Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

KE drży przed Rosją - tajne ekspertyzy ujawniają, iż wojna handlowa uderzyłaby w Europę Wschodnią

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 12 maja 2014, 12:47

  • 4
  • Powiększ tekst

Tuż przed Wielkanocą Komisja Europejska sporządziła ekspertyzy dla każdego z 28 krajów członkowskich UE, z jakimi konsekwencjami muszą się liczyć w przypadku nałożenia sankcji gospodarczych na Rosję – ujawnił w piątek niemiecki tygodnik „Stern”.

Ekspertyzy otrzymali do ręki ambasadorowie państw UE w Brukseli, w zamkniętych kopertach. Zawartość ekspertyz da się podsumować w kilku zdaniach:

W przypadku wojny handlowej z Rosją ucierpią gospodarki wszystkich krajów unijnych. Dla niektórych krajów UE skutki mogą być wręcz katastroficzne. Przy czym obowiązują dwie zasady: im dalej na Wschód, tym gorzej. Oraz im poważniejsze sankcje, tym większa szkoda

— pisze „Stern”. Według niemieckiego tygodnika ekspertyzy KE pokazują dobitnie „Jak bardzo Europa jest zależna od Rosji”. Brukselscy eksperci przestudiowali kilka scenariuszy: lekkie sankcje: zakaz importu towarów luksusowych z Rosji (futra, kawior), dalsze ograniczenia wizowe, średnie sankcje: zakaz importu półproduktów z Rosji i zamrożenie kont kolejnych kremlowskich oficjeli oraz twarde sankcje: rezygnacja z importu rosyjskiego gazu i ropy oraz ograniczenie transferów kapitałowych.

W przypadku Niemiec ostatni scenariusz miałby zdaniem „Sterna” bardzo negatywne skutki.

W przypadku nałożenia twardych sankcji na Rosję załamałaby się w Niemczech koniunktura. Wzrost PKB zmniejszyłby się o 0,9 punktów procentowych. Z oczekiwanego w tym roku wzrostu gospodarczego w wysokości 1,6 proc. nie zostałaby nawet połowa. A to ostrożna prognoza

— pisze tygodnik. I dodaje:

Co to oznacza chyba każdy jest w stanie się domyśleć: mniej miejsc pracy, mniej wpływów z podatków, wzrost zadłużenia. Niemcy, które importują 46 proc. swojego gazu z Rosji popadłyby w kryzys i musiałyby jeszcze wspierać wschodnioeuropejskie kraje, które ucierpiałyby jeszcze bardziej, bowiem niektóre są w 100 proc. zależne od rosyjskiego gazu

Kraje wschodniej Europy musiałyby w konsekwencji zmniejszyć także import towarów z Niemiec, co odbiłoby się na niemieckiej gospodarce. Dlatego Berlin od początku kryzysu ukraińskiego sprzeciwiają się nałożeniu gospodarczych sankcji na Rosję i przekonuje sowich unijnych partnerów, że najlepszym rozwiązaniem jest dialog z Kremlem.

W przypadku Polski – jak obliczyli eksperci KE - handlowa wojna z Rosją spowodowałaby spadek wzrostu gospodarczego o 0,2–0,3 pkt proc. Rosja mogłaby w odwecie nałożyć szeroko zakrojone embarga na polską żywność i utrudnić działalność polskim firmom transportowym.

Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, pytany o raport KE powiedział, że Polska otrzymała ten dokument, ale są tam „bardzo zgrubne” szacunki.

Przygotowaliśmy własne szacunki i wysłaliśmy odpowiedź. Nasze szacunki są głębsze

— zaznaczył wicepremier. Dodał, że w jego ocenie tegoroczny wzrost PKB wyniesie 3,1-3,3 proc. PKB, a gdyby nie sytuacja na Wschodzie sięgnąłby 3,5 proc. Wyjaśnił, że szacunki KE mogą być zaniżone także dlatego, że dotyczą tylko 2014 r.

Konflikty handlowe odbijają się jednak także w kolejnych latach, m.in. przez wypadnięcie z rynku czy rozluźnienie więzi handlowych

— podkreślił Piechociński. Dodał, że Polska obsługuje transportowo znaczną część eksportu do Rosji z krajów leżących bardziej na zachód, przede wszystkim Niemiec. A ich eksport spadł w zeszłym roku o 5 proc., natomiast w I kw. 2014 r. o 10 proc. Piechociński dodał, że przy dewaluacji rubla i hrywny skutki sankcji szczególnie odczuje Polska wschodnia.

Na przykład dla województwa lubelskiego Ukraina to drugi po Niemczech partner handlowy

— przypomniał. O raport KE był pytany w sobotę także premier Donald Tusk.

Materiał, jaki przygotowujemy wspólnie z instytucjami europejskimi, pokazujący, czego można się spodziewać wtedy, kiedy zastosowane zostaną sankcje wobec Rosji, ma zbudować możliwie duży poziom solidarności pomiędzy państwami europejskimi po to, żebyśmy mogli się solidarnie podzielić kosztami czy negatywnymi skutkami ewentualnych sankcji obustronnych

—powiedział. Tusk zaznaczył, że ma „całą wiedzę” dotyczącą skutków sankcji dla UE i dla Polski, ale - według niego - dokument KE powinien pozostać poufny.

My będziemy pracowali nie nad tym, żeby rozbijać solidarność europejską w tej kwestii, tylko będziemy pracować nad tym, aby stanowisko europejskie było jednolite, solidarne i możliwie skutecznie chroniło Ukrainę przed aktami agresji

— podkreślił. Skrytykował wyciek do mediów informacji na temat skutków dla gospodarki niemieckiej. Według niego może to spowodować, że dyskusja w Niemczech nie będzie dotyczyła tego, jak „podzielić się tą solidarnością”, ale tego, „jak bardzo nie warto realizować tego twardego, stanowczego stanowiska wobec Rosji”.

Dziś w Brukseli szefowie dyplomacji państw UE po raz kolejny omawiają sytuację na Ukrainie. I po raz kolejny mają rozszerzyć listę osób i podmiotów objętych sankcjami.

Według źródeł dyplomatycznych znajdą się na niej m.in. kolejni przywódcy prorosyjskich separatystów na Ukrainie, kolejni Rosjanie odpowiedzialni za destabilizację Ukrainy, a także co najmniej dwie firmy z Krymu, których aktywa zostały skonfiskowane po aneksji półwyspu przez Rosję. W sumie do liczącej obecnie 48 osób czarnej listy Unia ma dodać ok. 17 osób i podmiotów.

Spodziewam się, że dzisiaj zdecydujemy o wydłużeniu listy osób objętych sankcjami, a także zapowiemy możliwość kolejnych sankcji w wypadku, gdyby przeszkadzano w wyborach prezydenckich na Ukrainie 25 maja

— powiedział Sikorski dziennikarzom przed spotkaniem szefów dyplomacji państw UE.

Ryb, Stern.de, PAP

Powiązane tematy

Komentarze