Spada liczba legalnie demontowanych samochodów
Choć w Polsce rocznie powinniśmy demontować ok. 1,2 mln pojazdów, to do legalnych punktów trafia ich zaledwie ok. 0,5 mln - informuje branża. Przedsiębiorcy dodają, że ok. 60 proc. rynku stanowi szara strefa. MŚ zapowiada m.in. wzmocnienie inspekcji środowiska.
Prezes stowarzyszenia EKO-AUTO Jakub Smakulski podczas środowego posiedzenia sejmowej podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami podkreślił, że po zmianie przepisów dotyczących recyklingu aut, spada liczba legalnie demontowanych samochodów wycofanych z użytku.
Chodzi o nowele ustawy o recyklingu pojazdów, która spowodowała, że od 1 stycznia 2016 r. prowadzący stacje demontażu nie dostają już dopłat z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej do rozbiórki samochodów. By pokryć koszt złomowania pojazdów wprowadzono tzw. opłatę recyklingową w wysokości 500 zł, którą musiały płacić osoby sprowadzające samochody do kraju. Po wyrejestrowaniu samochodu opłata była zwracana. Z tych pieniędzy Narodowy Fundusz dotował legalnie działające stacje. Branża skarżyła się też, że nowe przepisy przerzuciły na nich całą odpowiedzialność za uzyskanie odpowiednich poziomów odzysku i recyklingu, równocześnie wprowadzając wysokie kary za ich niedotrzymanie.
Smakulski wyjaśnił, że według wyliczeń stowarzyszenia, w Polsce rocznie powinniśmy poddawać recyklingowi ok. 1,2 mln samochodów wycofywanych z użytku. Dodał, że kiedy ponad 10 lat temu wystartowaliśmy, recyklingowi poddawanych było zaledwie ok. 40 tys. samochodów. W 2015 r. było to już ok. 0,5 mln.
Poinformował, że po zmianie przepisów stowarzyszenie przeprowadziło badanie, z którego wynika, że w pierwszych miesiącach ub.r. odnotowano znaczący spadek przyjmowanych pojazdów. Danych za cały 2016 r. jeszcze nie ma. Powinny być one znane w połowie marca.
Zdaniem stowarzyszenia to m.in. wycofanie się z opłaty recyklingowej spowodowało, iż mniej właścicieli samochodów oddaje je do stacji demontażu, ponieważ zniknęła zachęta finansowa. Smakulski dodał, że w internecie bez problemu można za kilkaset złotych kupić pochodzącą z demontowanych samochodów poduszkę powietrzną, którą zgodnie z prawem nie można ponownie montować w pojazdach. W sieci można też za kilka tysięcy złotych kupić samochód z przeznaczeniem na części.
Według prezesa to omijanie sytemu, w którym ginąć może nawet połowa samochodów, które powinny być zdemontowane. Branża szacuje, że szara strefa może sięgać nawet 60 proc. rynku.
Przedsiębiorcy nie są zadowoleni z systemu kontroli. Smakulski argumentował, że w latach 2005-2015 inspekcja skontrolowała 2,2 tys. podmiotów podejrzewanych o nielegalny demontaż aut. Szacuje się, że rynek w Polsce oceniany jest na 120 tys. podmiotów gospodarczych.
Wiceminister środowiska Sławomir Mazurek przyznał, że walka z szarą strefą jest wyzwaniem dla wielu służb nie tylko dla inspekcji środowiska. Powiedział, że ma nadzieję, iż w tym roku rozpoczną się prace nad przepisami, które wzmocnią inspekcję, "tak, by była sprawnym narzędziem w realizacji polityki bezpieczeństwa ekologicznego państwa i bezpieczeństwa obywateli". Podkreślił, że powinna być ona wyposażona w takie narzędzia, które nie będą wpływały na ograniczanie przedsiębiorczości, ale jednocześnie pozwolą skutecznie walczyć z szarą strefą.
Mazurek zwrócił uwagę, że problemem są też długo ciągnące się procedury sądowe już po interwencji inspekcji środowiska. Wskazał, że inspektorzy wielokrotnie podejmują decyzję np. o zamknięciu jakiejś instalacji, ale strawa w sądzie potrafi ciągnąć się dwa-trzy lata. Wiceminister ocenił, że może być to jeden z argumentów za reformą sądownictwa w naszym kraju.
Mazurek powiedział również, że należy też przeanalizować możliwość wprowadzenia zachęt dla obywateli, oddających pojazdy do legalnych punktów demontażu.
Na podst. PAP