
TYLKO U NAS
Senatorowie pytają o polskie reaktory jądrowe
Reaktor badawczy MARIA wciąż czeka na decyzję Prezesa Państwowej Agencji Atomistyki o odnowieniu dziesięcioletniej licencji na działalność. Narodowe Centrum Badań Jądrowych uzupełnia dokumentację, której żądają urzędnicy – tymczasem ministerstwo przemysłu ogłasza wydłużenie przestoju reaktora.
Narodowe Centrum Badań Jądrowych w Świerku od sierpnia ubiegłego roku czeka na zezwolenie od Państwowej Agencji Atomistyki na dalszą działalność reaktora MARIA. 31 marca jedyny w Polsce jądrowy reaktor badawczy został wyłączony. Licencję na jego dalszą eksploatację, wydaje Polska Agencja Atomistyki. W środę dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Jądrowego PAA potwierdził, że w najbliższym czasie agencja nie wyda zezwolenia na ponowne uruchomienie reaktora. Wcześniej zapowiadano, że do 15 maja NCBJ uzupełni dokumentację związaną z odnowieniem licencji.
Senator pyta o postępy
Na zwołanym przez przewodniczącego Senackiego Zespołu ds. Energetyki Jądrowej i Odnawialnych Źródeł Energii, senatora PiS, dr. Grzegorza Czeleja spotkaniu doszło do burzliwej wymiany zdań na temat wagi wznowienia działalności reaktora w Świerku. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że NCBJ i senatorowie podjęli nierówną walkę z urzędnikami, których odpowiedzią na pytania o trwające od sierpnia postępowanie było „wszystko jest i musi być zgodne z ustawą”.
NCBJ reprezentował m.in. odwołany w kwietniu przez szefową resortu przemysłu Marzenę Czarnecką z funkcji dyrektora Narodowego Centrum Badań Jądrowych prof. Krzysztof Kurek. Senator Czelej, nie po raz pierwszy zresztą zgromadził na posiedzeniu senackiego zespołu grono osób, od których zależy – bezpośrednio lub pośrednio rozwój polskiej energetyki jądrowej. Jak choćby dr. Józefa Sobolewskiego z NCBJ, Grzegorza Orawca, dyrektora Departamentu Programu Wsparcia, Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, Michała Doligalskiego, dyrektora Departamentu Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Michała Goszczyńskiego, zastępcę dyrektora Departamentu Innowacji i Rozwoju Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Marcina Dąbrowskiego, dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Jądrowego Państwowej Agencji Atomistyki i Krzysztofa Przegiętka, naczelnika Wydziału Oceny i Zezwoleń w Państwowej Agencji Atomistyki oraz dyrektora Pawła Gajdę, dyrektor Departamentu Energii Jądrowej, Ministerstwo Przemysłu.
Zgodnie z ustawą
Nic nie wskazuje jednak na to, że reaktor w Świerku, który jest głównym w Polsce dostawcą źródeł izotopów promieniotwórczych, niezbędnych w diagnostyce i terapii onkologicznej rozpocznie działalność w najbliższym czasie. Więcej, dyrektor Marcin Dąbrowski nie potrafił wskazać możliwego, przybliżonego terminu. Tę niepewność nieco tonował dyrektor Paweł Gajda, który wyjaśniał, że liczy na to, że uda się skompletować wymaganą dokumentacją i otrzymać zgodę PAA w ciągu najbliższych tygodni. Jeśli reaktor pozostanie wyłączony dłużej – może okazać się, że urzędnicze wymagania doprowadzą do katastrofy. Agencja wciąż bowiem mnoży pytania i wymaga od NCBJ dodatkowej dokumentacji. Dotychczas złożone dokumenty to już ponad 1500 stron naukowych opracowań, technikaliów i materiałów potwierdzających spełnienie wymaganych norm. Jak wyjaśniał wczoraj dyrektor Dąbrowski problemem jest wyznaczenie i zbadanie nowej, rozszerzonej ustawą sprzed kilku lat strefy bezpieczeństwa rediologicznego.
- Nasze przepisy wymagają złożenia około 50 różnych dokumentów. Narodowe Centrum Badań Jądrowych złożyło wniosek, aczkolwiek część dokumentów zawierało braki, część dokumentów wymaga uzupełnień i ciągle trwa postępowanie – wyjaśniał dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Jądrowego PAA. - Jesteśmy już w końcowej fazie. Już jest tych uwag coraz mniej. Kolejne wyzwania oczywiście odnoszą się do nowych uzupełnień, dokumentów, które są uzupełniane. Liczba uwag jest mniejsza. Jesteśmy też w stałym kontakcie z pracownikami NCBJ.
Prof. Kurek, który jeszcze jako dyrektor NCBJ składał w sierpniu dokumentację argumentował, że reaktor badawczy MARIA zgodnie ze swoją specyfiką nie wymaga aż tak restrykcyjnych norm.
-
Strefa bezpieczeństwa wokół reaktora oznacza gigantyczne koszty dla Instytutu, ponieważ trzeba ustalić z wojewodą wszelkie plany z tym związane, trzeba zapewnić odpowiednie lekarstwa, które wypchną ewentualny jod z tarczycy dla osób, które tam mieszkają. Jeżeli strefa bezpieczeństwa będzie obejmowała 24 kilometry, to jest Otwock, Ursynów, Praga Południe, Wawer i Anin. To jest ponad milion ludzi. To ja, z całym szacunkiem, ale uważam, że tego typu strefa bezpieczeństwa jest absurdem – mówił były szef NCBJ. Jak usłyszeliśmy od urzędników, nic nie da się zrobić, bo „wszystko jest zgodne z ustawą i z przepisami”…
-
Państwo wygrają ten spór na argumenty, tylko Świerk już nie będzie istniał. I czy to będzie wasza wygrana? Przemyślcie to – apelował do gości z PAA senator Czelej. – Tu chodzi o zdrowie i życie obywateli. Jeżeli reaktor stoi, nie produkuje też radiofarmaceutyków. Ale też co miesiąc tracimy realne przychody ze sprzedaży radioizotopów. Panowie, czy nie zdajecie sobie sprawy, że ten rynek ktoś przejmie?
Jak zapewniał dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w resorcie przemysłu Paweł Gajda, przerwa aktualnie nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa dostaw radiofarmaceutyków dla krajowych zakładów medycyny nuklearnej, bowiem od połowy kwietnia do ich wytwarzania wykorzystywany jest materiał radioaktywny kupowany u zewnętrznych, zagranicznych dostawców.
W komunikacie na początku maja resort informował, że dostawy radiofarmaceutyków dla krajowych odbiorców są traktowane priorytetowo, możliwe są jednak „pewne korekty w harmonogramach wysyłek”. Z kolei w przypadku produkcji eksportowej zmiany w dostawach są indywidualnie konsultowane z poszczególnymi odbiorcami.
Kupić łatwiej niż produkować
To może być klucz do zagadki przedłużającego się postępowania licencyjnego. Łatwiej przecież kupić radioizotopy, niż produkować… Zwłaszcza, że tuż za naszą zachodnią granicą, na Uniwersytecie Technicznym w Monachium właśnie po pięcioletniej przerwie uruchamiany jest reaktor badawczy FRM II.
Niemcy długo naprawiali go po awarii, ale w związku z trwającymi w nieskończoność sporami prawnymi, wydanie decyzji o wznowieniu działalności trwało do stycznia tego roku. Jak wskazują niemieckie media, w tym portal ingenieur.de, reaktor zostanie ponownie uruchomiony pod koniec 2025 roku. Będzie potrzebował rynku zbytu. Jeśli MARIA nie ruszy do tego czasu, kupimy izotopy z Niemiec.
Trafnie podsumował to obecny na sali przedsiębiorca, prezes Grupy Altum, Sławomir Wołyniec. - Ciśnie mi się na usta pewien cytat z klasyka: Po co nam reaktor w Świerku, skoro mamy reaktor w Monachium.
Wątek monachijskiego reaktora jest o tyle ciekawy, że znajduje się kilkanaście kilometrów od centrum potężnej aglomeracji, na terenie uniwersytetu. I Niemcom udało się tak zorganizować strefy bezpieczeństwa, że żadne przepisy ostatecznie nie uniemożliwiają wznowienia jego pracy.
POLA też czeka
Środowe posiedzenie senackiego zespołu poświęcone było także drugiemu, również czekającemu na decyzję urzędników i ministerstw reaktorowi w Świerku. To opracowany przez polskich naukowców reaktor HTGR POLA. - Mówimy o jednym z największych osiągnięć i projektów innowacyjnych w Polsce w ostatnich latach. To polski projekt reaktora wysokotemperaturowego czwartej generacji. Projekt ten rozpoczął się kilka lat temu, był finansowany początkowo z grantu, następnie z projektu Ministerstwa Nauki. W grudniu ubiegłego roku mieliśmy posiedzenie tegoż zespołu, na którym gratulowaliśmy brawami na stojąco przy udziale ambasadora Francji i pierwszego sekretarza Japonii, gronu ekspertów ze Świerku, którzy przygotowali i stworzyli ten projekt. Został zakończony jako Basic Design, projekt podstawowy, który został zaprezentowany w Unii Europejskiej. Przy udziale naszych ministrów i eurodeputowanych nasi naukowcy zebrali gratulacje za ten projekt. I z tym projektem nic się nie dzieje od pół roku – zapowiedział senator Grzegorz Czelej. Kolejnym krokiem projektu reaktora POLA musi być dokumentacja techniczna, na którą potrzeba około 2,5 roku i w tym roku niezbędne jest dalsze finansowanie zespołu naukowego w NCBJ szacowane na ok. 30 milionów. I finansowania nie ma. - Zagrożeniem największym i podstawowym jest to, że za chwilę po raz kolejny w historii Polski eksperci, którzy przy tym reaktorze pracują, rozbiegną się lub zostaną po wykupieni. A zablokowanie czy brak licencji na MARIĘ jeszcze pogłębia ten problem finansowy w NCBJ, ponieważ Świerk został odcięty od sprzedaży radiofarmaceutyków – wyjaśniał przewodniczący senackiego zespołu.
Więcej, są już przedsiębiorstwa zainteresowane implementacją projektu, jeśli tylko powstanie reaktor badawczy POLA. Takie zainteresowanie potwierdził obecny na posiedzeniu w Senacie prezes Grupy Altum, Sławomir Wołyniec, bo reaktor HTGR będzie w stanie zastąpić obecnie działające kotły kogeneracyjne i znacząco ograniczyć emisję CO2. - Spółka Grupa Altum jest bardzo zainteresowana rozwijaniem, zaangażowaniem się w technologię rozwoju reaktora POLA. Dysponujemy odpowiednimi środkami, które na początek będą wystarczające. Dysponujemy również możliwością pozyskania niezbędnego kapitału – mówił prezes Wołyniec.
CZYTAJ TEŻ: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/727047-pola-czeka-na-decyzje-urzednikow-zbyt-ambitne-cele
Dyskusję celnie skonstatował także senator Władysław Komarnicki (KO).
- Grono światłych ludzi jest tutaj wśród nas. Wszyscy tak bardzo chcemy i tak dużo mówimy o innowacji. A gdyby tak się przesłuchać, jakie problemy nam przeszkadzają, żeby ona miała miejsce, to trochę serce krwawi, bo to jest mówiąc kolokwialnie - niemoc. Ta niemoc nas zaprowadziła w kilka lub kilkadziesiąt ślepych uliczek. Zrobiliśmy sobie zatory dla zatorów. Jeśli będzie potrzeba, przygotujemy bardzo szybko z legislatorami ścieżkę legislacyjną i musimy uratować nasz Świerk. To techniczne dobro narodowe – mówił senator Komarnicki. - Ja mogę tylko panie przewodniczący podziękować, że jeszcze jest trochę ludzi technicznych, patriotów, którzy bronią polskiej myśli technicznej. Jeżeli jest ktoś, kto jest w stanie powiedzieć, że Świerk jest niepotrzebny, to nie będziemy się upierać. Ale tu są naukowcy, którzy prezentują, że ten reaktor jest nieodzowny. A jeżeli tak, to czemu tkwimy w tej niemocy. Bo ja bym prosił już dawno parlament, żeby szybko zmienić to, co durne zostało zrobione w 2020 roku.
Będzie finansowanie
- To co jest Świerkowi potrzebne, co od 10 lat usiłowałem zrobić bez sukcesu, to pokryć koszty funkcjonowania jedynego w Polsce reaktora jądrowego z budżetu państwa. To jest 40 milionów złotych rocznie. Oprócz tej subwencji, którą dostajemy za wysoką kategorię, potrzebujemy jedynie 40 milionów. Koniec. Nic więcej temu Świerkowi naprawdę nie potrzeba – podsumował prof. Krzysztof Kurek.
Na ten apel odpowiedział dyrektor Paweł Gajda, który potwierdził, że na ukończeniu sa prace legislacyjne umożliwiające finansowanie działania reaktora MARIA. - Najprawdopodobniej jeszcze do końca tego miesiąca będziemy mogli powiedzieć, jak ten mechanizm może wyglądać tak, żeby od przyszłego roku faktycznie funkcjonował – zapowiedział dyrektor Departamentu Energii Jądrowej MP.
I to uznać należy za dobry, istotny sygnał po stronie Ministerstwa Przemysłu nadzorującego NCBJ. Pozostaje jednak czekać. Na finansowanie Świerku. Na decyzję o przyznaniu licencji przez PAA. Na zakończenie konkursu na nowego dyrektora instytutu. Na uzupełnienie dokumentacji reaktora MARIA. Na budżet dla reaktora POLA. Wreszcie na innowacje, które znajdą wśród urzędników sprzymierzeńców. Wszystko zgodnie z ustawą i przepisami.
WIDEO: Posiedzenie Senackiego Zespołu ds. Energetyki Jądrowej i Odnawialnych Źródeł Energii dostępne jest na profilu Senatu RP na YT:
Maciej Wośko
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.