Informacje

Polskie filtry zwalczą smog

Ewa Wesołowska

Ewa Wesołowska

Dziennikarka tygodnika Sieci

  • Opublikowano: 21 lutego 2018, 16:58

    Aktualizacja: 21 lutego 2018, 21:31

  • Powiększ tekst

Skonstruowane przez polskich inżynierów elektrofiltry mogą być skutecznym narzędziem walki ze smogiem. I alternatywą dla znacznie droższej wymiany pieców.

Zakończyła się właśnie faza testowa elektrofiltrów opracowanych przez naukowców z Politechniki Śląskiej przy współudziale CZH, czyli spółki, w której udział większościowy ma Agencja Rozwoju Przemysłu. Nowatorskie urządzenie wygląda dosyć niepozornie: to skrzynia ze stali nierdzewnej, w której zamontowana jest elektroda ulotowa w kształcie litery U. Urządzenie podłącza się do komina dwoma kanałami zaś elektroda zasilana jest prądem o wysokim napięciu. W ten sposób zachodzi jonizacja spalin, w wyniku której drobiny pyłu, powstałe podczas spalania węgla czy drewna osadzają się na ścianach aparatu. Pył nie wydostaje się do atmosfery ze spalinami.

Testy przeprowadzone w kilku gospodarstwach domowych w Goczałkowicach Zdroju i Gliwicach dowiodły, że elektrofiltr jest w wstanie wyłapać 70-80 proc. pyłów, które powstają w procesie spalania tzw. paliw stałych.

Jest jednak jeden warunek – zaznacza dr Robert Kubica z Politechniki Śląskiej i jeden z autorów projektu. - Nie można palić paliwami pozaklasowymi, odpadami czy mokrym drewnem, bo inaczej filtr traci skuteczność może też ulec uszkodzeniu.

Urządzenie jest już gotowe do wdrożenia do komercjalizacji. Spółka CZH, która prawie dwa lata temu zleciła opracowanie elektrofiltrów Politechnice Śląskiej, ma już wszystkie certyfikaty i atesty. Są też umowy z wykonawcami. Podzespoły elektroniczne będzie produkować zakład Tech Sterowniki – największy w Polsce projektant i wytwórca mikroprocesorowych elektronicznych urządzeń stosowanych np. w sterownikach do systemów grzewczych. Stalowe obudowy powstawać mają w kilku polskich zakładach.

W ciągu kilku tygodni jesteśmy w stanie uruchomić masową produkcję – mówi Jarosław Latacz, jeden z menadżerów CZH. – Maszyny u producentów są już przygotowane, czekamy na zamówienia.

Zarówno projektanci jak i zleceniodawcy elektrofiltrów podkreślają, że urządzenie jest bardzo proste w obsłudze i montażu. Osadzający się pył jest zbierany ze ścian filtra przez specjalny automatyczny zgarniak. Od czasu do czasu trzeba tylko wymieść go ze specjalnej komory. Zamontowanie filtra trwa ok. 2 godzin. Atutem elektrofiltrów jest też cena: całe urządzenie kosztuje ok. 4 tys. zł netto i jest dwa razy tańsze niż niskoemisyjny piec. Koszty mogą być wyższe jeśli system kominowy w budynku wymaga uszczelnienia i modernizacji, ale z takimi wydatkami muszą się liczyć wszyscy właściciele i zarządcy starych budynków. Ważne jest również to, że elektrofiltry można montować do wszystkich kominów, którymi odprowadzane są spaliny z kotłów CO, kominków, tzw. „kóz” i piecokuchni.

Elektrofiltry nie są na świecie nowością. Podobne, tyle że  znacznie większe urządzenia od lat stosowane są w energetyce zawodowej, czyli np.w  elektrociepłowniach. W Szwajcarii, krajach skandynawskich czy w Niemczech są też producenci, który wytwarzają elektrofiltry do instalacji grzewczych w budynkach mieszkalnych, ale urządzenia te są znacznie droższe niż te, które opracowano w Polsce. Średni ich koszt to 1,8 – 2,5 tys. euro, a więc mniej więcej tyle, co nowoczesnego pieca. To w pewnym sensie tłumaczyłoby, dlaczego elektrofiltry nie weszły do  powszechnego użytkowania za naszą zachodnią granicą. Po prostu właścicielom indywidualnych domów, które kilkanaście lat temu miały „kopciuchy” bardziej opłacała się wymiana pieca (często z dopłatami) niż zakup elektrofiltru. Dlaczego polskie rozwiązanie jest tańsze? Według dr. Kubicy to m.in. efekt innowacyjnego myślenia a także niższych kosztów pracy.

W wielu krajach, np. w Szwecji, walka o poprawę jakości powietrza zaczęła się już w latach 90-tych. Rozbudowano sieć ciepłowniczą, zainwestowano w odnawialne źródła energii, do perfekcji dopracowano technologię pozyskiwania ciepła ze spalania odpadów komunalnych, zbudowano wiele lokalnych ciepłowni opalanych olejem. Dziś zanieczyszczenie powietrza w Szwecji należy do jednych z najniższych w Europie. Podobnie jak w sąsiedniej Norwegia, w której głównym źródłem ciepła w domach jest prąd.

W Polsce o tym, co wydobywa się z naszych kominów i czym oddychamy zaczęło się mówić kilka lat temu (co nie znaczy, że smogu nie było). W efekcie mamy sporo do zrobienia. Walkę z zanieczyszczeniem powietrza co prawda prowadzi NFOSiGW i wiele samorządów, ale efekty póki co są mierne. Pieniądze do tej pory szły głównie na wymianę pieców, ale nie trafiały do tych najbardziej potrzebujących, czyli do najbiedniejszych, których nie stać ani na wymianę pieców (nawet z dopłatą), ani na zakup dobrej jakości paliwa. W efekcie w ponad 3,5 mln domów w Polsce nadal używa się kopciuchów i pali najniższej jakości paliwem.

W tym roku walkę z tzw. ubóstwem energetycznym i smogiem zapowiedział rząd. Minister Jadwiga Emilewicz chce m.in., aby najubożsi dostali pieniądze na zakup opału, pieniądze na nowe piece i termomodernizację. Resort energetyki zarządził wprowadzenie nowych niższych taryf nocnych na prąd. A Henryk Kowalczyk (resort środowiska) zapowiedział, że poprawi m.in. monitoring stanu zanieczyszczenia powietrza w Polsce. Jakie będą efekty tych działań? Trudno orzec. Generalnie wiadomo tylko, że trzeba szybko wykonać tytaniczną robotę, którą mówiąc wprost, poprzednie rządy przez dziesięciolecia miały w nosie.

Czy elektrofiltry opracowane przez naukowców z Politechniki Śląskiej, pomogą w walce ze smogiem? Mam nadzieję, że tak, choć na pewno nie rozwiążą problemu. Mogą być jednak ratunkiem dla mniej zamożnych samorządów, których na masową wymianę pieców nie stać. Np. montaż tańszych elektrofiltrów, w wielu przypadkach, dałby czas samorządom na rozbudowę lokalnych cieci ciepłowniczych i przyłączenia do niej kolejnych gospodarstw.

Prawda jest taka, że dziś działać trzeba i to bardzo szybko oraz na różnych poziomach. Bo jeżeli nie, to nie tylko możemy zapłacić ok. 4 mld euro kary (Trybunał Sprawiedliwości wyrok ma wydać jutro, czyli 22 lutego), ale wielu z nas straci to, to najcenniejsze - zdrowie

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych