Rozmowy o przyszłości kopalni Makoszowy
Na 1 lipca prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik zaprosiła przedstawicieli rządu, Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK), dyrekcję i związki zabrzańskiej kopalni Makoszowy, a także naukowców, aby rozmawiać o przyszłości tego zakładu.
Od ub. roku Makoszowy należą do SRK, gdzie wcześniej trafiały tylko kopalnie likwidowane. Związkowcy z kopalni przekonują, że znalazła się ona w tej spółce, aby zrealizować plan naprawczy i znaleźć inwestora. Ponieważ tak się nie stało, na początku czerwca br. związki zagroziły protestami i zażądały rozmów z rządem o przyszłości zakładu.
Jak akcentują przedstawiciele zabrzańskiego samorządu, podczas piątkowego spotkania chcą m.in. poznać rządowe zamierzenia odnośnie Makoszów, aby w miarę potrzeb oraz możliwości pomagać w rozwiązywaniu problemów społecznych i gospodarczych wokół tej ostatniej w mieście kopalni.
Jak przypomniał Dariusz Krawczyk z zabrzańskiego magistratu, po pierwszej restrukturyzacji górnictwa - pod koniec lat 90. ub. wieku, gdy w Zabrzu zamknięto pięć z sześciu kopalń - stopa bezrobocia w mieście przekraczała 20 proc. Teraz według najnowszych danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach wyniosła na koniec kwietnia br. 9,7 proc.
Samorządowiec zaznaczył, że choć obecna liczba pracowników Makoszów - poniżej 1,4 tys. osób - nie odnosi się wprost do tamtej sytuacji, trzeba mieć na uwadze rodziny, z których wiele utrzymuje się wyłącznie dzięki funduszowi wynagrodzeń tego zakładu, a także m.in. firmy, które z nim współpracują.
Aby możliwie wszechstronnie określić perspektywy kopalni, w gronie zaproszonych na piątkowe spotkanie osób - poza przedstawicielami właściwych ministerstw, Spółki Restrukturyzacji Kopalń, dyrekcji i związków z kopalni - znaleźli się naukowcy Politechniki Śląskiej, poproszeni o określenie możliwości funkcjonowania zakładu w kontekście np. warunków geologicznych.
W sprawie dalszych losów Makoszów w ostatnim czasie odbyły się dwa spotkania związków z wiceministrem energii Grzegorzem Tobiszowskim. Strony oficjalnie nie chciały mówić o uzgodnieniach tłumacząc, że sprawa kopalni, która korzysta obecnie z pomocy publicznej, nie powinna stać się problemem utrudniającym trwającą procedurę notyfikacji programu naprawczego polskiego górnictwa w Komisji Europejskiej (notyfikacja spodziewana jest jesienią br.).
Nieoficjalnie uczestnicy spotkań sygnalizowali, że dotyczyły one nie tyle perspektyw działania kopalni w przyszłości, co działań w bliskim horyzoncie czasu - mających zapewnić zbyt większej ilości produkowanego tam węgla. Prowadziłoby to do ograniczenia strat produkcyjnych.
W ub. roku prawie cały wydobyty w Makoszowach węgiel trafił do Polskiej Grupy Energetycznej, za pośrednictwem Kompanii Węglowej, do której wcześniej należała kopalnia. W tym roku kontrakt nie jest kontynuowany i zakład musiał szukać innych rynków zbytu. Na cały rok zaplanowano wydobycie ponad 800 tys. ton węgla - dwa razy mniej niż wynoszą zdolności produkcyjne. Sprzedaż zakładana jest na poziomie niewiele ponad 650 tys. ton; działania resortu energii i SRK mają doprowadzić do jej zwiększenia.
Na razie Makoszowy mają z tym kłopoty. Jak przekazali przedstawiciele kierownictwa kopalni, w tym roku wyprodukowała ona dotąd ok. 260 tys. ton węgla, z czego sprzedała 100 tys. ton. Obecnie na zwałach kopalni leży prawie 160 tys. ton węgla, a do końca roku ilość ta wzrośnie, jeżeli zakład nie pozyska nowych odbiorców.
Sytuację ma poprawić nowy kontrakt z jednym z dużych koncernów energetycznych, którego realizacja ma rozpocząć się w trzecim kwartale roku.
Kopalnia Makoszowy dopłaca obecnie do każdej wydobytej tony węgla średnio ponad 300 zł. Koszt wydobycia jednej tony wyniósł w tym roku w tej kopalni 507 zł, a średnia cena sprzedaży węgla to 204 zł za tonę. Dlatego zakład korzysta z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych, które są możliwe tylko w kopalniach przekazanych do SRK. W ub. roku kopalnia wykorzystała 61 mln zł takiej dotacji, a od początku br. już 101 mln zł z zaplanowanej na 2016 r. subwencji w wysokości 157 mln zł. Dopłaty są możliwe tylko do węgla wykorzystywanego do produkcji prądu.
Gdyby potencjalny inwestor przejął teraz zakład, musiałby zwrócić co najmniej 162 mln zł. Do końca roku kwota ta wzrośnie - jeżeli straty i dopłaty nie zostaną zahamowane - do ponad 200 mln zł. Ponadto ze środków budżetowych sfinansowano świadczenia socjalne dla odchodzących z pracy górników. Z urlopów górniczych i jednorazowych odpraw pieniężnych skorzystało 470 osób, co kosztowało budżet ok. 28,7 mln zł - inwestor kupujący zakład musiałby liczyć się także z potencjalnym zwrotem tych środków. Do SRK nie wpłynęła dotąd żadna oferta zakupu kopalni.
W związku z podjęciem rozmów z wiceministrem Tobiszowskim związkowcy z kopalni wstrzymali na razie zapowiadane protesty, choć część załogi nadal deklaruje akcje protestacyjne.
Prócz zaproszenia zabrzańskiego samorządu, inicjatywę ws. Makoszów podjęli ostatnio samorządowcy szczebla wojewódzkiego. Radni Sejmiku Woj. Śląskiego (głosami sejmikowej koalicji PO-PSL-SLD-Ruch Autonomii Śląska) przyjęli w poniedziałek apel do rządu ws. planu działań na rzecz dalszego funkcjonowania kopalni.
PAP/ as/