Informacje

Banki piorą brudne pieniądze. I nie pomagają kary liczone w setkach milionów dolarów

Piotr Filipczyk

Piotr Filipczyk

  • Opublikowano: 3 lutego 2017, 15:26

  • Powiększ tekst

Transakcje warte miliardy dolarów, ogromne operacje finansowe i tajne szwajcarskie konta, a w tle szemrane interesy, narkobiznes, handel bronią i żywym towarem czy nawet wspieranie terroryzmu. Czy tak wygląda ciemna strona największych światowych banków?

Choć duże pieniądze lubią ciszę i spokój, media coraz częściej informują o kolejnych przypadkach, w których największe światowe instytucje finansowe oskarżane są o pomoc w praniu brudnych pieniędzy. Niedawno na łamach wgospodarce.pl informowaliśmy o karze, jaką amerykański nadzór finansowy nałożył na jeden z największych europejskich banków – Deutsche Bank – za przymykanie oka na nieuczciwe, wielomiliardowe transakcje swoich klientów. Chcąc uniknąć niepotrzebnego rozgłosu, DB zgodził się na zapłacenie Amerykanom 630 milionów dolarów grzywny, uznając tym samym swoją winę w akceptowaniu procederu prania brudnych pieniędzy. Choć dla zwykłego śmiertelnika ta kwota wydaje się astronomiczną, stanowi zaledwie drobny odsetek w porównaniu z sumą, która za pomocą tzw. transakcji lustrzanych została „wyprana” pod nosem niemieckiego giganta. Jak ustalili finansowi śledczy z USA i Wielkiej Brytanii, w ciągu zaledwie 4 lat rosyjscy „biznesmeni” „wyprali” 10 miliardów dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi nasz deficyt budżetowy!

Kolejni na tapecie

Mimo że sprawa Deutsche Banku nie zdążyła jeszcze dobrze przycichnąć, media już zaczynają żyć kolejną aferą. Jak podał opiniotwórczy serwis finansowy Bloomberg, kłopoty z nieprawidłowymi transakcjami ma kolejny europejski gigant. Chodzi o brytyjski Royal Bank of Scotland. Według Bloomberga RBS został ukarany przez szwajcarski nadzór finansowy. Jeśli chodzi o wysokość kary, to w porównaniu z DB, jest ona wręcz „śmiesznie” niska. RBS musi zapłacić Szwajcarom „zaledwie” 6,5 miliona franków szwajcarskich. Grzywna została nałożona, ponieważ bank przymykał oko na wielomilionowe transfery dokonywane przez biznesmena z Malezji, który za pomocą nieuczciwych transakcji legalizował swoje pieniądze. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że o nieprawidłowościach donosili sami pracownicy banków, a mimo to menadżerowie udawali, że nic się nie dzieje.

DB i RBC nie byli pierwsi

Chociaż w grę wchodzą gigantyczne pieniądze, o tych sprawach nie przeczytamy na czołówkach gazet. Lobby bankowe jest na tyle silne, że informacje o ogromnych karach docierają zazwyczaj tylko do wąskiego grona odbiorców interesujących się tematyką szeroko rozumianych finansów. Jednak czasami zdarza się, że sprawa zajdzie już tak daleko, że nie sposób uniknąć rozgłosu. Tak było w przypadku największego europejskiego banku, brytyjskiego HSBC. Dokładnie 2 lata temu, w lutym 2015 roku media obiegła wiadomość, że w szwajcarskim oddziale banku miało dochodzić do gigantycznych nadużyć, na których rządy wielu państw miały stracić miliardy dolarów.

Według informacji zdobytych przez dziennikarzy francuskiego „Le Monde”, HSBC miało pomagać swoim klientom unikać płacenia podatków. Na szwajcarskich kontach miało być zdeponowanych nawet 75 miliardów euro (ponad 300 miliardów złotych). Od samego początku w aferze pojawiał się też „wątek polski” - z usług szwajcarskiej filii banku miało korzystać nawet 512 osób związanych z naszym krajem. Najprawdopodobniej chodziło właśnie o pranie brudnych pieniędzy, na czym polski budżet mógł stracić nawet 865 milionów dolarów, czyli ponad 3,5 miliarda złotych.

Wyprane pieniądze z narkotyków

To nie jest zresztą pierwsza wielka afera, w której HSBC było oskarżane o pomoc w praniu brudnych pieniędzy. W USA głośnym echem odbiła się sprawa z 2012, kiedy to senacka komisja przedstawiła raport o nieprawidłowościach, do jakich HSBC miało dopuścić w latach 2006-2010. Jak informuje serwis Bloomberg, powołując się na śledczych zajmujących się tą sprawą, HSBC był oskarżony o zaniedbania monitorowania przelewów wartych ok 670 miliardów dolarów i pomoc w zakupie waluty o wartości prawie 10 miliardów dolarów. Najbardziej bulwersująca jest nie tylko sama wysokość „wypranych” pieniędzy, ale źródło ich pochodzenia. Okazało się, że klientami banku byli narkotykowi bonzowie z Meksyku i Kolumbii, którzy korzystając z kont HSBC, prali swoje pieniądze pochodzące z handlu narkotykami, bronią i żywym towarem. Chcąc uniknąć międzynarodowego skandalu, przedstawiciele HSBC zaakceptowali żądania Amerykanów i, jak informowała między innymi Agencja Reutera, w grudniu 2012 zgodzili się zapłacić prawie 2 miliardy dolarów grzywien i odszkodowań.

Narkotykowi bonzowie z Ameryki Południowej korzystali z usług nie tylko HSBC. Pierwszą instytucją, która została otwarcie oskarżona o pomoc kolumbijskim kartelom, w tym osławionemu kartelowi z Medellin, był brytyjski Barclays Private Bank. Sprawa wyszła na jaw w 2006 roku, a bank został ukarany grzywną w wysokości prawie 9 milionów funtów szterlingów.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych