Wojna totalna na rynku ropy - ceny kształtuje teraz tylko geopolityka
Notowania ropy odbiły się w czwartek i piątek, ale fundamentalne przesłanki na rynku naftowym nie zmieniły się i ceny nie będą rosły, ponieważ "znalazły się teraz na łasce geopolityki" - pisze w "Financial Times" słynny ekspert ds. ropy Daniel Yergin.
Cena surowca wzrosła powyżej 31 dol. za baryłkę dzięki czwartkowym zapowiedziom szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, który wspomniał, że możliwe jest zwiększenia stymulacji monetarnej w strefie euro.
Na ceny ropy wpłynęły też informacje o atakach na instalacje naftowe w Libii oraz atak zimy po obu stronach Atlantyku, a to wszystko sprawiło, że część inwestorów przestała grać na dalsze spadki cen surowca - wyjaśnia piątkowy "Wall Street Journal".
Zwyżka cen ropy pociągnęła za sobą wzrost notowań rubla na moskiewskiej giełdzie; cena dolara, która dzień wcześniej sięgnęła 82,63 rubla spadła do 79,64 RUB.
Słynny znawca runku naftowego i laureat Pulitzera za książkę "The Prize: The Epic Quest for Oil, Money, and Power" (Łup: epicka walka o ropę, pieniądze i władzę) Daniel Yergin ostrzega na łamach "FT", że cena ropy spadnie ponownie. "Geopolityka i globalne względy ekonomiczne determinują teraz rynek ropy" - podkreśla autor.
Kolejne spadki cen surowca, który traci od miesięcy ze względu na kryzys nadpodaży, spowodowane będą tym, że zawarto porozumienia z Iranem, który po zdjęciu embarga rzuci na rynek kolosalne ilości ropy i gazu.
Rynek jest zaskoczony, bo nikt nie spodziewał się tak szybkiego dopięcia umowy z Teheranem. Przyśpieszono je, bo Zachów chciał zwiększyć poparcie dla umiarkowanego irańskiego prezydenta Hasana Rowhaniego - pisze Yergin.
Ceny ropy mógłby zbić OPEC, obniżając limit produkcji surowca, tak jak to było podczas kryzysów naftowych w 1986 i 1998 roku. "Tym razem względy geopolityczne na to nie pozwalają. Arabia Saudyjska i inne kraje Zatoki Perskiej obawiają się bowiem, że Iran stara się zdobyć dominującą pozycję na całym Bliskim Wschodzie" - pisze Yergin.
"Ostatnią rzeczą, jakiej chcą kraje Zatoki, jest ograniczenie ich własnego wydobycia ropy, co oznaczałoby zrobienie miejsca na rynku dla zwiększonego eksportu z Iranu" - dodaje.
Wzrośnie więc podaż surowca na rynek i to w okresie, gdy pojawiły się obawy o kondycję Chin i o to, że ich gospodarka ma poważne problemy strukturalne. Pekin może ograniczyć import surowców i zwiększy się nadpodaż ropy, "co będzie miało kolosalne znaczenie dla światowej gospodarki" - przewiduje autor.
Dalszy powód spadków notowań ropy, to silny kurs dolara (w którym denominowane są ceny surowca); gdy dolar idzie w górę cena ropy spada - wyjaśnia Yergin.
Podbić cenę mogłaby zmiana stanowiska Rosji i innych producentów, których gospodarki są "dewastowane" przez bardzo niskie ceny surowca. Jak dotąd kraje te odmawiały ograniczenia produkcji, a OPEC zdecydował, że nie zmniejszy własnych pułapów wydobycia, jeśli nie zrobią tego konkurenci - tłumaczy ekspert.
Na razie jednak nic nie przemawia za takim rozwiązaniem, a minister finansów Iranu Ali Tajibnia nazwał obecną sytuację "totalną wojną" o udział w rynku ropy - pisze Yergin.
Nic nie zapowiada końca tej wojny; "FT" cytuje wypowiedź szefa saudyjskiego giganta naftowego Aramco Chalida al-Faliha, który na forum ekonomicznym w Davos powiedział, że Arabia Saudyjska nie ograniczy eksportu swej ropy, "by zrobić miejsce (na rynku) dla rywali".
Według Thomasa Porchera, francuskiego eksperta rynku ropy, będzie to miało bardzo poważne konsekwencje dla krajów-producentów, choć kraje Zatoki Perskiej, które mają dobrze zaopatrzone państwowe fundusze majątkowe mogą wyjść z tego obronną ręką.
Tymczasem w Rosji ucierpi cała gospodarka, rząd będzie musiał ciąć wydatki publiczne i wprowadzić politykę zdecydowanych oszczędności - przewiduje Porcher w wywiadzie dla telewizji France 24.
Według tygodnika "Le Point" sytuacja Rosji jest już teraz bardzo trudna, a rząd stawia na dalszą dewaluację rubla, aby minimalizować straty dla budżetu, wynikające z niskich cen ropy, która sprzedawana jest za dolary.
Jednak spadki cen ropy i idąca za nimi dewaluacja rubla "osiągnęły w tym tygodniu niepokojącą skalę, grożąc tym, że sytuacja wymknie się spod kontroli, tak jak w grudniu 2014 roku, nakręcając inflację i wstrząsając systemem finansowym" - ostrzega "Le Point".
Więcej o sytuacji w Rosji czytaj tutaj:
Finanse Rosji trzeszczą. Moskwa gorączkowo tnie wydatki, ale zapewnia o stabilności
PAP, sek