Informacje

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

22 świadków ma stanąć przed komisja w sprawie Amber Gold

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 20 października 2016, 13:28

  • Powiększ tekst

Komisja śledcza ds. Amber Gold chce przesłuchać lekarza, który wystawił zwolnienie prok. Barbarze Kijanko mającej być pierwszym świadkiem przed tą komisją. Łącznie do końca br. roku komisja planuje przesłuchać 22 świadków, głównie prokuratorów.

W czwartek odbyło się jawne posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold podczas którego jej członkowie debatowali m.in. na temat harmonogramu przesłuchań świadków.

W środę na niejawnym posiedzeniu komisja zdecydowała, że pierwszym świadkiem, który miałby zostać przesłuchany 8 listopada powinna być prokurator-referent Barbara Kijanko, prowadząca sprawę w pierwszej fazie postępowania, po zawiadomieniu ws Amber Gold złożonym przez Komisję Nadzoru Finansowego.

"Pierwszym bardzo istotnym świadkiem jest prok. Kijanko. Moja determinacja, aby ten świadek był przesłuchany pierwszy jest daleko posunięta" - mówiła podczas czwartkowego posiedzenia szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS). Poinformowała jednocześnie, że z ustaleń komisji wynika, iż Kijanko od czerwca "przebywa na długotrwałym zwolnieniu chorobowym".

Wassermann wniosła więc podczas obrad komisji, by 8 listopada - na dzień, w którym miała być przesłuchana prok. Kijanko - został "wezwany lekarz, który wystawił to zaświadczenie, celem przesłuchania go odnośnie stanu zdrowia prokurator i możliwości uczestniczenia przez nią w pracach komisji śledczej".

Szefowa komisji w rozmowie z dziennikarzami tuż po zakończeniu posiedzenia komisji podkreślała, że prok. Kijanko "to kluczowy świadek do rozpoczęcia tej historii, by zarówno członkowie komisji, jak i opinia publiczna szli od początku i zobaczyli, jak wyglądał przebieg tej sprawy".

"Zdaję sobie sprawę, że świadkowie robią różne uniki; być może pani prokurator rzeczywiście jest chora, przepisy prawne przewidują takie sytuacje. Ja jednak skorzystam z każdego instrumentu, który będzie dostępny celem zweryfikowania stanu zdrowia, zweryfikowania tego, czy mimo zaświadczenia pani prokurator może uczestniczyć w przesłuchaniach" - podkreśliła.

"W polskim prawie istnieje możliwość powołania biegłego celem zbadania stanu zdrowia (świadka - PAP), kontroli przez ZUS. W momencie, gdy te ustalenia będą poczynione jest kwestia albo ewentualnego poczekania aż świadek wyzdrowieje albo doprowadzenia go, zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego" - dodała.

Podczas czwartkowych obrad komisji śledczej część jej członków miała jednak wątpliwości co do wezwania lekarza, który wystawił zaświadczenie prok. Kijanko. "A co z tajemnicą lekarską" - pytała Andżelika Możdżanowska (PSL). Przewodnicząca komisji odpowiedziała, że jeśli będzie taka potrzeba, to komisja przesłucha lekarza z wyłączeniem jawności.

Ponadto - jak dodała - komisja powinna zwrócić się do prokuratora generalnego, aby zlecił kontrolę tego zaświadczenia lekarskiego zgodnie z ustawą o prokuraturze. "Po zapoznaniu się z tym, będziemy decydować, o tym, czy powoływać biegłego celem sprawdzenia stanu zdrowia świadka. Z informacji, które są dostępne, ten świadek choruje nie całkiem rzadko w ostatnim okresie czasu. W związku z czym istnieje konieczność zweryfikowania stanu zdrowia świadka" - powiedziała Wassermann.

Inny członek komisji Witold Zembaczyński (N) zaznaczył natomiast, że sądzi, iż w tej kwestii "jest potrzeba analizy prawnej" kompetencji komisji śledczej w tym zakresie. Wassermann odpowiedziała mu, że komisja "może wzywać każdego". Wtórował jej wiceprzewodniczący komisji Marek Suski (PiS). "Mamy szersze uprawnienia, niż komisje zwyczajne. Komisja regulaminowa na przykład w przypadku uchylania immunitetu ma prawo wezwać lekarzy (...) spokojnie mamy takie uprawnienia" - powiedział.

Ostatecznie uchwałę w tej sprawie komisja przyjęła bez sprzeciwu.

