Afera SK Banku. Jak NIK zmiażdżyła Andrzeja J.
Upadek spółdzielczego SK Banku z Wołomina to jedna z największych afer finansowych w dziejach Polski. Najwyższa Izba Kontroli uznała, że być może nie musiało do niej dość, gdyby kierowana przez Andrzeja J. Komisja Nadzoru Finansowego działała skuteczniej.
W ujawnionym jesienią 2016 roku wystąpieniu NIK uznała, że działania nadzorcze podejmowane przez KNF wobec SK Banku były „nie w pełni rzetelne” a także „nieskuteczne”. Sam Andrzej J. miał zaś „nie dołożyć należytej staranności” w swoich działaniach tuż przed upadkiem banku. Czy zatrzymanemu dziś przez CBA byłem szefowi KNF z nadania PO zostaną przedstawione zarzuty także w tej sprawie? Na razie nic na ten temat nie wiadomo.
Przypomnijmy, że Bank Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie, powszechnie znany jako SK Bank, przed swoim spektakularnym upadkiem był największym bankiem spółdzielczym w Polsce. W ostatnich latach jego działalności lawinowo przybywało depozytów i udzielanych kredytów, także tych, które nigdy nie miały być spłacone. Zdaniem NIK, działania nadzorcze podejmowane przez Komisję Nadzoru Finansowego i jej Urząd wobec Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie […] były nie w pełni rzetelne, a także nieskuteczne w zakresie realizacji celu nadzoru bankowego, określonego w art. 133 ust. 1 pk 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1977 r. – mogliśmy przeczytać w wystąpieniu pokontrolnym.
Reakcja UKNF na dane o sytuacji Banku oraz ryzyka dla jego stabilności była spóźniona, co wpłynęło na wysokość strat deponentów i innych wierzycieli Banku, którzy nie odzyskują środków z masy upadłości Banku. Analizy kwartalne sytuacji ekonomiczno-finansowej Banku, a także wyniki całościowego procesu badania i oceny nadzorczej (dalej: BION) były sporządzone i przekazywane Kierownictwu UKNF, zgodnie z zatwierdzonymi w UKNF procedurami i metodykami. Jednak działania inspekcyjne były spóźnione – zauważali kontrolerzy.
Pierwsza od 2010 r. inspekcja kompleksowa w SK Banku została przeprowadzona dopiero we wrześniu 2014 r. Doprowadziła ona do ujawnienia licznych nieprawidłowości w działaniu tej instytucji finansowej. Według NIK dane płynące z SK Banku do KNF stanowiły wystarczającą przesłankę, aby wszcząć kontrolę kompleksową co najmniej trzy kwartały wcześniej, niż stało się to w rzeczywistości!
Kontrolerzy przeanalizowali też sytuację z sierpnia 2015 roku, kiedy to postanowiono ratować pędzący ku przepaści SK Bank wielkim kredytem z Narodowego Banku Polskiego. Kiedy sprawę ujawniono, wielu komentatorów było zszokowanych taką formą pomocy instytucji, której pomóc się już nie dało. Pytali, czy nie chodziło przypadkiem o spokój społeczny i dobre samopoczucie bonzów Platformy Obywatelskiej w trakcie rozgrywającego się wówczas finiszu kampanii wyborczej.
Przewodniczący KNF nie dołożył należytej staranności, aby w opiniach przekazanych w sierpniu 2015 r. do Narodowego Banku Polskiego i Ministerstwa Finansów, dotyczących wypłacalności SBRzR w Wołominie, zawrzeć wszystkie informacje istotne dla oceny sytuacji ekonomiczno-finansowej Banku - czytamy w piśmie NIK. Szacuje się, że straty związane z upadkiem SK Banku wynoszą ponad 1,5 miliarda złotych.