Informacje

Barrack Obama / autor: Pixabay
Barrack Obama / autor: Pixabay

Były brytyjski ambasador znowu bije w Trumpa

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 lipca 2019, 18:56

  • Powiększ tekst

Prezydent Donald Trump wycofał USA z umowy atomowej z Iranem przede wszystkim dlatego, że porozumienie to zawarła administracja jego poprzednika, Baracka Obamy - pisze „Mail on Sunday”, powołując się na poufną depeszę byłego brytyjskiego ambasadora w USA.

Sir Kim Darroch w nocie z maja 2018 roku do ówczesnego szefa brytyjskiego MSZ Borisa Johnsona uznał decyzję USA o wyjściu z umowy atomowej jako „akt dyplomatycznego wandalizmu”, w jego ocenie najwyraźniej podyktowaną „względami osobistymi”.

Dyplomata podkreślił też, że administracja Trumpa nie przygotowała strategii na czas po wycofaniu się z porozumienia, a zdania na temat słuszności tej decyzji są podzielone nawet wśród prezydenckich doradców.

Depesza powstała po przygotowanej naprędce wizycie Johnsona w Waszyngtonie, podczas której w licznych i długich rozmowach m.in. z doradcami Trumpa, ale też z wiceprezydentem Mike’iem Pence’em, szef brytyjskiej dyplomacji bezskutecznie próbował odwieść władze USA od wycofania się z umowy z Iranem.

Rezultat (tej wizyty) pokazuje paradoks obecnego Białego Domu: mamy świetny dostęp do przedstawicieli władz, spotkania ze wszystkimi oprócz samego prezydenta, ale gdy chodzi o konkrety, ta administracja jest zdecydowana popełnić akt dyplomatycznego wandalizmu, jak się wydaje, z powodów ideologicznych i osobistych - (ponieważ) była to umowa Obamy - ocenił Darroch w depeszy do Johnsona.

Dyplomata podkreślił, że żaden z najbliższych doradców Trumpa „nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego prezydentowi tak zależy na wyjściu z umowy”.

Mimo nacisków żaden z nich nie potrafił też powiedzieć nic więcej o strategii na dzień po (wycofaniu), planie B, poza wznowieniem amerykańskich sankcji - dodał.

Jak zaznaczył, przedstawiciele władz USA „nie są w stanie sformułować strategii na później, a nasze dzisiejsze kontakty z Departamentem Stanu sugerują, że (USA) nie mają żadnego planu, by porozumieć się z partnerami i sojusznikami, ani w Europie, ani w regionie (Bliskiego Wschodu)”.

W ocenie Darrocha Trump „w sposób jednoznaczny skłania się do rozpoczęcia wszystkiego od początku, a nie budowania na złych (jego zdaniem - PAP) fundamentach; chciał o wiele surowszego porozumienia” z Iranem.

Jak przypomina Darroch, że rozmowie z Johnsonem Pence „sugerował, że (Trump) chce nowej umowy, która +obejmie wszystko+: całkowite powstrzymanie prac Iranu nad programem jądrowym, (w tym) wzbogacanie, produkcję, przetwarzanie (materiału rozszczepialnego), (a także) powstrzymanie rozwoju irańskiego programu rakietowego i zmuszenie Iranu do wycofania się z działań w regionie”.

Tu nie chodzi o odejście (od umowy), lecz o przejście do czegoś lepszego- miał powiedzieć Pence.

Darroch ocenił, że decyzja Trumpa o wycofaniu USA z umowy to „koniec długiej drogi”, w której dodatkowo utwierdził się pod wpływem swego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona.

W ostatnich dniach media opublikowały treść poufnych depesz Darrocha, w których bardzo krytycznie ocenia on kompetencje obecnej administracji USA. Doprowadziło to do dyplomatycznego spięcia między Waszyngtonem a Londynem, a ambasadora skłoniło do podania się do dymisji, gdy Trump odmówił dalszych kontaktów z nim.

W piątek brytyjska policja wszczęła śledztwo w sprawie wycieku depesz, ostrzegała też media przed publikacją kolejnych rewelacji. Rzecznik „Mail on Sunday” przekonuje, że udostępnienie treści depesz jest w interesie publicznym.

W odpowiedzi Foreign Office potępiło „wyciek delikatnych informacji” i zaapelowało o ukaranie odpowiedzialnych osób. Jak dodał resort, to że USA i Wielka Brytania różnią się w podejściu do umowy atomowej z Iranem nie jest „żadną nowością”.

PAP, MS

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych