Informacje

UE zaczyna się zbroić. To szansa dla firm zbrojeniowych

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 grudnia 2017, 21:06

  • Powiększ tekst

Nie tworzymy unijnej armii, ale chcemy stworzyć silny unijny przemysł obronny - oświadczyli w Brukseli przedstawiciele KE i NATO. Ich zdaniem inwestycje w europejski przemysł obronny, jeśli mają przynieść efekty, powinny się rozpocząć szybko.

 Tym razem to dzieje się naprawdę  - zacytował słowa szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini szef Europejskiej Agencji Obrony Jorge Domecq, otwierając konferencję europejskich przemysłów obronnych w Brukseli. Przypomniał przy tym, że od czasu podpisania Traktatów Rzymskich w 1957 r. UE wielokrotnie podejmowała temat wspólnej polityki obronnej, zawsze jednak bezskutecznie.

Po podpisaniu 13 listopada akcesu do wspólnego mechanizmu obronnego PESCO przez 23 państwa i nawiązaniu strategicznej współpracy z NATO w zakresie rozbudowy infrastruktury, sytuacja uległa jednak zmianie, widać wolę do podejmowania konkretnych wspólnych inicjatyw obronnych - podkreślił.

Uczestniczący w poniedziałkowej konferencji politycy, przedstawiciele banków i firm zbrojeniowych byli zgodni, że zarówno PESCO, jak i współpraca z NATO to dla firm zbrojeniowych z UE wyjątkowa okazja do zdobywania kontraktów i inwestowania w nowe technologie.

Jak podkreślił Camille Grand z NATO, odpowiedzialny za inwestycje, przed rozpoczęciem współpracy trzeba będzie jednak skoordynować cele obu instytucji, żeby nie dochodziło do niepotrzebnego dublowania działań i pełnionych funkcji. Jego zdaniem należy przy tym pamiętać o poszanowaniu interesów i głosu tych krajów UE, które nie są członkami Sojuszu i nie chcą uczestniczyć we wspólnych działaniach obronnych, a będą chciały wziąć udział w programach rozwojowych i korzystać z funduszy.

Przypomniał również, że jednym z największych wyzwań, przed jakimi stoi obecnie przemysł obronny UE, jest ogromna fragmentacja i rozbieżność interesów poszczególnych grup produkujących sprzęt na potrzeby wojska. Dodatkową trudnością jest współpraca z przemysłami obronnymi krajów NATO spoza UE. Wskazał m.in., że obecnie w NATO używa się 16 różnych typów myśliwców i 29 typów fregat i niszczycieli.

Z kolei Pierre Delsaux z unijnej dyrekcji generalnej ds. rynku wewnętrznego, przemysłu i przedsiębiorczości powiedział, że choć zasady, na jakich firmy zbrojeniowe z krajów członkowskich będą mogły uczestniczyć w programach badawczych i produkcji są dopiero uzgadniane, to wiadomo że instytucje UE, takie jak np. Komisja Europejska, będą chciały przyjąć model, przewidujący, że punktem wyjścia są wspólne ogólne projekty, z których dopiero będą wynikać konkretne decyzje produkcyjne.

Zaznaczył przy tym, że KE stara się, by przygotowania przemysłów obronnych krajów członkowskich do uczestnictwa w nowych unijnych programach obronnych nastąpiły możliwie szybko i zostały uwzględnione jeszcze w obecnym budżecie Unii, obowiązującym do 2020 r.

Elżbieta Bieńkowska, unijna komisarz ds. przemysłu i przedsiębiorczości podkreśliła natomiast, że do zbudowania wspólnego unijnego przemysłu obronnego nie są potrzebne nowe, rozbudowane regulacje prawne. Jej zdaniem regulacje te już istnieją, trzeba je tylko zastosować do nowego celu, czyli ukierunkować na projektu z dziedziny obronności.

Bieńkowska przypomniała przy tym, że istnieją również podstawy finansowania tego typu przedsięwzięć - jest to powołany w czerwcu br. Europejski Fundusz Obronny, który w zamierzeniu ma pomóc w koordynowaniu, uzupełnieniu i zwiększeniu krajowych inwestycji, przede wszystkim w badania na rzecz obronności, rozwój prototypów i zakup sprzętu i technologii wojskowych.

Fundusz ten składa się z dwóch głównych elementów: badań naukowych oraz rozwoju wraz z systemem zakupów. Badania są finansowane na zasadzie grantów w dziedzinie innowacyjnych technologii i produktów obronnych w priorytetowych dziedzinach, uzgodnionych wcześniej przez państwa członkowskie. Obejmują np. elektronikę, metamateriały, oprogramowanie szyfrujące lub robotykę. Przeznaczono na nie 90 mln euro do końca 2019 r., przy czym na rok 2017 przydzielono 25 mln euro. Po 2020 r. Unia zamierza wydawać na ten cel 500 mln euro rocznie.

Jeśli chodzi o rozwój i zakupy, fundusz zachęca państwa członkowskie, żeby np. wspólnie inwestowały w rozwój technologii dronów lub łączności satelitarnej albo kupiły większą liczbę helikopterów, dzięki czemu będą mogły obniżyć koszty. Kwalifikują się do tego wyłącznie projekty realizowane w ramach współpracy, a część całkowitego budżetu musi być przeznaczona na projekty związane z transgranicznym uczestnictwem małych i średnich przedsiębiorstw. Na ten cel KE przeznaczyła w sumie 500 mln euro na 2019 i 2020 r. Program o większej wartości zostanie przygotowany na okres po 2020 r., z rocznym budżetem w wysokości 1 mld euro.

Sekretarz stanu w ministerstwie rozwoju RP Jerzy Kwieciński, który przedstawił uczestnikom konferencji zasady finansowania polskich sił zbrojnych, argumentował z kolei, że warto przełamywać przyzwyczajenia myślowe, które łączą wydatki na obronność jedynie z celami czysto wojskowymi. Zaznaczył, że wydatki na obronę przyczyniają się nie tylko do rozwoju technologii stricte wojskowych, ale oddziałują też silnie na cywilne sektory gospodarki i przyczyniają się do ożywienia gospodarczego.

Kwieciński przekonywał, że instytucje unijne powinny zacząć używać do rozwoju przemysłu obronnego również innych dostępnych instrumentów finansowych. Powołał się przy tym na przykłady współpracy polskich ministerstw obrony i rozwoju, która pozwoliła bardzo skutecznie uzyskać wsparcie unijne dzięki odwołaniu się do np. elementów tzw. Planu Junckera czy instrumentu „Łącząc Europę”.

To odbywało się oczywiście w innych obszarach (niż obronność). Ale myślę, że zastosujemy podobne podejście i że wspólnie, nasze ministerstwa we współpracy z sektorem prywatnym, sięgniemy po tego typu finansowanie. To będzie nam również otwierało rynki na zewnątrz kraju, zarówno europejskie, jak i międzynarodowe - ocenił.

Zdaniem Kwiecińskiego, żeby polskie firmy mogły konkurować z dużymi koncernami przemysłu obronnego, trzeba będzie pilnować reguł programów naboru poszczególnych projektów, nie ma jednak powodów do obaw, że przy jasnych regułach gry polscy producenci będą mieli mniejsze szanse niż producenci z innych krajów członkowskich.

PAP, MS

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych