Nabijanie w czipowanie norek
Wielkopolska Izba Rolnicza chce czipować norki hodowlane. Przeciwko temu protestują hodowcy, którzy twierdzą, że nikt na świecie tego nie robi, bo to mija się z celem a poza tym są to koszty liczone w setkach tysięcy złotych dla jednego gospodarstwa, co w praktyce znaczy bankructwo.
Sprawa zaczęła się od skarg rolników, który poinformowali Wielkopolską Izbę Rolniczą o stratach wśród ptactwa domowego w prowadzonych przez nich gospodarstwach. Na winowajcę wskazali na norkę hodowlaną, która ucieka z ferm a następnie zagryza kury oraz inne ptactwo. Wymyślono więc, że najlepszym rozwiązaniem w ustaleniu czy to jest dzika norka czy też hodowlana będzie czipowanie zwierząt znajdujących się w niewoli.
Według prezesa Fundacji Wsparcia Rolnika Polska Ziemia Szczepana Wójcika za elektronicznym znakowaniem norek nie przemawiają żadne argumenty. Podkreśla, że w Polsce myli się norkę hodowlaną z dziko żyjącą norką amerykańską, bo zwierzęta różnią się wielkością, budową, wyglądem i barwą okrywy włosowej.
To jest na pewno próba ograniczenia naszej swobody gospodarczej, ponieważ wiadomo że zaczipowanie norek nie ma absolutnie żadnego sensu z kilku powodów. Po pierwsze żaden kraj na świecie nie wprowadził tego typu regulacji. Po drugie norki, jeśli chodzi o hodowle są bardzo dobrze zabezpieczone. Poza tym nie ma takich technicznych możliwości by zaczipować te zwierzęta. A nawet gdyby takie były to powstaje problem jak takie czipy odczytywać. By to było możliwe należałoby podejść ze skanerem na odległość kilkunastu centymetrów do zwierzęcia będącego na wolności, by sprawdzić czy to jest zwierze hodowlane czy też jest to norka żyjąca dziko. Ewentualnie należałoby ją zastrzelić a dopiero sprawdzić czy jest zaczopowana –
mówi Szczepan Wójcik.
Prezes Fundacji dodaje, że absurdalne jest czipowanie zwierzęcia, które żyje zbyt krótko, by był sens dokonywania tego.
Jaki jest sens czipowania zwierząt, które tak naprawdę urodziło się w maju i żyje do listopada? –
pyta Wójcik.
Koszt czipowania szacowny jest przez prezesa Wójcika od kilku do nawet kilkuset tysięcy złotych na jedną fermę. Kwota zależna jest od wielkości hodowli. Podkreśla, że implantacja czipów jest drogim zabiegiem lekarsko-weterynaryjnym, powodującym znaczne uszkodzenie skóry. Co w przypadku norek hodowlanych dla ich skór jest zabiegiem, który w pewnym stopni ją niszczy, a tym samym znacznie obniża ich handlową wartość. Dlatego hodowcy bardzo pilnują swoje zwierzęta.
Wójcik nie ukrywa, że przeprowadzenie elektronicznego znakowania zwierząt bardzo niekorzystnie finansowo odbije się na fermach, które są przedsiębiorstwami, a nawet niektóre z nich mogą zbankrutować. Hodowcy norek nie ukrywają, że na czipowaniu zyskają miliony złotych jedynie firmy oferujące czipowanie.
W ubiegłym roku Polska osiągnęła drugie miejsce w Europie, jeśli chodzi o produkcję skór zwierząt futerkowych. Wyprodukowano blisko 10 mln skór z norek. 100 procent skór z Polski trafia na eksport. W 2013 roku cała branża sprzedała skóry za prawie 500 mln euro.
Planujemy kontynuację tematu.