Izraelskie media niezadowolone z polskich obchodów
Rząd w Warszawie zdołał przeforsować własną narrację na temat wojny, koncentrującej się na cierpieniach Polaków, oraz przekonać do niej USA i Niemcy - pisze w poniedziałek izraelski „Haarec”, oceniając, że podczas obchodów „Polacy zapomnieli o Żydach”.
Prawicowy, nacjonalistyczny rząd Polski może świętować wielkie zwycięstwo. W długiej wojnie o „kulturę pamięci”, którą za cel obrał sobie po dojściu do władzy w 2015 roku, wczoraj zdobył ostatni bastion. Po tym, jak Izrael uznał polską narrację - podkreślającą cierpienie narodu polskiego i umniejszającą jego rolę w zadawaniu cierpienia innemu narodowi- teraz także Niemcy i Stany Zjednoczone zostały przekonane o słuszności polskiego postulatu - ocenia komentator „Haareca” Ofer Aderet w poniedziałkowym artykule.
Publicysta pisze, że podczas serii uroczystości i zgromadzeń „wszyscy przemawiający - od polskiego prezydenta Andrzeja Dudy po prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera i wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a - mówili o polskich ofiarach i polskim cierpieniu”.
Przedstawicieli narodu polskiego opisywano jako bohaterów i bojowników o wolność, którzy ryzykowali życiem dla całego kontynentu europejskiego i płacili najwyższą cenę w wojnie przeciwko Niemcom: ich kraj przestał istnieć jako niezależny podmiot, ich miasta zostały zniszczone, a trzy miliony ich ludzi, chrześcijan, zapłaciły życiem. Ale Żydzi - grupa, która w drugiej wojnie światowej zapłaciła najwyższą cenę - byli niemal całkowicie nieobecni w przemówieniach, zgromadzeniach, uroczystościach i marszach - podkreśla Aderet.
Komentator wskazuje, że prezydent Duda „jednym zdaniem” wspomniał wprawdzie o żydowskich obywatelach Polski więzionych w gettach i wysyłanych do obozów zagłady, ale przedstawił to jako „część „terroru”, który stał się losem „całego” polskiego narodu”.
Zdaniem publicysty organizatorzy rocznicowych obchodów i przemawiające podczas nich osobistości „mogli mieć poczucie, że kalendarz jest wypchany dniami upamiętniającymi żydowski Holokaust i że nadszedł czas, by światło reflektorów skierować teraz na cierpienia przedstawicieli polskiego narodu”.
Można zrozumieć polską potrzebę i chęć przepracowania tego cierpienia, nie ulega ono wątpliwości. Powinniśmy jednak być wściekli, że cierpienie Żydów - których 6 mln zamordowano podczas wojny, z czego połowę stanowili polscy obywatele - nie odbiło się echem w państwowych i oficjalnych obchodach w Polsce, ale zostało w nich skonsumowane, jak gdyby nigdy nie miało miejsca - uważa Aderet.
Publicysta „Haareca” spekuluje, że organizatorzy i mówcy „nie chcieli otwierać puszki Pandory”, bo „jakakolwiek wzmianka o cierpieniu Żydów podczas Holokaustu wymagałaby od nich zmierzenia się z drażliwą i złożoną kwestią roli, jaką polscy obywatele odegrali w nazistowskich zbrodniach”. Jak dodaje, takich Polaków było „wielu według polskich i izraelskich historyków, niewielu według polskiego rządu i innych polskich historyków”.
Ostatecznie jednak - zdaniem Adereta - zorganizowanie państwowych uroczystości z udziałem zagranicznych gości dla uczczenia wydarzenia tej rangi co wybuch drugiej wojny światowej bez odniesienia się do żydowskich ofiar to „historyczne zniekształcenie”.
W opinii publicysty odpowiedzialność za obecną sytuację ponosi także rząd Izraela. Wskazuje, że rząd Benjamina Netanjahu podpisał izraelsko-polską deklarację, „zrównującą antysemityzm z „antypolonizmem””, oraz pozwolił, by sprawa po cichu ucichła, zamiast nalegać na debatę o historycznych kwestiach spornych. Przypomina przy okazji, że władze izraelskie do dziś nie ujawniły nazwisk badaczy odpowiedzialnych za sformułowanie tekstu deklaracji.
Jako jeden z powodów takiego stanowiska Izraela komentator „Haareca” wskazuje politykę zagraniczną państwa żydowskiego. Zaznacza, że „polityka ta podkopuje (…) pamięć o ofiarach Holokaustu”.
PAP, MS