Najgłupszy pomysł ministerstwa rolnictwa
Kto będzie kontrolował hodowle norek? Jak czytamy w Pulsie Biznesu minister planuje oddać nadzór w ręce … organizacji ekologicznych.
Polskie uczelnie kształcą specjalistów na co najmniej siedem wydziałach zajmujących się naukowym badaniem hodowli zwierząt. Tymczasem resort rolnictwa postanowił przekazać tak ważną działalność jak nadzór w ręce organizacji ekologicznych, które zrzeszają co prawda pasjonatów, jednak rzadko wyszkolonych specjalistów.
Uprzejmie informuję, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi prowadzi prace koncepcyjne oraz analizuje potencjalne skutki społeczne i gospodarcze ewentualnego zwiększenia kompetencji organizacji społecznych, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, w zakresie wykonywania kontroli na fermach zwierząt futerkowych — odpisała na pytania Pulsu Biznesu Małgorzata Książyk, dyrektor biura prasowego resortu rolnictwa.
W lipcu tego roku minister Ardanowski informując o utrzymaniu hodowli zapowiedział, że bardzo zaostrzy kryteria kontroli. Wspomniał także o poddawaniu ferm międzynarodowej certyfikacji, upewniającej o utrzymywaniu zwierząt w odpowiednich warunkach.
Nie mamy nic przeciwko certyfikacjom i kontrolom, ale wykonywanym przez organy naprawdę do tego powołane, czyli lekarzy weterynarii czy międzynarodowych ekspertów znających się na hodowli zwierząt futerkowych. Natomiast dwudziestoletni aktywista, student polonistyki, z dwudziestodwuletnią aktywistką, studentką zarządzania, którzy w wolny weekend wybierają się na wieś, żeby przeprowadzić społeczną kontrolę w gospodarstwach rolnych, to absurd — protestuje Szczepan Wójcik, hodowca i prezes Związku Polski Przemysł Futrzarski (ZPPF).
cały artykuł przeczytasz w Pulsie Biznesu
AR/PB