Informacje

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Eksperci FOR: Unia Europejska zamierza jeszcze bardziej ograniczać polską gospodarkę regulacjami gospodarczymi

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 sierpnia 2014, 15:41

  • Powiększ tekst

Władze UE nadal zamierzają narzucać państwom członkowskim regulacje dotyczące emisji dwutlenku węgla i rozwoju odnawialnych źródeł energii, zamiast pozostawić tę kwestie do decyzji rządów krajowych - alarmują eksperci FOR.

Jak podkreślają plan Komisji Europejskiej przewidujący, że w latach 2020-2030 państwa będą musiały jeszcze szybciej ograniczać emisję CO2 i rozwijać OZE, zaszkodzi rozwojowi gospodarczemu m.in. Polski, zubażając firmy i zniekształcając gospodarkę dotacjami. Do października br. rząd RP musi zawalczyć o to, aby arbitralne wymogi klimatyczne UE odeszły do historii.

Na szczycie Rady Europejskiej 20-21 marca br. jej przewodniczący Herman van Rompuy wydał oświadczenie, że do października br. państwa UE muszą ustalić nową politykę klimatyczną Unii do 2030 roku. Podstawą negocjacji będzie projekt opublikowany przez Komisję Europejską 22 stycznia br.

Mimo protestów Polski, Czech, Słowacji czy Węgier przeciwko arbitralnym i szkodzącym ich rozwojowi gospodarczemu wymogom, władze Unii, tj. Komisja Europejska i część ministrów państw członkowskich, m.in. z Hiszpanii, Niemiec, Wielkiej Brytanii (tzw. „green growth group”) wcale nie zamierzają zrezygnować z narzucania takich regulacji. Wręcz przeciwnie, chcą je zaostrzyć: do 2030 r. każdy kraj UE będzie musiał zredukować poziom emisji dwutlenku węgla o 40 proc. w porównaniu z 1990 r., a wszystkie państwa ogółem będą zobowiązane do zwiększenia udziału energii odnawialnej (OZE) w łącznym zużyciu energii do 27 proc. Dla porównania, od 2008 r. do 2020 r. państwa UE muszą zmniejszyć emisję CO2 o 20 proc. wobec 1990 r. oraz zwiększyć udział OZE do 20 proc.

Główne wymogi proponowane przez Komisję niosą ze sobą kolejne. KE chce, aby po 2020 r. w sektorach objętych możliwością kupowania pozwoleń na dodatkową emisję CO2 „roczny wskaźnik obniżania emisji został zwiększony z 1,74 proc. do 2,2 proc.”. Oznacza to, że firmy z energochłonnych branż gospodarki będą musiały więcej płacić za uprawnienia do emisji CO2, co ograniczy rozwój gospodarczy. Ponadto KE żąda, aby do 2030 r. udział energii odnawialnej w sektorze elektroenergetycznym wzrósł z 21 proc. do 45 proc.

Według ekspertów FOR odgórne unijne regulacje klimatyczne są szkodliwe, ponieważ nie biorą pod uwagę specyfiki gospodarek państw członkowskich. W konsekwencji kraje, których gospodarka opiera się na węglu, muszą wprowadzać nakazane przez Unię Europejską zbyt szybkie, kosztowne zmiany, jak np. zwiększanie udziału OZE czy ograniczenia dla energochłonnych sektorów gospodarki. W dodatku wymogi klimatyczne UE zmuszają zarówno rządy, jak i przedsiębiorstwa do wypełniania zaleceń, które nie mają wystarczającego uzasadnienia w naukach przyrodniczych: część badań dowodzi, że wzrost średniej temperatury Ziemi i poziomu dwutlenku węgla w atmosferze jest wynikiem naturalnych procesów, zachodzących co ok. 25 tys. lat (por. Robert H. Essenhigh, 2009; Shackleton, Opdyke, 1973). Takie też wnioski wypływały początkowo z badań Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), póki zmian nie nakazały niektóre państwa.

Ich zdaniem podczas negocjacji w sprawie polityki klimatycznej UE na lata 2020-2030 polski rząd powinien odważnie sprzeciwiać się propozycji nałożenia na kraje Unii obowiązku zmniejszenia emisji dwutlenku węgla o 40 proc., do 2030 r. w porównaniu z 1990 r. i szybkiego zwiększania udziału OZE w łącznym zużyciu energii. Podczas negocjacji rząd RP powinien wskazywać na niezgodność unijnych propozycji z zasadami subsydiarności (według której UE powinna działać tylko wtedy, kiedy państwa członkowskie nie mogą lepiej rozwiązać danego problemu) i proporcjonalności (zgodnie z którą wymogi UE mogą nakładać na państwa tylko minimalne obciążenia).

Niedostosowanie obecnej i planowanej polityki klimatycznej UE do specyfiki gospodarki m.in. Polski pozwala twierdzić, że obie te zasady są łamane. Istnieje wiele badań opisujących potencjalny wpływ pakietu klimatycznego na gospodarkę UE i poszczególne państwa. Sama Komisja Europejska (2008) wskazywała, że koszty wprowadzenia pakietu na lata 2008-2020 byłyby najwyższe w nowych krajach UE: w latach 2005-2020 dynamika PKB Polski spadłaby o 1,6 pkt proc., a zatrudnienie o 0,9 pkt proc. (w całej Unii spadek ten byłby dużo mniejszy i wyniósłby odpowiednio 0,5 i 0,4 proc.).

Podobnie dotknięte zostałyby inne nowe państwa UE, jak Bułgaria, Estonia i Rumunia. Mimo tego Unia przyjęła surowe wymogi klimatyczne na lata 2008-2020. Według NBP (2012) w wyniku dalszego zaostrzania polityki klimatycznej UE tempo wzrostu PKB Polski, tak samo jak zatrudnienie, zmniejszyłyby się o nawet 0,3 pkt proc. w skali roku.

Podkreślają, że koszty polityki klimatycznej poniosą zwłaszcza gospodarstwa domowe. Krajowa Izba Gospodarcza (2013) wskazuje, że polityka klimatyczna UE, w tym głównie koszty zakupu uprawnień do emisji CO2, zwiększają w Polsce ceny energii. W latach 2008-2012 jej koszt dla gospodarstw wzrósł w nowych krajach UE o 28 proc., podczas gdy w starych o 16 proc.

W Polsce udział kosztów energii w wydatkach gospodarstw domowych jest – po Słowacji – najwyższy w całej UE i wynosi 9,13 proc. Według towarzyszących pakietowi klimatycznemu prognoz Komisji niewiele wyższy poziom (10 proc.) Polska miała osiągnąć dopiero w 2020 r. Symulacja Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej pokazuje, że zaostrzona polityka klimatyczna UE doprowadzi do wzrostu tej relacji do 14,5 proc. w latach 2020-2050, co oznacza ubóstwo energetyczne. Na podstawie prognoz można szacować, że obecna polityka klimatyczna UE skutkuje wzrostem nakładów inwestycyjnych o 50-60 mld zł rocznie. Ministerstwo Rozwoju przyznało, że aby spełnić unijne wymogi dotyczące rozwijania OZE, w latach 2009-2025 Polska musi zainwestować 120 mld zł.

Eksperci FOR podkreślają, że polskie instytucje niestety nie dokonują rachunków już poniesionych zysków i strat wynikłych z unijnej polityki klimatycznej. Inaczej jest w Wielkiej Brytanii: jak podaje ośrodek Open Europe, choć według prognoz brytyjskiego rządu z 2009 r. koszty polityki klimatycznej UE dla tego państwa miały w skali roku wynosić 3,4 mld funtów rocznie, a przynosić 20,4 mld funtów zysku, to w przeciwieństwie do kosztów 95 proc. korzyści nadal nie widać.

Dlatego dalsze zaostrzanie polityki klimatycznej przez UE przyniesie jeszcze gorsze skutki dla gospodarki Polski i innych państw członkowskich. Po pierwsze plan szybszego ograniczania emisji CO2 do 2030 r. zwiększy koszty prowadzenia działalności gospodarczej przede wszystkim w przypadku 30 sektorów, które muszą kupować unijne pozwolenia na emisję CO2 (m.in. sektor wytwarzania energii, lotnictwo, produkcja papieru i metali żelaznych). Taka sytuacja jest szczególnie groźna w kontekście planów uczynienia dochodów z handlu uprawnieniami do emisji CO2 istotnym źródłem zasobów własnych UE. Po drugie żądanie KE, aby zwiększyć udział energii odnawialnej do 27 proc. może zniekształcić gospodarkę Polski i innych krajów, wymagając bardzo szybkich zmian infrastrukturalnych i – biorąc pod uwagę wysokie koszty OZE - dużych nakładów finansowych. Warto zaznaczyć, że Polska nie ma warunków do rozwoju na szeroką skalę niektórych form energii odnawialnej, np. hydroelektrowni.

Nawet jeżeli unijny cel 27-proc. udziału OZE nie będzie dla Polski wiążący, to w przypadku jego niewypełnienia przez całą UE nasz kraj będzie narażony na sankcje. Po trzecie polityka klimatyczna UE będzie skutkować szkodliwym wzrostem ingerencji UE w gospodarkę: niedawno KE zapowiedziała, że ma zamiar tworzyć preferencje dla firm korzystających z „zielonej energii” i zwiększać opodatkowanie dla firm „zanieczyszczających środowisko”.

Źródło: FOR/Jas

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych