Niemcy szerzej otwierają swój rynek pracy, ale nie dla wszystkich
- Niemiecka ustawa o imigracji pracowników wykwalifikowanych, która wchodzi w życie 1 marca, rozszerza możliwości zatrudniania takich pracowników z państw spoza Unii Europejskiej. Nie oczekuje się jednak, że spowoduje ona istotniejsze zmiany na rynku pracy.
Ustawa zezwala na podejmowanie pracy osobom przeszkolonym zawodowo oraz absolwentom wyższych uczelni, przy czym w obu wypadkach ich udokumentowane kwalifikacje muszą być zgodne z niemieckimi standardami. Konieczne jest także przedstawienie konkretnej oferty zatrudnienia, zwykle w formie proponowanej przez pracodawcę umowy.
Federalna Agencja Pracy (BdA) ma zezwalać na zatrudnienie cudzoziemca spoza UE, jeśli oferowana mu praca jest zgodna z jego kwalifikacjami i będzie wykonywana na warunkach nie gorszych od tych, na jakich zatrudnia się na podobnych stanowiskach obywateli niemieckich. Absolwenci wyższych uczelni będą mogli pracować również w specjalnościach, które są pokrewne profilowi ich wykształcenia i nie wymagają akademickich kwalifikacji.
W odniesieniu do informatyków zaznaczono, że jeśli dysponują „wyraźnymi praktycznymi umiejętnościami fachowymi”, mogą swobodnie podejmować w Niemczech pracę bez udokumentowania swych kwalifikacji.
Zrezygnowano jednocześnie z obowiązującego dotąd wymogu sprawdzenia przez BdA, czy o zaoferowaną pracę ubiega się również obywatel Niemiec lub innego państwa Unii Europejskiej.
Ustawa skróciła też z pięciu do czterech lat okres, po którym wykwalifikowany pracownik spoza UE będzie mógł się ubiegać o prawo stałego pobytu w Niemczech.
Prezes Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (Bams) Hans-Eckhard Sommer wyraził opinię, że ustawa nie zwiększy w istotny sposób liczby cudzoziemców, gotowych obsadzić w Niemczech wakujące miejsca pracy.
Powodem tego, że do Niemiec przywędrowało dotąd tylko niewielu wykwalifikowanych fachowców, jest przede wszystkim bariera językowa. W każdym razie z ustawą nie należy łączyć zbyt wielkich oczekiwań” - powiedział dziennikowi „Rheinische Post”. Jak zaznaczył, zmianę mogłoby przynieść większe zaangażowanie się gospodarki w finansowanie kursów językowych.
(PAP)/gr