Delegowanie pracowników: walczymy o kompromis
Zadaniem rządu jest uzyskanie jak najlepszego zrównoważonego kompromisu dotyczącego zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych, zgodnego z podstawowymi zasadami rynku wewnętrznego - oceniła w poniedziałek wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz
Emilewicz uczestniczyła w V Europejskim Kongresie Mobilności Pracy, który potrwa do wtorku w Krakowie. W Ministerstwie Rozwoju przywiązujemy ogromną wagę do zabiegania o jak najlepsze warunki dla polskich usługodawców działających na rynkach innych państw członkowskich UE - zaznaczyła wiceminister i oceniła, że trudna walka o najlepszy możliwy kształt przyszłych przepisów weszła w decydującą fazę.
25 października br. Parlament Europejski przyjął stanowisko w sprawie zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych. Decyzja europosłów otwiera drogę do rozpoczęcia negocjacji z krajami członkowskimi nad ostatecznym kształtem przepisów.
Wcześniej stanowisko w sprawie dyrektywy ustalili ministrowie pracy państw w Radzie UE. Przeciw tym rozwiązaniom głosowały Polska, Węgry, Litwa i Łotwa, a Irlandia, Wielka Brytania i Chorwacja wstrzymały się od głosu.
Propozycja Parlamentu Europejskiego różni się od tej przyjętej w Radzie UE. Europosłowie - podobnie jak domagała się tego Warszawa - proponują dłuższy okres delegowania. Chcą, by wynosił on do 24 miesięcy, z możliwością przedłużenia w określonych przypadkach, by dokończyć prace. Tymczasem Rada proponuje, by okres delegowania mógł wynosić 12 miesięcy, z możliwością przedłużenia o kolejne pół roku.
Dla polskich firm, które delegują ponad 460 tys. pracowników do innych krajów członkowskich (najwięcej w całej UE), ma to niebagatelne znaczenie. Propozycja przewiduje bowiem, że po wygaśnięciu okresu delegowania do delegowanego pracownika będą miały zastosowanie wszystkie przepisy kraju przyjmującego, łącznie z koniecznością płacenia składek na ubezpieczenie społeczne. To z kolei znacznie podniesienie koszty i sprawi, że konkurencyjność polskich przedsiębiorstw na Zachodzie znacznie się obniży.
Zarówno Parlament Europejski, jak i Rada UE nie odpowiedziały pozytywnie na wnioski Polski i innych krajów UE.
Jak zaznaczyła wiceminister rozwoju, choć polskiego rządu nie satysfakcjonuje przyjęte stanowisko, to docenia pewne elementy, który wychodzą na przeciw oczekiwaniom Polski.
Przede wszystkim korzystnie oceniamy kompromis w zakresie wydłużenia okresu transpozycji z dyrektywy do trzech lat oraz 4-letnie okres dostosowania. Mamy nadzieję, że w tym czasie przedsiębiorcy będą w stanie dostosować się do tej zmieniającej się optyki prawnej - oceniła Emilewicz.
Według niej kolejnym istotnym elementem, jeśli chodzi o mobilność i delegowanie pracowników, jest pakiet mobilności, czyli projekty prawa europejskiego regulujące warunki i zasady pracy w transporcie międzynarodowym.
W strukturze eksportowanych przez Polskę usług transport stanowi 32 proc., to znaczy, że jogurty i mleko europejskie czy francuskie części samochodowe są dziś transportowane przez polskich kierowców tirami, należącymi do spółek, które mają swoje korzenie w Polsce - mówiła wiceminister Emilewicz.
Jak oceniła, bardzo proste i prymitywne podejście do pakietu mobilności, które będzie się posługiwało nieprawdziwymi argumentami dumpingu socjalnego spowoduje, że transport, który jest krwiobiegiem każdej gospodarki może istotnie się zatrzeć.
Obyśmy dyskutując na temat pakietu mobilności nie sprawili, że on istotnie stanie się pakietem demobilności, czymś co jest sprzeczne z horyzontalnymi politykami Unii Europejskiej - powiedziała Emilewicz.
Objęcie transportu regułami dotyczącymi delegowania pracowników - zaznaczyła przedstawicielka resortu rozwoju - będzie miało wpływ na swobodny przepływ towarów.
To znacząco ograniczy konkurencyjność Europy. Po raz kolejny na kolejnym obszarze stawiamy sobie na tyle wysoko poprzeczkę, jak nikt inny na świecie, stając się w istocie mniej konkurencyjnym partnerem w globalnej grze ekonomicznej - podkreśliła Emilewicz.
Według niej polski rząd proponuje szersze spojrzenie ponad krótkoterminowymi partykularnymi interesami, aby jeszcze raz przyjrzeć się, jak wygląda rynek europejski pracy.
Mówienie dzisiaj o dumpingu socjalnym jest dalece niesprawiedliwe wobec takich państw i pracowników pochodzących z Polski, Węgier Litwy czy Łotwy. Sugeruje to, że w sposób sztuczny zaniżamy wynagrodzenia. Mamy nadzieję, że roztropne prawo europejskie będzie wspierać ich pracowitość, uczciwość i profesjonalizm - dodała Emilewicz.
Jej zdaniem europejska debata dotycząca mobilności pracy w istocie dotyka jądra tego, czym jest wspólnota europejska i czym jest Unia Europejska, na jakich wartościach chcemy ją budować i czy podstawowe cztery wolności, które zostały kiedyś zapisane w traktatach, są realnie praktykowane przez państwa członkowskie.
Podkreśliła, że Polska znajduje się w szczególnej sytuacji, jako państwo świadczące usługi o zasięgu europejskim, bo jej eksport usług rośnie i w bilansie handlowym przewyższa import. Według przedstawionych danych saldo obrotu usługami zwiększyło się w ubiegłym roku o niemal 16 mld zł, a całkowita wartość przychodów z eksportu usług wyniosła w ubiegłym roku ponad 196 mld zł.
Zdaniem wiceminister to wyjątkowa sytuacja.
Jeżeli Europa chce naprawdę konkurować, to prawdziwa konkurencja nie odbywa się pomiędzy krajami wewnątrz UE, ale na poziomie globalnym - zaznaczyła Emilewicz.
W V Europejskim Kongresie Mobilności Pracy uczestniczą politycy, badacze i eksperci zajmujący się przepływem pracowników i usług między krajami. Jak podkreślają organizatorzy - Stowarzyszenie Inicjatywa Mobilności Pracy - dyskutują oni o przyszłości swobody świadczenia usług i dalszych losach Unii Europejskiej.
Współorganizatorem konferencji jest Ministerstwo Rozwoju. Patronat medialny nad wydarzeniem pełni Polska Agencja Prasowa.
PAP, mw