CZARNY PONIEDZIAŁEK W PGNiG? - „gangsterzy” z MSP idą po Mariusza Zawiszę, prezesa gazowego giganta
Minister skarbu Andrzej Czerwiński, działając na polityczne zlecenie swojej partii, będzie chciał wymienić w poniedziałek cały zarząd PGNiG. To kolejny etap brutalnych „wymuszeń i haraczy” w spółkach Skarbu Państwa, których celem jest finansowanie kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej.
Od kilku tygodni po rynku krążą informacje o tym, że w zarządzie Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) dojdzie do radykalnych zmian jeszcze przed wyborami. Domysły osób, które je rozpowszechniają, opierają się głównie na komunikacie spółki z 22 września o zwołaniu na 19 października Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy.
Zapytałem zarząd PGNiG, czy rzeczywiście do takich zmian może dojść? Jeśli tak, to dlaczego? Z biura prasowego spółki otrzymałem lakoniczną odpowiedź: „PGNiG nie komentuje tego typu informacji i nie jest zarazem adresatem tych pytań”. Poszukując innego adresata podobne pytania wysłałem do Ministerstwa Skarbu Państwa (MSP). Stamtąd niestety nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, co może świadczyć o tym, że znowu trafiłem pod zły adres albo (co bardziej prawdopodobne), że pytania są niewygodne. Milczenie MSP zdopingowało mnie do drążenia tematu...
W międzyczasie na stronach wprost.pl pojawiła się krótka notka o tym, że 19 października w PGNiG na wniosek Skarbu Państwa ma dojść do zmian w Radzie Nadzorczej, a w efekcie może i zarządu. „Według nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł "Wprost", powodem który stoi za wnioskiem o zmiany jest niezadowolenie rządu z tempa postępowania inwestycyjnego PGNiG Termiki (spółki zależnej od PGNiG - red.) w Kompanii Węglowej. Zwłaszcza w obliczu zaplanowanych na przyszły tydzień protestów górniczych. Inna sugerowana wersja dotyczy próby obsadzenia stanowisk ludźmi blisko związanymi z kręgami rządowymi przed potencjalnie przegranymi wyborami. Nawet w przypadku ich odwołania za kilka miesięcy przez nową ekipę, pozwoli to na wypłacenie odpraw.” - podał internetowy serwis.
Postanowiłem sprawdzić i te informacje. Oto, co usłyszałem od „głębokich gardeł” w Ministerstwie Skarbu Państwa:
- W PGNiG są dwa wakaty w zarządzie. Podejrzewam, że chcą wrzucić tam dwie osoby, ale raczej bez zmian pozostałych. Ta cała sensacyjna otoczka jest formą presji na zarząd w kontekście inwestycji w Nową Kompanię Węglową. Ale oczywiście nie można wykluczyć wysadzenia całego zarządu w powietrze – twierdzi jeden z wysokich urzędników MSP.
- Z porządku obrad Rady Nadzorczej wynika, że ma być wymiana jednej osoby w EuRoPol Gazie. Tyle o planowanych zmianach według mojej wiedzy. Zastanawiam się gdzie tu logika, przecież taka rewolucja oznacza spadek akcji na giełdzie i aferę na całą Polskę. Kowalczyk musiałby mieć zielone światło od Kopacz – relacjonuje inny urzędnik. Którego Kowalczyka ma na myśli?
Chodzi o Wojciecha Kowalczyka – wiceministra skarbu, który z uporem maniaka realizuje karkołomny, rządowy plan ratowania polskich kopalń węgla kamiennego. W skrócie, polegający na wymuszaniu swoistych haraczy od zdrowych, dobrze zarządzanych spółek Skarbu Państwa. Generalnie Kowalczyk musi zrobić wszystko, żeby tuż przed wyborami wygłodniali górnicy nie wyszli na ulice Warszawy.
Więcej na temat czytaj tutaj: Zakładnicy Skarbu Państwa, czyli kto musi kupić górników
Bardzo prawdopodobne więc, że w poniedziałek Kowalczyk przyjdzie „z pistoletem” do zarządu PGNiG i będzie chciał wymusić haracz na prezesie tej spółki – Mariuszu Zawiszy... Jest to możliwe tym bardziej, że pryncypał Kowalczyka, czyli minister skarbu Andrzej Czerwiński publicznie zapewniał w ubiegłym tygodniu, że może dojść do podpisania listu intencyjnego, w którym m.in. spółka PGNiG Termika (należąca do grupy kapitałowej PGNiG – red.) oraz Energa zadeklarowały objęcie większościowego pakietu akcji w TF Silesia. - Jest jednoznaczna deklaracja spółek energetycznych o zainteresowaniu i intencji zainwestowania w górnictwo - poinformował Andrzej Czerwiński w oficjalnej wypowiedzi dla PAP.
Sęk w tym, że jeśli chodzi o PGNiG, to Mariusz Zawisza, prezes zarządu tej spółki nigdy jednoznacznie nie deklarował zainteresowania i intencji zainwestowania w górnictwo. Podobnie zresztą Andrzej Tersa, prezes Grupy Energa. Wręcz przeciwnie, obaj odnosili się zawsze bardzo sceptycznie do takich pomysłów MSP. - Kowalczyk jest zdesperowany. Jeśli będą się stawiali, obaj wylecą. Nikt nie będzie patrzył na to, że takie ruchy w zarządach to dla akcjonariuszy na GPW fatalna wiadomość. W przypadku PGNiG warto jeszcze pamiętać o negocjacjach z Gazpromem. Właśnie finalizują się kwestie obniżek cen rosyjskiego gazu. Nowy zarząd nie będzie miał pojęcia co jest grane. A stary? Na pewno dobrowolnie nie ustąpi – komentuje jeden z wysokich urzędników MSP.
Wszystko wskazuje zatem na to, że przy wymianie zarządu PGNiG może dojść do zastosowania metod takich, jak ostatnio w Tauronie, którego prezes Dariusz Lubera był po chamsku i na siłę usuwany. Niczym ząb mądrości przez niedouczonego adepta stomatologii.
Więcej na ten temat czytaj tutaj: Jak na wyborczej rzeźni w Tauronie akcjonariusze stracili prawie 1 mld zł