Adam Jarubas z PSL chce by Polska i UE dały Ukrainie jeszcze więcej pieniędzy
O opracowanie przez Radę Europejską planu pomocy gospodarczej i reform instytucjonalnych dla Ukrainy - zaapelował dziś kandydat PSL na prezydenta Adam Jarubas.
Podczas konferencji prasowej w Kielcach Jarubas zwrócił się z apelem do szefa rady Donalda Tuska o podjęcie „niezwłocznych działań” w opracowaniu planu pomocy dla sąsiada Polski, nie tylko w oparciu o kraje Unii Europejskiej, ale także o najbogatsze kraje z grupy G-20.
„Taki swoisty, kolejny plan Marshalla - dla Ukrainy, by wspomóc jej gospodarkę, by ludzie mieli pracę i nie musieli wyjeżdżać z Ukrainy za chlebem. Donald Tusk powinien podjąć to na najbliższym forum rady, by (opracować) taki skuteczny mechanizm – obejmujący oprócz pomocy gospodarczej, pomoc w instytucjonalnych reformach, długookresowym planie reform państwa” - mówił Jarubas.
Zdaniem kandydata PSL, jeśli Ukraina nie podejmie reform służących wzmacnianiu systemu gospodarczego i administracyjnego kraju, to skutki „mogą być opłakane”. „Obywatele mogą się odwrócić od swojego państwa, to byłby najgorszy scenariusz” - ocenił polityk.
W opinii Jarubasa, na Ukrainie widać pogłębiający się kryzys gospodarczy, na wartości traci m.in. hrywna, a konsekwencją tej sytuacji może być ryzyko exodusu ludności na masową skalę. " Wierzę w to, że tak nie będzie, ale jeśli miałoby się tak skończyć, że ten kryzys gospodarczy będzie się na Ukrainie pogłębiał, to ryzyko exodusu jest bardzo poważne. Skutecznym antidotum na to jest podjęcie dziś wysiłku przez Unię Europejską, przez przewodniczącego Rady Europejskiej” - podkreślił polityk.
Zdaniem Jarubas Europa powinna podjąć te działania w poczuciu solidarności z Ukrainą. "Jeszcze trzy lata temu Europejczycy jeździli na Ukrainę podziwiać zmagania futbolowe. (...) Dzisiaj nie wysyłanie broni, ale pomoc gospodarcza, dla reform strukturalnych administracyjnych tego kraju jest najważniejsza. (...) Trzeba pamiętać: dziś słaba Ukraina to również łakomy i łatwy kąsek dla zapędów imperialnych Władimira Putina" - mówił.
Jarubas skierował też do dziennikarzy list otwarty, w którym przypomniał i omówił swoje wcześniej prezentowane publicznie opinie dotyczące polityki zagranicznej Polski. W jego ocenie niesłusznie są mu przypisywane - przez media i polityków - prorosyjskie poglądy. List można przeczytać na nowej stronie internetowej komitetu wyborczego polityka.
„(...) Dla mnie nie do przyjęcia jest stanowisko, że polityka zagraniczna nie powinna być przedmiotem dyskusji w kampanii. A co za tym idzie nikt, w tym tzw. salon, nie ma monopolu na rację” - napisał Jarubas.
„Wielokrotnie mówiłem, że polska polityka zagraniczna ma nie być pro- czy antyrosyjska, pro- czy antyniemiecka, pro- czy antyukraińska. Ona po prostu musi być propolska. Niezrozumiałe jest dla mnie, że upominanie się o polski interes narodowy, w tym o bezpieczeństwo i ekonomiczne aspekty prowadzonej polityki, może kogokolwiek narazić na zarzut prorosyjskości” - dodał.
Wg ludowca najważniejsze w polityce zagranicznej to „być jej podmiotem, a nie przedmiotem”. „Przed polską dyplomacją ciężka praca, aby tę podmiotowość na nowo wypracować. Naczelnym zadaniem powinno być doprowadzenie do jedności w strukturach euroatlantyckich. Wykorzystajmy postrzeganie Polski jako państwa, które ma dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi i umiarkowanie partnerskie relacje z Niemcami. Tylko jednolity głos Unii i NATO może powstrzymać imperialne zakusy Putina” - ocenił Jarubas
„Polska powinna zaś skończyć z wymachiwaniem szabelką, jako naczelną zasadą polskiej polityki zagranicznej, bo nigdy dobrze się to dla nas nie kończyło. To realna ocena” - zaznaczył polityk.
Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja.
PAP/ as/