet nie potępiają jej za brutalną inwazję na suwerenny sąsiedni kraj. Za wojnę obwiniają NATO, a zwłaszcza USA, tłumacząc, że to państwo „naruszyło uzasadnione interesy bezpieczeństwa Rosji od zakończenia zimnej wojny i rozpadu Układu Warszawskiego”. Zagrożenie militarne ze strony nuklearnej potęgi Rosji i jej plany odbudowy dawnego imperium są przez AfD po prostu ignorowane lub negowane - zaznacza „FAZ”. Jest to narracja, która „pokrywa się z moskiewską propagandą przedstawiającą Rosję jako prawdziwą ofiarę zachodniej agresji”.
Szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang mówi o AfD „jako ważnym graczu w rozpowszechnianiu rosyjskiej propagandy” - przypomina „FAZ”.
Kreml nie musi więc wykorzystywać w Niemczech swoich propagandowych narzędzi, bo szerzeniem jego narracji o wojnie zajmują się politycy AfD o dużym zasięgu medialnym, z których niektórzy zachowywali się w ten sposób jeszcze przed wybuchem wojny i składali opłacane przez Moskwę wizyty na anektowanym Krymie - konkluduje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Czytaj też: UE: Rosja kierowała grupami „proekologicznymi”
Czytaj też: Ten kraj chce stać się turystyczną potęgą
pap, jb