Informacje

Strażacy na miejscu akcji ratunkowej w Waszyngtonie / autor: PAP/EPA/SHAWN THEW
Strażacy na miejscu akcji ratunkowej w Waszyngtonie / autor: PAP/EPA/SHAWN THEW

Są czarne skrzynki. Dlaczego się zderzyli w powietrzu?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 30 stycznia 2025, 12:32

  • Powiększ tekst

Nurkowie odnaleźli jedną z czarnych skrzynek samolotu pasażerskiego, który w środę czasu lokalnego zderzył się z wojskowym śmigłowcem w pobliżu lotniska w Waszyngtonie i wpadł do Potomaku – podała stacja CBS News.

Samolot pasażerski Bombardier CRJ 700 linii American Airlines, obsługiwany przez linie PSA, lecący z Wichita, zderzył się ze śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem.

»» O zderzeniu samolotu ze śmigłowcem w Waszyngtonie czytaj tutaj:

Katastrofa lotnicza w Waszyngtonie. Liczne ofiary

Samolot pasażerski rozpadł się na wiele części. Jego szczątki leżą na głębokości około 1,5 metra w rzece, do której spadły obie maszyny. Według ratowników na których powołuje się stacja, śmigłowiec dryfuje przewrócony, ale nie ma poważnych uszkodzeń.

Amerykańskie służby podały, że odnaleziono ciała 19 ofiar.

Na pokładzie samolotu byli znani sportowcy z Rosji

Agencja Reutera, powołując się na rosyjskie media państwowe przekazała, że na pokładzie samolotu pasażerskiego byli m.in. rosyjscy łyżwiarze figurowi, wśród nich Jewgienija Szyszkowa i Wadim Naumow – rosyjscy trenerzy oraz byli mistrzowie świata w łyżwiarstwie figurowym par sportowych z 1994 roku. Sportowcy, trenerzy oraz członkowie ich rodzin wracali z obozu sportowego w Wichita w stanie Kansas – potwierdził amerykański związek sportowy łyżwiarzy figurowych.

Według American Airlines na pokładzie Bombardiera było 64 pasażerów i czworo członków załogi, zaś służby prasowe wojsk lądowych USA podały, że śmigłowcem leciało trzech żołnierzy.

Wozy strażackie na miejscu akcji ratunkowej w Waszyngtonie / autor: PAP/EPA/SHAWN THEW
Wozy strażackie na miejscu akcji ratunkowej w Waszyngtonie / autor: PAP/EPA/SHAWN THEW

Ekspert: co Black Hawk robił w pobliżu lotniska?

Podstawowa jest odpowiedź na pytanie, co wojskowy śmigłowiec robił w pobliżu lotniska i dlaczego pilot Black Hawka nie reagował na informację, że jest na kursie kolizyjnym - komentuje inżynier lotniczy, wydawca miesięcznika „Skrzydlata Polska” Tomasz Hypki.

W takim rejonie tych obiektów nie powinno być - zaznaczył.

Hypki podkreślił, że w przestrzeni waszyngtońskiego lotniska ruch jest gęsty. „Zdarzyło mi się kilka razy startować i lądować ze wschodniego wybrzeża, z rejonu Waszyngtonu czy Nowego Jorku. Samoloty latają tam jakby sznurkiem: jeden za drugim w bardzo niewielkich odległościach. Lecą oczywiście po określonej ścieżce” - podkreślił. Podstawowe jest wyjaśnienie, co wojskowy śmigłowiec Black Hawk robił w pobliżu lotniska, jakie zadanie tam wykonywał, a także dlaczego pilot śmigłowca nie reagował na informację, że jest na kursie kolizyjnym.

Dlaczego nie było interwencji kontroli ruchu powietrznego?

Kontrola ruchu lotniczego powinna zareagować, że dwa statki powietrzne lecą na kolizję, a załoga śmigłowca powinna widzieć podchodzący do lądowania samolot pasażerski - powiedział mjr rez., ekspert, b. pilot wojskowy Michał Fiszer z Collegium Civitas.

Zastrzegł jednak, że tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzyło.

Była to jednak noc, trudno było cokolwiek dotrzeć. Światła w nocy mają to do siebie, że je widać, ale nie wiadomo dokładnie, w jakiej one są odległości - czy są bliżej, czy dalej” – wyjaśnił.

Jego zdaniem wojskowy śmigłowiec leciał prawdopodobnie z Langley, gdzie jest siedziba CIA.

Przypomniał, że lot ten był określany jako „training”. „Można to tłumaczyć jako lot szkolny, kiedy ktoś się uczy latać z instruktorem albo utrwala nawyki, lecąc samodzielnie. Może również oznaczać lot treningowy, czyli lot pilota już wyszkolonego po to, aby potrenować swoje umiejętności. Pod tym względem język angielski nie jest jednoznaczny” - powiedział. „Nie wiadomo, czy to był młody pilot, czy miał instruktora na pokładzie - bo samodzielnie piloci też latają, czy to był rutynowy lot” – dodał.

Fiszer wskazał, że ”kontrola ruchu lotniczego powinna zareagować na to, że dwa statki powietrzne lecą na kolizję ze sobą„.

Po drugie załoga śmigłowca, która leciała prawie że na wprost samolotu podchodzącego do lądowania, leciała od strony Waszyngtonu, od północy, natomiast samolot pasażerski leciał z południowego wschodu na północny zachód, lądując na krótszym, ukośnym pasie lotniska” - powiedział.

Zaznaczył, że załoga śmigłowca powinna go widzieć. „Zresztą była ostrzegana przez służby kontroli ruchu lotniczego, czy widzi podchodzący samolot. Nie wiadomo, co wojskowi piloci odpowiedzieli. Ale w tej sytuacji powinni albo zrobić +kółeczko+ i poczekać, albo poprosić o możliwość zwiększenia wysokości i przelecieć nad ścieżką podejścia samolotu” - wyjaśnił.

Nie wiadomo także, jak działały transpondery. A także o ile cywilny samolot na pewno miał urządzenia ostrzegawcze, tak starszy wojskowy śmigłowiec już niekoniecznie” – powiedział.

Podkreślił jednak, że to specjalna komisja zajmie się wyjaśnieniem przyczyn katastrofy.

PAP, sek

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Gaz potrzebny Europie coraz bardziej

Kredyt oparty na WIBOR nieważny? Banki protestują!

„Rosja zreperuje Nord Stream 2”

»»Niemcy się cieszą. Sąd blokuje prace na Odrze - obejrzyj na antenie telewizji wPolsce24

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych