Kolega broni kolegi: Biernat staje po stronie Grabarczyka
Dopóki nie ma zarzutów prokuratorskich, nie ma powodu do zawieszenia, czy wyrzucenia z partii - powiedział dziś p.o. sekretarza generalnego Platformy, minister sportu Andrzej Biernat pytany o to, co zrobi partia ws. Cezarego Grabarczyka.
"Standardy PO przewidują, że dopóki nie ma zarzutów prokuratorskich, to nie ma powodu do zawieszenia danego polityka w członkostwie w Platformie, czy wyrzucenia go z Platformy" - powiedział dziś Biernat. Dodał, że jeśli takie zarzuty się pojawią, to albo decyzją partii Grabarczyk zostanie zawieszony w prawach członka Platformy, albo zrobi to sam b. minister sprawiedliwości.
Biernat poinformował też, że ewentualne decyzje w sprawie Grabarczyka będzie podejmował zarząd krajowy PO. "Wszystkie komentarze będą po posiedzeniu zarządu PO, który może zostać zwołany najwcześniej w przyszłym tygodniu. Decyzję podejmie premier Ewa Kopacz" - zaznaczył polityk PO.
Kancelaria premiera poinformowała w środę późnym wieczorem, że Grabarczyk podał się do dymisji, a premier Ewa Kopacz ją przyjęła. Według kancelarii premiera, nazwisko nowego ministra sprawiedliwości powinno być znane na początku przyszłego tygodnia.
Dymisja dotychczasowego ministra sprawiedliwości wiąże się ze sprawą, o której media doniosły w ubiegłym tygodniu.
Grabarczyk został przesłuchany przez prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi przy egzaminach i wydawaniu zezwoleń na broń palną. Policjanci z Łodzi mieli załatwiać VIP-om broń bez konieczności zdawania egzaminów.
Sam Grabarczyk potwierdził wtedy w rozmowie z dziennikarzami, że został "zaproszony przez prokuratora na przesłuchanie" i był przesłuchiwany w charakterze świadka. Nie chciał jednak mówić o szczegółach tej sprawy. "Nie jestem gospodarzem tego postępowania i nigdy do tej pory nie komentowałem postępowań, które są w toku. Tak samo uczynię i tym razem" - zaznaczył wówczas. Potwierdził, że ma pozwolenie na broń, dodając przy tym, że otrzymał je "poprzez procedurę uzyskania pozwolenia". Pytany, czy procedura ta przebiegła w sposób prawidłowy, odpowiedział: "to jest w tej chwili weryfikowane".
W środę dziennikarze śledczy portalu tvn24.pl podali, że Grabarczyk został nagrany w sprawie egzaminu na broń, jednak łódzki prokurator nie wystąpił do sądu o to, aby podsłuchana rozmowa mogła być uznana za dowód w śledztwie, a gdy kolejny prokurator zdecydował o przeszukaniu biura poselskiego Grabarczyka, szefowie odebrali mu śledztwo.
W wydanym w środę oświadczeniu Grabarczyk napisał m.in., że jego rezygnacja "leży w interesie państwa i wymiaru sprawiedliwości". "Nie może być wątpliwości co do osoby pełniącej funkcję ministra sprawiedliwości" - oświadczył.
Zaznaczył, że nie może komentować sprawy z uwagi na fakt, iż w toczącym się postępowaniu występuje w charakterze świadka. Podkreślił, że zależy mu na jej szybkim wyjaśnieniu. "Nigdy nie wpływałem na decyzje procesowe prokuratorów prowadzących postępowanie. Pierwszy mój kontakt z prokuraturą w niniejszej sprawie nastąpił podczas mojego przesłuchania w dniu 20 kwietnia 2015 r." - dodał.
PAP/ as/