Duńskie krowy „szkodzą klimatowi”. Opodatkować!
Unijna polityka klimatyczna dotarła do… duńskiej obory i chlewni. Na koniec dekady hodowcy bydła i świń będą musieli zapłacić w Danii podatek od emisji dwutlenku węgla. System wprawdzie zakłada ulgi, ale i tak od każdej krowy zapłacą ponad 90 euro. To przerażający eksperyment – oceniają.
Władze Danii postanowiły opodatkować hodowców w ramach strategii ograniczania emisji przez ten kraj dwutlenku węgla. I jest to pierwszy tego typu podatek na świecie, a główny argument to fakt, że zwierzęta hodowlane emitują metan i przez to szkodzą planecie.
Portal CNN Business przedstawił fragmenty oświadczenia ministra Larsa Lokke Rasmussena, z którego wynika, że dzięki porozumieniu (rządowemu w sprawie podatku) kraj zainwestuje miliardy w największą transformację gospodarki. Stawki podatku będą wzrastać i w przypadku krów (po zniesieniu ulg) rolnicy będą musieli płacić ponad 200 euro od 2035 roku, opodatkowanie świń będzie niższe.
Przerażający eksperyment
Część przychodów z podatku, które szacuje się na miliardy euro rocznie, mają posłużyć do zielonej transformacji przemysłu rolnego. Cytowana przez amerykański portal duńska grupa rolników Bæredygtigt Landbrug nazwała rządowy plan „przerażającym eksperymentem”. A szef grupy Peter Kiær nie wierzy, że „to rozwiąże problemy”,
„Ani klimat, ani rolnictwo, ani przemysł pomocniczy nie skorzystają na jednostronnym działaniu Danii” – uważa Kristian Hundeboll, kierujący rolną Grupą DLG, do której należy 25 tys. duńskich rolników.
Forpoczta zmian
Przypomnijmy, że większość grup i aktywistów klimatycznych od dawna domaga się, bądź to ograniczenia hodowli bydła, bądź nałożenia na nie i na producentów mięsa podatków. I to na tyle wysokich, by zniechęcić Europejczyków do jedzenia mięsa.
Dania jest pierwszym unijnym krajem wprowadzającym podatek od emisji w rolnictwie, ale wcześniej – dwa lata temu to władze Holandii były prekursorem, gdy chodzi o ograniczenie pogłowia bydła i likwidację farm w ramach polityki ratowania klimatu.
Cała nadzieja w wyborach?
Efektem były masowe protesty w tym kraju, a w konsekwencji ugrupowania polityczne stojące za tymi radykalnymi rozwiązaniami – straciły władzę. Obecny rząd koalicyjny sprzeciwia się planom Komisji Europejskiej dla rolnictwa wynikającym z Zielonego Ładu. Równocześnie wiosną przez Europę przetoczyły się rolnicze protesty, a farmerzy z różnych krajów przyjechali także do Brukseli, gdzie traktorami zablokowali miasto i pikietowali przed siedzibą KE.
Ze względu na eurowybory i obawy zwolenników polityki klimatycznej tuż przed głosowaniem nie przyjęto radykalnych rozwiązań. Ale w zeszłym tygodniu udało się przeforsować ustawę o przywracaniu przyrody, która w praktyce oznacza ograniczenie terenów pod uprawy i hodowlę w UE.
Agnieszka Łakoma
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Fatalny stan finansów - za błędy Tuska zapłacą Polacy
Farsa! Obajtek bez absolutorium za 27 mld zysku Orlenu