W czasie czwartkowych obrad Wassermann poinformowała ponadto, że na liście świadków, którzy mają być przesłuchiwani w pierwszej kolejności przez komisję znalazły się 22 nazwiska. Tymczasem po zakończeniu środowego niejawnego posiedzenia komisji przedstawiono listę świadków, która zawierała tylko 17 nazwisk. "To było przez pomyłkę; od razu było 22 świadków" - powiedziała Wassermann w czwartek dziennikarzom.

Jak tłumaczyła w środę członkowie komisji zgłaszali propozycje świadków i na liście zapisano 17 nazwisk. Podczas przygotowywania harmonogramu przesłuchań okazało się, że zgłoszono jednak 22 osoby, które mają być przesłuchane. "Po tym jak zweryfikowałam tę listę, wczoraj po zakończeniu posiedzenia Sejmu, utworzyłam harmonogram i okazało się zgłoszono 22 świadków" - powiedziała szefowa komisji. "Pierwsze co zrobiłam w nocy, to wysłałam go (harmonogram - PAP) do sekretariatu komisji, aby przesłał go posłom. Zrobiłam to najszybciej jak to było możliwe" - zapewniła Wassermann.

Ostatecznie na liście znaleźli się: Barbara Kijanko, Witold Niesiołowski, Marzena Majstrowicz, Dariusz Różycki, Hanna Borkowska, Piotr Wesołowski, Ryszard Milewski, Marek Lipski, Janusz Korzeniowski, Ireneusz Tomaszewski, Roman Gierszewski, Marek Siemczonek, Piotr Gronek, Katarzyna Tomaszewska, Katarzyna Brzezińska, Małgorzata Syguła, Ryszard Tłuczkiewicz, Andrzej Łojewicz, Jacek Radoniewicz, Anna Czaja a także b. prokurator generalny Andrzej Seremet i obecny wicepremier i minister nauki, a w rządzie PO-PSL minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.

Ze wstępnego harmonogramu przesłuchań przed komisją śledcza wynika, że mają się one rozpocząć 8 listopada o godz. 10 - w tym terminie planowano przesłuchanie prok. Kijano. Z kolei na 9 listopada na godz. 10. zaplanowano przesłuchanie Witolda Niesiołowskiego, a na godz. 14. tego samego dnia przesłuchanie Marzeny Majstrowicz. Kolejne przesłuchania komisja zaplanowała na 17, 18, 29 i 30 listopada oraz na 6, 7, 8, 13 i 14 grudnia.

Przesłuchanie Seremeta miałoby się odbyć 8 grudnia o godz. 10. Natomiast przesłuchanie Gowina zaplanowano na 14 grudnia o godz. 15.

Wassermann pytana przez dziennikarzy czy w związku z chorobą prok. Kijanko komisja planuje zmienić kolejność przesłuchiwania świadków odparła: "to nie jest tak, że komisja zapomni o danym świadku dlatego, że jest on chory". "Najpierw, wszystkimi dostępnymi środkami, ustalimy, czy on na pewno nie może się stawić, a potem będziemy przechodzić do dalszych przesłuchań. Będziemy weryfikować czy jest sens oczekiwania, czy też rzeczywiście musimy iść dalej, aby nie wstrzymywać prac komisji" - powiedziała. "Będziemy stosować te metody w stosunku do wszystkich świadków, którzy z jakichś przyczyn nie będą stawiali się przed komisją" - dodała.

Wassermann podkreśliła, że "pracuję dzień i noc nad tą sprawą" i postara się sprostać terminom, które ona zaproponowała, a komisja zaakceptowała. "Zdaję sobie sprawę, że jest to na granicy fizycznych możliwości człowieka, ale wobec żądania, zwłaszcza ze strony opozycji, rzeczywiście będziemy pracować jak najszybciej" - dodała szefowa komisji śledczej.

Zadeklarowała ponadto, że termin przesłuchań 8 i 9 listopada nie powinien się zmienić, ale może zdarzyć się sytuacja, że komisja "będzie zamieniać świadków".

Powołana w lipcu tego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF w grudniu 2009 r. złożyła doniesienie do prokuratury podejrzewając, że firma prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Sprawą zajęła się wówczas Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa. Decyzję taką podjęła prok. Kijanko.

13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.

W śledztwie, prowadzonym prokuraturę wspólnie z ABW przesłuchano prawie 20 tys. świadków, a akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów.

Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca przed gdańskim Sądem Okręgowym.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych