TYLKO U NAS
„Flota cieni bis”. Rosja szykuje się na gazowe sankcje
Gdy państwa unijne dyskutują od miesięcy o tym, czy zatrzymać napływ rosyjskiego gazu skroplonego – LNG. Rosja szykuje się do pozyskania floty gazowców, którymi będzie mogła w przypadku sankcji transportować to paliwo.
W tym tygodniu zbierają się ministrowie odpowiedzialni za energię i klimat w Unii Europejskiej na kolejnym spotkaniu, a jednym z głównych tematów będą sankcje wobec rosyjskiego eksportu LNG. Problem w tym, że Europa jest jednym z istotnych klientów – odbiorców tego surowca a na dodatek - o czym od dawna wiadomo – europejskie porty stały się najlepszym miejscem przeładunku gazu z rosyjskich terminali LNG, po to by mógł być przesyłany dalej. Wśród odbiorców są firmy belgijskie i hiszpańskie.
Wiele wskazuje na to, że przyszłe sankcje obejmą jedynie przeładunki w Europie, ale zakazu sprowadzania rosyjskiego LNG nie będzie. A tymczasem w ostatnich dniach pojawiły się informacje medialne, że Rosjanie szykują się na wariant sankcyjny i chcą – tak jak w przypadku „floty cieni” tankowców - mieć także „flotę cieni” gazowców. Dzięki takiej flocie skupionych od armatorów starych tankowców– choć od półtora roku obowiązują ograniczenia w eksporcie ropy i gotowych produktów oraz cena maksymalna (założone przez Zachód) - Rosjanie ślą w świat ropę i gotowe paliwo w znacznej części drożej, niż chciałby Zachód. Już wkrótce może pojawić się „flota cieni”, umożliwiająca eksport gazu rosyjskiego bez względu na sankcje.
Teraz gdy państwa unijne są bliskie przyjęcia ograniczeń dla wykorzystywania europejskich portów przez rosyjskie statki, firmy rosyjskie starają się pozyskać stare jednostki do transportu LNG. Portal The Maritime Executive powołuje się w tej kwestii na wypowiedź Oysteina Kallekleva, dyrektora generalnego norweskiego przedsiębiorstwa żeglugowego Flex LNG. Jego zdaniem Rosja prawdopodobnie jest na wczesnym etapie tworzenia nowej „floty cieni” zbiornikowców LNG, aby zabezpieczyć się przed sankcjami. - Naprawdę uważamy, że Rosjanie planują zrobić coś podobnego do tego, co widzieliśmy w przypadku ropy – powiedział w kilka dni temu podczas telekonferencji poświęconej wynikom. - Być może zagospodarują część tonażu, który w przeciwnym razie zostałby zezłomowany.
»» Więcej o rynku LNG czytaj tutaj:
Unia uderza w rosyjski LNG, ale zakazu importu nie chce
Bruksela uderzy w sektor gazowy Moskwy
Terminal LNG w Gdańsku będzie kosztował 4,7 mld zł
Europa odbiera rosyjski LNG
O tym, że eksport rosyjskiego LNG do Europy trwa w najlepsze, świadczą twarde dane. Tylko w zeszłym roku to Rosjanie pokrywali kilkanaście procent zapotrzebowania Europy na gaz skroplony (dostarczając 22 mld m sześc.). Choć to niewiele w skali ogólnych potrzeb unii, ale jednak wielkość dostaw wzrosła znacząco w porównaniu z okresem sprzed napaści Rosji na Ukrainę. CREA informuje, że o UE trafiło większość produkcji (niemal trzy czwarte) z terminalu skraplającego Jamał LNG i 86 proc. z zakładu LNG w Portowej i Wysocku (nad Bałtykiem). W tym roku eksport rosyjskiego LNG także trwa i na przykład w połowie kwietnia agencja Reuters informowała, że Gazprom wysłał drugi ładunek skroplonego gazu właśnie z Portowej do gazoportu Bilbao w Hiszpanii. Czyli w zaledwie w kilka dni po tym, jak Parlament Europejski głosował za przyjęciem przepisów umożliwiających rządom europejskim zakaz importu rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) poprzez uniemożliwianie rosyjskim firmom rezerwowania przepustowości w infrastrukturze gazowej.
CREA alarmuje, że to przewoźnicy będący właścicielami lub ubezpieczeni w krajach G7+ (czyli inicjujących sankcje) przewieźli na całym świecie 93 proc. rosyjskiego LNG. Stąd postulat, by wdrożyć globalny pułap cenowy na to paliwo, bo gdyby na przykład ustalono go na poziomie 17 euro MWh, to zmniejszyłoby przychody Rosji z tego eksportu o 10 mld euro. Natomiast gdyby na ograniczenie ceny zdecydowała się tylko Wspólnota Europejska, do kasy Kremla wpłynęłoby o 5 mld euro mniej.
Głos państw bałtyckich słabo słyszalny
Polska i państwa bałtyckie wielokrotnie w ubiegłym roku apelowały o zmniejszenie pułapu cenowego na ropę z obowiązującego poziomu 60 dolarów za baryłkę i ukrócenie przychodów Moskwy, a tym samym ograniczenie wydatków na zbrojenia. Rządy w Warszawie, Tallinie, Wilnie i Rygi argumentowały, że utrzymanie pułapu jest słabo kontrolowane. Szczególnie, że w ubiegłym roku ale także w tym rosyjskie firmy słały w świat surowiec powyżej ceny sankcyjnej czyli nawet po 75 dolarów za baryłkę. Jednak opinie tak ekspertów jak władz krajów z naszej części Europy były ignorowane.
Tymczasem CREA wyliczył, że obniżenie pułapu cenowego do 30 dolarów za baryłkę zmniejszyłby rosyjskie przychody o 51 mld euro czyli niemal o jedną czwartą (od czasu nałożenia sankcji w grudniu 2022 r. do końca kwietnia 2024 r.) Tylko w jednym miesiącu - kwietniu pełne egzekwowanie górnego pułapu cenowego spowodowałoby spadek przychodów o 9 proc. czyli o około 1,24 miliarda euro.
Agnieszka Łakoma
WYPEŁNIJ ANKIETĘ. Pomóż nam ulepszyć wGospodarce.pl!
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Niemiecki gigant zatrudni Polaków. Na start 15 000 zł netto
Polskie mięso przegrywa na wszystkich rynkach