Zachodnie media chwalą reakcję władz Niemiec na akty przemocy
Niemieckie władze zasługują na uznanie za proporcjonalny charakter swej odpowiedzi na zagrożenie aktami przemocy - komentuje brytyjski "Financial Times". Dodaje, że Berlin słusznie wyważa między nakazami prawa i porządku a swobodami obywatelskimi.
"Wziąwszy pod uwagę dwa ataki z udziałem niedawnych migrantów, które wydają się inspirowane przez Państwo Islamskie, oczekiwanie zdecydowanej reakcji ze strony niemieckich władz jest zrozumiałe" - pisze gazeta w artykule redakcyjnym. Dodaje jednak, że "na Niemczech spoczywa wyjątkowa odpowiedzialność wypracowania ostrożnej równowagi", która będzie przykładem dla całej Europy.
"FT" przypomina, że Niemcy w ubiegłym roku otworzyły drzwi dla ponad miliona uchodźców, a inicjatywa tamtejszych władz wywołała krytykę części europejskich sojuszników. "Ostatnie ataki nie ułatwią wypracowania wspólnej europejskiej odpowiedzi na kryzys uchodźczy" - uważa dziennik, odnotowując także zaniepokojenie wielu niemieckich obywateli, które przyczynia się do wzrostu poparcia dla populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD).
Odnotowując niedawne akty przemocy w Niemczech, "FT" pisze, że były one "przerażające", ale "na mniejszą skalę niż ataki we Francji i Belgii w ciągu 18 minionych miesięcy, a także Hiszpanii i W. Brytanii w latach 2004 i 2005". Londyński dziennik zauważa, że "najbardziej morderczy z nich, kiedy 18-letni Niemiec pochodzenia irańskiego, urodzony i wychowany w Niemczech, zastrzelił dziewięć osób w Monachium, a następnie popełnił samobójstwo, raczej nie ma związku z niedawną falą migracyjną ani terroryzmem islamistycznym". Takich związków dowiedziono w przypadku ataku przeprowadzonego przez syryjskiego uchodźcę w Ansbach w Bawarii, ale w tym przypadku sprawca podejmował również próby samobójcze i leczył się psychiatrycznie - zauważono w komentarzu.
Dziennik z uznaniem pisze o proporcjonalnej reakcji niemieckich władz. "MSW wzmocniło obecność policyjną na lotniskach i dworcach kolejowych i zarządziło więcej kontroli w pobliżu granic. W zakresie, w jakim może to powstrzymać przepływ broni w obrębie strefy Schengen, jest to rozsądny krok" - ocenia. Pisze też, że niemieckie władze nie "naśladują dotychczas Francji i Belgii jeśli chodzi o rozlokowanie tysięcy żołnierzy na ulicach wielkich miast"; obowiązują tam "precyzyjne ograniczenia konstytucyjne jeśli chodzi o wykorzystanie sił zbrojnych w kraju" - dodaje.
"Financial Times" podsumowuje, że w dawnych Niemczech Zachodnich przy rozprawie z terroryzmem ze strony Frakcji Czerwonej Armii (RAF) władze ograniczyły swobody obywatelskie "bardziej niż to było konieczne". "Współczesne Niemcy to dojrzała demokracja, której zdeterminowanie, by chronić obywateli, ich praw i zdecydowanej większości uchodźców, którzy przybyli z pokojowymi zamiarami, zasługuje na poparcie całej Europy" - napisano w artykule.
(PAP)
Czytaj także: Niemiecki rząd: nie wszyscy uchodźcy są terrorystami