Polski eksport w lidze mistrzów
W bogatych i rozwiniętych gospodarkach eksport przekracza 60 proc. PKB. W Polsce sięga 45 proc. i rośnie – szybciej niż w Europie, dzięki coraz lepszej jakości produktów polskich marek
O tym, że nasza kiełbasa wyprzedziła „ich” kiełbasę, wiadomo nie od dziś. Polskie produkty spożywcze cieszą się dużym uznaniem w Europie, a nawet na świecie, od lat są naszym eksportowym hitem i mimo rosyjskiego embarga na żywność trzymają się mocno. W zeszłym tylko roku polskie firmy wyeksportowały żywność za blisko 24 mld euro (grubo ponad 100 mld zł), co stanowi ponad 13 proc. eksportu ogółem.
Jednak nie samym chlebem i kiełbasą żyje polski eksport. Inne branże również skutecznie podbijają zagraniczne rynki – choćby paliwowy, wydobywczy czy chemiczny. Wśród krajowych firm niekwestionowanym liderem zagranicznej ekspansji jest PKN Orlen – polski potentat rynku paliw. Ropy wprawdzie Orlen wydobywa niewiele, za to jest jednym z największych producentów paliw w Europie z miliardowymi przychodami, pochodzącymi w większości z eksportu. W 2014 r. przychody Orlenu przekroczyły 106 mld zł, a eksport stanowił niespełna 58 proc. produkcji, co oznacza, że przychody paliwowego giganta napędzane przez zagranicznych nabywców przekroczyły 61 mld zł.
Drugi na liście największych eksporterów, z wynikiem bliskim 16 mld zł rocznie, jest KGHM, którego ponad trzy czwarte produkcji trafia na zagraniczne rynki. Kolejny jest Lotos, wysyłający za granicę nieco ponad 1/3 produkcji o wartości blisko 10 mld zł. Dalej są Grupa Azoty czy PGNiG z wpływami z eksportu na poziomie (odpowiednio) 6 mld zł i ponad 5 mld zł. Tyle, że są to państwowe firmy, którym dzięki choćby wsparciu właściciela – resortu skarbu – łatwiej zdobywać nowe rynki. Co innego firmy prywatne, te o względy zagranicznych klientów walczą samodzielnie i to z ciągle lepszym rezultatem. Coraz częściej konkurując z mocnymi globalnymi graczami nie tylko ceną, ale przede wszystkim jakością, która w wielu przypadkach nie odbiega od najlepszych zagranicznych marek, a nawet je przebija.
Okno na świat
Doskonałym przykładem skuteczności polskich przedsiębiorców w zdobywaniu rynków zagranicznych jest nowosądecki producent okien dachowych Fakro. W swojej raptem dwudziestopięcioletniej historii niewielka rodzinna firma zmieniła się w międzynarodową, ale rodzinną korporację, która dziś zajmuje pozycję wicelidera na światowym rynku okien. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby właściciel nie postawił od razu na eksport, który aktualnie przekracza 70 proc. produkcji.
„Polskie firmy w różny sposób zdobywają zagraniczne rynki” – mówi Ryszard Florek, prezes Fakro – „większość to kooperanci. W tym zakresie, jeśli ma się dobry produkt i jest się solidnym, nie jest tak trudno go sprzedać za granicę. Dużo trudniej jest zaistnieć pod własną marką, oferując produkt dla ostatecznego klienta. To wymaga zainwestowania wielu środków w marketing, obsługę rynku i zmierzenia się z barierami, tworzonymi przez lokalnych graczy, i państwem, które ich chroni. Ten rodzaj wejścia na rynek zagraniczny jest najbardziej trwały i przynosi Polsce najwięcej wartości, lecz w tym obszarze niewielu polskim firmom udało się zaistnieć” – wyjaśnia.
Właścicielom Fakro się udało. Okna nowosądeckiej marki trafiają dziś do ponad 50 krajów, a sama firma umocniła swoją pozycję światowego wicelidera.
Stoczniowa potęga
Synonimem wysokiej jakości, a nawet luksusu, stały się w polskim eksporcie jachty i łodzie motorowe. W tej branży polskie firmy są już światową potęgą. W budowie łodzi do 10 m długości jesteśmy już drugim po Stanach Zjednoczonych producentem w świecie. Efekt to warta już ponad miliard złotych rocznie zagraniczna sprzedaż wyprodukowanych w polskich stoczniach jachtów i łodzi motorowych. Właściwie cała produkcja idzie za granicę – w zależności od firmy od 95 do 99 proc.
Więcej o polskich eksporterach czytaj tutaj:
Polski eksport w lidze mistrzów
oraz w najnowszym numerze „Gazety Bankowej”