Informacje

Pył ze smogu wart miliardy

wPolsce.pl

wPolsce.pl

wPolsce.pl to nowy telewizyjny projekt grupy medialnej Fratria: aktualne komentarze i programy publicystyczne oraz felietony filmowe

  • Opublikowano: 2 marca 2018, 14:14

    Aktualizacja: 2 marca 2018, 16:10

  • Powiększ tekst

Jest znacznie tańszy sposób walki ze smogiem niż wymiana starych kotłów na piece nowej generacji. Tym sposobem mogą być filtry, które nie tylko są o połowę tańsze niż piece nowej generacji, to jeszcze na dodatek dają szansę na zarobek na smogu – powiedział Jarosław Latacz, dyrektor ds. rozwoju w CZH, która produkuje takie filtry, w Wywiadzie Gospodarczym w Telewizji wPolsce.p..

Koszt ekologicznego pieca piątej generacji – na który mają być wymieniane stare kotły - waha się miedzy 7 a 12 tysiącami złotych. Łączny koszt wymiany wszystkich starych pieców – których w Polsce jest ok. 5 mln – wyniósłby więc 40 miliardów złotych.

Tymczasem można walczyć ze smogiem bez wymiany pieców i jeszcze na tym zarobić ok. 1 miliard złotych.

Okazuje się, że pyły PM2,5 i PM10 – czyli główne składniki trującego smogu – to jednocześnie substancje, które importujemy do Polski za grube pieniądze.

Pyły, jakie wychwytywane są z domowych pieców, są odmienne od tych z tych wielkich zakładów. Zawiera bowiem duże ilości związków niedopalonego węgla. To są sadze. Jednocześnie nasz kraj importuje ogromne ilości sadzy, bo potrzebujemy jej choćby w przemyśle oponiarskim, w metalurgicznym, kosmetycznym. Ostatnio widziałem nawet mydła produkowane z sadzy. Według danych GUS, na import sadzy, którą może wychwycić nasz filtr, wydajemy rocznie w kraju ok 1 mld zł - powiedział Jarosław Latacz w rozmowie z Markiem Siudajem, redaktorem portalu wGospodarce.pl.

A więc zamiast pieca, który kosztuje od 7 do 12 tys. zł, możemy zamontować filtr, który kosztuje 4 tys. zł. Na dodatek jest całkiem prawdopodobne, że wychwycony przez filtry pył byłby kupowany, bo na tej sadzy można sporo zarobić.

Nasze urządzenia można łatwo wyposażyć w nadajniki GPS, które pokazywałyby, że np. u Kowalskiego jest pełny popielnik, który trzeba wymienić. Moglibyśmy zorganizować system odbioru tego typu rzeczy, a jednocześnie wraz z Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie moglibyśmy opracować system technologii produkcji sadz przemysłowych z pyłu pochodzącego tych filtrów - powiedział Jarosław Latacz, dyrektor ds. rozwoju CZH.

Pod względem hałasu elektrofiltry z CZH porównywalne są do laptopa. Średnia skuteczność wyłapywania zanieczyszczeń przez te urządzenia wynosi ok. 80 proc., choć – jak twierdzi dyrektor Latacz - ze smogiem radzą sobie one lepiej niż z innymi produktami spalania.

ZOBACZ CAŁY WYWIAD:

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych