Informacje

Terminal LNG w Świnoujściu Fot. Polskie LNG
Terminal LNG w Świnoujściu Fot. Polskie LNG

Skroplony gaz lepszy z Rosji niż od polskiego dostawcy?

Maria Szurowska

Maria Szurowska

Dziennikarka "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 28 stycznia 2016, 08:46

    Aktualizacja: 28 stycznia 2016, 15:45

  • 8
  • Powiększ tekst

Już niebawem do terminala LNG wpłynie pierwsza komercyjna dostawa skroplonego gazu. Nie jest jednak pewne, czy będzie nam dane w pełni korzystać z dobrodziejstw błękitnego złota z Kataru.

Wszystko przez regulacje na naszym wewnętrznym rynku i niezgodnie z prawem przedłużające się procedury detaryfikacyjne. Do tej pory firmy zajmujące się obrotem LNG kupowały gaz najczęściej od rosyjskich dostawców powiązanych z Gazpromem. Do czerwca 2013 roku podmioty działające w tym segmencie objęte były taryfikacją. W tamtym czasie prezes URE wydał komunikat, w którym uznał, że rynek obrotu LNG jest – zarówno pod względem liczby aktywnych podmiotów, jak i struktury ich udziału w sektorze – dojrzały i nie ma konieczności dłużej obejmować go taryfikacją. Jak pisano w komunikacie, na rynku obrotu gazem funkcjonowało 10 podmiotów, z czego dwa dominowały, URE nie dopatrywał się istotnych barier technologicznych w dostępie do rynku, uznał funkcjonowanie urzędu antymonopolowego za sprawne i w związku z tym nie widział przesłanek dla dalszego utrzymywania taryf.

W momencie przypłynięcia pierwszej dostawy skroplonego gazu z Kataru na ten rynek wejdzie nowy gracz – PGNiG. Spółka do tej pory sprzedawała wyłącznie LNG będące produktem ubocznym procesu odazotowania gazu, a więc nie uczestniczyła w rynku obrotu surowcem sensu stricte. Stanie się więc nowym podmiotem w tym segmencie i nie będzie podlega detaryfikacji z 2013 roku. Będzie musiała się o nią ubiegać. W teorii, zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego, Urząd Regulacji Energetyki (URE) winien w ciągu miesiąca wydać decyzje. Jeśli sprawa jest wyjątkowo skomplikowana proces ten na mocy KPA może wydłużyć się do dwóch miesięcy. Jak przekonało się jednak PGNiG teoria ma niewiele wspólnego z praktyką.

Od 2013 roku PGNiG ubiega się o detaryfikację na rynku obrotu hurtowego. Jak nietrudno policzyć od 2013 roku minęło sporo więcej miesięcy niż dwa. Co miesiąc spółka otrzymuje od URE pismo, że sprawa jest wyjątkowo skomplikowana i zmuszeni są jeszcze wydłużyć proces decyzyjny. Powstaje pytanie, czy jest to zgodne z obowiązującymi przepisami? Na pewno nie jest to zgodne ze standardami administracyjnymi cywilizowanych krajów jak i również nie służy rynkowi.

To nie jest też dobra wróżba na przyszłość. Jeśli URE z decyzją o detaryfikacji PGNiG na rynku obrotu detalicznego gazu będzie zwlekać tak, jak w przypadku rynku hurtowego, spółka nie będzie mogła uczestniczyć w handlu detalicznym. Nie będzie bowiem w stanie konkurować z podmiotami, które nie mają obowiązku przedkładania taryf. W obrocie pozostanie więc w większości gaz pochodzenia rosyjskiego, ponieważ obecnie uczestniczący w rynku zaopatrują się właśnie na wschodzie. Pojawia się zatem kolejne pytanie: czy jest to zgodnie ze strategią systematycznej dywersyfikacji źródeł dostaw gazu?

Przedstawiciele spółki PGNiG odnoszą wrażenie, że URE intencjonalnie dyskryminuje polskiego giganta gazowego ze względu na chęć demonopolizacji rynków. PGNiG nie jest już jednak monopolistą, w dodatku ta spółka obarczona jest kontraktami długoterminowymi, przez które nie może być tak elastyczna cenowo jak ich konkurenci nie dźwigający tego typu bagażu. Nie ma zatem żadnych przesłanek do tego, aby interweniować – spółka PGNiG powinna być traktowana na równi z innymi uczestnikami rynku.

Zadaniem URE jest dbałość o stabilny i konkurencyjny rozwój rynku energii, czego przejawem na pewno nie jest dyskryminacja niektórych podmiotów. Pozostaje mieć nadzieję, że proces decyzji ws. zniesienia obowiązku przedkładania taryf w obrocie detalicznym pójdzie URE szybciej niż w przypadku rynku hurtowego. W przeciwnym razie nadal będziemy skazani na gaz ze Wschodu.

Powiązane tematy

Komentarze