Edukację dzieci finansujemy głównie z bieżących dochodów
Deklarujemy, iż koszty związane z edukacją naszych dzieci są wysokie. Jak wynika z najnowszego raportu „Ważne wydarzenia w życiu Polaków” , wykonanego na zlecenie Lindorff SA, w zdecydowanej większości pieniądze na ten cel przeznaczamy z podstawowego wynagrodzenia.
Zarabiamy wystarczająco Zdecydowana większość ankietowanych zadeklarowała, że obecne wynagrodzenie jest głównym źródłem, z którego finansują edukację swoich dzieci. Aż 82 proc. respondentów udzieliło takiej odpowiedzi, z czego najliczniej wybierającą ten sposób była grupa wiekowa 40-49 lat (89 proc. ankietowanych z tego przedziału). Tuż za nimi uplasowali się młodsi respondenci z przedziału 30-39 lat z 81 proc. osób finansujących edukację dzieci z bieżących dochodów. Najmniej licznie, choć i tak bezsprzecznie dużo, udzieliła tej odpowiedzi grupa wiekowa 50-60 lat, bo 74 proc. osób w tym wieku zadeklarowało się w identyczny sposób. Co ciekawe, tylko rodzice „po pięćdziesiątce” przyznali, iż do finansowania edukacji dzieci wykorzystują pożyczki gotówkowe – choć jedynie w 7 proc. Drugą w kolejności odpowiedzią okazało się finansowanie edukacji dzieci z własnych oszczędności, jednak przepaść między dwoma najczęstszymi wyborami jest ogromna – z oszczędności edukację dzieci finansuje jedynie 29 proc. respondentów. Tu jednak „najstarsi” ankietowani okazali się najliczniejszą grupą wybierającą tę odpowiedź (37 proc.), za nimi grupa 30-39 lat (28 proc.) oraz 40-49 lat (24 proc.).
To ciekawa deklaracja, gdyż blisko 60 proc. ankietowanych w badaniu zrealizowanym dla firmy Lindorff SA przyznało, że nie odkłada środków na przyszłość czy edukację swojego dziecka – gdy pytano wprost o oszczędzanie na edukację potomstwa (jedynie 1/3 respondentów zadeklarowała gromadzenie środków na przyszłość czy edukację swoich dzieci i częściej byli to mężczyźni – 44 proc. oszczędzających wśród mężczyzn versus 26 proc. oszczędzających wśród kobiet). Możliwe, iż często oszczędzamy na tzw. „czarną godzinę”, bez wcześniejszej strategii wydatków.
To może być również powód przewagi wykorzystywania bieżących środków na finansowanie edukacji dzieci nad sięganiem po oszczędności. Znaczenie innych odpowiedzi okazało się znikome – nieliczna grupa osób jako sposób na pokrycie kosztów związanych z edukacją swoich dzieci wymieniła środki ze sprzedaży dóbr lub majątku (4 proc.) czy pożyczkę od znajomych lub rodziny (2 proc.). Respondenci spytani wprost, czy kiedykolwiek zadłużyli się w jakiś sposób na rzecz edukacji swojego dziecka w 68 proc. zadeklarowali, iż nigdy tego nie robili, 8 proc. z nich nie umiało udzielić jasnej odpowiedzi, a 2 proc. ankietowanych odmówiło odpowiedzi na to pytanie. Ci, którzy potwierdzili korzystanie z pożyczek, zostali również poproszeni o zdefiniowanie wysokości zaciąganej kwoty. Najwięcej z nich, choć to tylko 7 proc. ankietowanych, zadłużyło się na 300 zł lub mniej. Z 5 proc. poziomem odpowiedzi znalazły się również przedziały: 500-799 zł oraz 800-999 zł. Deklarowane kwoty wskazują na to, iż zaciągane zobowiązania są bardziej uzupełnieniem braków w podstawowym źródle finansowania edukacji, czyli w bieżącym wynagrodzeniu, niż odrębnym segmentem budżetu domowego
Jak myślimy? Na pytanie „czy uważasz, że edukacja dzieci dużo kosztuje?” aż 49 proc. respondentów udzieliło odpowiedzi „zdecydowanie tak”, a 37proc. „raczej tak”. Wśród badanych grupa wiekowa 30-39 lat okazała się tą, która w największym stopniu edukację dziecka postrzega jako spory wydatek. W tej grupie powyższe odpowiedzi („zdecydowanie tak” i „raczej tak”) pojawiły się kolejno w 51 i 41 proc. Ankietowani zostali również poproszeni o sprecyzowanie, na co w kontekście edukacji swoich dzieci wydają najwięcej pieniędzy. Najpopularniejszą odpowiedzią wśród wszystkich respondentów okazały się książki (29 proc.) oraz wydatki na zajęcia pozalekcyjne, w tym korepetycje i naukę języków obcych (15 proc.). Kolejne na liście odpowiedzi to przybory szkolne (14proc) czy ubrania szkolne (11 proc.). Badanie sugeruje, że o finansowaniu edukacji dzieci nie myślimy odpowiednio wcześnie, a całość pokrywamy głównie z bieżącego wynagrodzenia. Jeśli to nie jest wystarczające, sięgamy po oszczędności i sporadycznie po małe pożyczki. Jak przypominają eksperci z Lindorf, aby uniknąć takich sytuacji, warto jednak zawczasu pomyśleć o potencjalnych potrzebach. Comiesięczne odkładanie nawet małych kwot pozwoli uniknąć konieczności zaciągania zobowiązań. Co więcej, możemy także utworzyć osobne konto oszczędnościowe, na którym będziemy gromadzić pieniądze wyłącznie na edukację dzieci. Pokusa wydania tej kwoty na inne cele staje się wtedy mniejsza i łatwiej nam kontrolować wydatki.