Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Sklepy wielkopowierzchniowe coraz większe: Za chwilę zabraknie miejsca na inne projekty

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 2 września 2015, 12:42

  • 1
  • Powiększ tekst

Sklepy w centrach handlowych stają się coraz większe – nie tylko w dużych galeriach, lecz także w mniejszych obiektach. Średnia powierzchnia lokalu, która kiedyś wynosiła ok. 100 mkw., teraz jest kilkukrotnie większa. Wymusza to na deweloperach budowę nieco większych centrów, aby nadal utrzymać zróżnicowany portfel najemców. Przestały też spadać czynsze.

– Poszczególne sklepy będą coraz większe. Jest mniej mniejszych lokali. Kiedyś średni lokal handlowy to było 100 mkw., w tej chwili jest bardzo niewiele sklepów, które chciałyby operować na takiej powierzchni, więc średni lokal ma grubo powyżej 200 mkw. Obecnie 300-400 mkw. to są średniej wielkości sklepy. Z tą tendencją musimy się zmierzyć, więc budujemy większe obiekty – mówi Aleksander Walczak, prezes zarządu Dekady, dewelopera centrów handlowych.

Walczak zwraca uwagę na to, że powierzchnię zwiększają główne sieci handlowe. Sieciowe sklepy odzieżowe, obuwnicze czy drogerie chcą mieć lokale co najmniej 500-metrowe, a często nawet przekraczające 1000 mkw. To korzystne dla klientów, gdyż zyskują większy wybór towaru. Z kolei najemcy, decydując się na zwiększenie powierzchni, mogą liczyć na niższy czynsz jednostkowy.

Presja na wzrost powierzchni sklepów wymusza jednak inne inwestycje ze strony deweloperów. Jak podkreśla Walczak, w centrach handlowych, także tych mniejszych i poza głównymi miastami (takie buduje Dekada), ważny jest zróżnicowany portfel najemców. Deweloperzy chcą nadal mieć co najmniej kilkunastu różnych najemców, a ponieważ każdy z nich chce mieć większy sklep, to same centra również muszą rosnąć.

– Pierwsze nasze centra handlowe miały ok. 3-4 tys. mkw., a w tej chwili minimum to ok. 5 tys. mkw. – mówi Walczak.

Takie mniejsze centra handlowe są dla najemców coraz atrakcyjniejsze. Jak podkreśla Walczak, to naturalne, że rozwój polskiego handlu rozpoczął się od wielkich galerii w dużych miastach, ale wraz z nasyceniem tego rynku przyszła kolej na mniejsze centra poza głównymi aglomeracjami.

Walczak zwraca uwagę także na to, że mniejsze centra nie muszą oznaczać mniejszych obrotów. Klienci doceniają wygodę takich galerii, a obroty najlepszych sklepów w nich zlokalizowanych nie odbiegają od przychodów lokali w największych galeriach, a czasem nawet je przewyższają.

– Nie dotyczy to tych największych sklepów w Warszawie czy innych dużych aglomeracjach, ale na pewno sklepy, które są u nas, nie odbiegają od średnich obrotów na rynku. Mamy informacje, że niektóre z nich są u poszczególnych najemców w pierwszej dziesiątce w skali kraju, więc można powiedzieć, że osiągają u nas sukces – wyjaśnia Walczak.

Dodaje, że po dynamicznym rozwoju teraz również w segmencie mniejszych galerii handlowych nasycenie jest coraz większe. Poza Dekadą jest jeszcze kilka firm, które specjalizują się w takiej działalności, więc konkurencja jest duża, a atrakcyjnych lokalizacji na rynku coraz mniej. Walczak przewiduje, że małych galerii będzie przybywać jeszcze przez 2-3 lata, a potem tempo rozwoju znacznie spowolni, choć nie powinno się całkowicie zatrzymać.

Najemcy nie powinni już jednak liczyć na obniżki czynszów w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców. Jak podkreśla Walczak, w ciągu ostatnich lat były one coraz niższe, ale obecny poziom jest już tym minimalnym, który wynajmujący są w stanie zaoferować.

– Nie da się w nieskończoność obniżać czynszu wynajmu ze względu na koszty budowy czy koszty ziemi. Marże deweloperskie wynikające z zysku, którego spodziewa się inwestor czy deweloper, w tej chwili są na minimalnym poziomie. Już dalej się nie da zejść, bo wtedy ta działalność byłaby nieopłacalna – podkreśla prezes zarządu Dekady.

Walczak zwraca jednak uwagę, że obecny poziom czynszów jest akceptowalny dla najemców.

(Agencja Informacyjna Newseria)

Powiązane tematy

Komentarze