Czy górnictwo przetrwa przyszły rok? Wiele zależy od ceny węgla na świecie...
Przyszły rok będzie decydujący dla branży górniczej w Polsce - uważa prezes Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) Zygmunt Łukaszczyk. Według niego, jeżeli ceny węgla na światowych rynkach spadną poniżej 50 dolarów za tonę, funkcjonowanie kopalń będzie zagrożone. O kondycję KHW prezes był pytany podczas uroczystości otwarcia stacji odmetanowania w kopalni Wujek.
"Ten rok mamy za sobą, węgiel jest zakontraktowany. Problemem będzie rok przyszły z punktu widzenia prognozowanych cen. Te ceny w przyszłym roku, według prognoz, nie ruszą. Jeżeli się ustabilizują to i tak będzie dobrze, natomiast jeżeli spadłyby poniżej 50 dolarów w ARA (terminali Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia - PAP) dzisiaj widzę to w kategoriach olbrzymich zagrożeń do funkcjonowania kopalń” - powiedział Łukaszczyk.
Obecnie ceny węgla w ARA nieznacznie przekraczają 50 dolarów za tonę, podczas gdy np. w 2011 r. średnia cena tego surowca wynosiła ponad 120 dolarów za tonę.
Łukaszczyk podkreślił, że KHW utrzymuje płynność finansową i w spółce „bardzo konsekwentnie” realizowany jest program naprawczy, który został zaakceptowany przez związki zawodowe i właściciela. Ale – jak zaznaczył - program „sam się nie zrealizuje”.
„W tym miesiącu w ramach programu mamy zrównać koszty z przychodami, doprowadzić do finału sprzedaż aktywów i dokonać zmniejszenia załogi poprzez dokończenie przekazywania ruchu Boże Dary (który w ubiegłym roku przyniósł spółce 212 mln zł strat na sprzedaży węgla - PAP) do Spółki Restrukturyzacji Kopalń” - wyliczał.
Łukaszczyk podkreślił, że górnictwo musi wdrażać nowe technologie. KHW wydaje na inwestycje każdego roku ok. 400 mln zł. Jest to konieczne do utrzymywania i rozwijania działalności. Uruchomienie ściany wydobywczej to koszt nawet prawie 100 mln zł – zaznaczył. Otwarta w piątek stacja odmetanowania kosztowała prawie 6 mln zł.
Prezes przypomniał, że w pierwszych siedmiu miesiącach roku zatrudnienie w spółce zmniejszyło się o prawie 10 proc. przy zachowaniu poziomu produkcji na dotychczasowym poziomie.
„Mamy dzisiaj ciężki czas, histerii antywęglowej i musimy temu sprostać. Coraz więcej mamy przeciwników, czarnego PR-u” - ocenił.
Przypomniał, że w całej branży pracuje wciąż prawie 100 tys. osób, a każdy zatrudniony w górnictwie to kilka innych miejsca pracy w firmach kooperujących i miliardy wpłacane każdego roku do budżetu państwa i gmin.
„Nie sposób przestawić radykalnie polskiej energetyki na energetykę odnawialną. Uczciwie powiem, że w to nie wierzę” - powiedział Łukaszczyk i przypomniał o kłopotach z energią z sierpnia br.
PAP, sek