Informacje

Targi przemysłowe w Hanowerze, 26.03.2020 / autor: EPA/PAP
Targi przemysłowe w Hanowerze, 26.03.2020 / autor: EPA/PAP

Motoryzacja łapie wirusa. Samochody kupimy przez Internet

Kamil Gieroba

Kamil Gieroba

Dziennikarz Gazety Bankowej i redaktor portalu wgospodarce.pl. W wolnym czasie pasjonat piłki nożnej i sportów walki.

  • Opublikowano: 28 marca 2020, 19:30

    Aktualizacja: 30 marca 2020, 12:55

  • Powiększ tekst

Motoryzacja jako jedna z pierwszych branż zaczęła odczuwać skutki pandemii koronawirusa. Kolejne restrykcje wdrożone przez rządy państw wymuszają wstrzymanie działań na koncernach

Toyota zawiesiła produkcję m.in. we Francji i Portugalii. Stanowcze kroki podjęła również grupa Volkswagen, która zamknęła fabryki w Hiszpanii, w Słowacji czy we Włoszech. Produkcję wstrzymały także m.in. grupy PSA (odpowiada za takie marki jak Citroen, Opel czy Peugoet) i FCA (ta z kolei ma pod kontrolą Fiat, Alfa Romeo, Jeep, Chrysler, czy Maserati). Przedsiębiorstwa motoryzacyjne już ostrzegają, że rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2 będzie miało istotny wpływ na pogorszenie ich wyników finansowych.

Widać to już na przykładzie Toyoty. Tylko w lutym w Chinach zanotowała spadek sprzedaży 70 proc. A od 1 do 23 lutego sprzedaż samochodów wszystkich marek spadła tam o 89 proc.

Przynajmniej tymczasowo większość osób odchodzi również od korzystania usług przewozów osób. W Polsce do tej pory rosło również zainteresowanie car sharingiem, czyli wypożyczania aut. Korzystał na tym sam segment. Z danych z raportu Keralla Research wynika, że w 2019 roku było dwunastu oferentów car sharingu, podczas gdy w 2018 roku było ich tylko sześciu. Z kolei łączna liczba współdzielonych samochodów (osobowych i dostawczych) wzrosła z 3082 do 4747 pojazdów (progresja o 54 proc. r/r).

Możemy na ten moment przewidywać na podstawie tego, co obserwujemy. Na początek nastąpi wyhamowanie, które widzimy teraz, z czasem będziemy się oswajać z wirusem i dopuszczać do siebie możliwość zarażenia. Naukowcy twierdzą, ze 80 proc. społeczeństwa może być chora i ja także zakładam taki scenariusz - mówi Katarzyna Panek z „Panek Carsharing”.

Jak uzasadnia, izolacja od miejsc gdzie równocześnie przebywa wiele osób jest wskazana. Firma nie rekomenduje podróży środkami transportu zbiorowego ponieważ ryzyko zakażenia jest zbyt duże., większe od podróży samochodem.

Prędzej czy później na ulicach zrobi się gęściej. Wydaje mi się, że 10 dni stałego przebywania w domu jest już odczuwalny, zwłaszcza jeśli człowiek znajduje się w niecodziennej sytuacji, pracuje laptop w laptop z małżonkiem a dookoła biegają dzieci. Po czasie paraliżu powinien zacząć się nieśmiały ruch, oczywiście o ile sytuacja epidemiologiczna nie zmieni się radykalnie i nie nastąpi paraliż psychologiczny – ocenia Katarzyna Panek. - Jeśli zachowamy stabilność zachorowań (nie będzie piku) podejrzewam, że zacznie się np. przemieszczanie samochodem do lasów czy parków. Jakoś trzeba będzie do tych miejsc dotrzeć a komunikacja miejska nie będzie obdarzona zaufaniem. Nie wydaje mi się jednak, żeby firmy bazujące na sharingu szybko wróciły do poprzedniej rentowności. Może to spowodować zmiany na rynku, mam nadzieję, że nie dojdzie do załamania się biznesów i utraty miejsc pracy - mówi Katarzyna Panek z „Panek Carsharing”.

Nieciekawa sytuacja dotyczy również samochodów dostawczych. W 2019 roku chętniej kupowano w Polsce tzw. dostawczaki. Z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wynika, że zarejestrowano w Polsce 69 861 samochodów dostawczych, tj. o 1,5 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Póki co ten segment sobie radzi, ale nie wiadomo jak długo.

Nasi klienci samochodów dostawczych działają w różnych branżach. Niektóre z nich, takie jak przewozy osób, już zostały dotknięte kryzysem związanym z koronawirusem, inne, takie jak dostawy kurierskie, w tym momencie przeżywają wzrosty. Na co to jednak może przełożyć się finalnie w kontekście wolumenów sprzedawanych samochodów nie jesteśmy w stanie w tym momencie przewidzieć. Zwłaszcza, że nikt nie wie, jak długo potrwają obowiązujące w wielu branżach obostrzenia – twierdzi Piotr Wójcik reprezentujący Mercedes-Benz Polska.

Wszystko to będzie zależeć od tego, czy sprzedaż w handlu tradycyjnym nie ulegnie załamaniu lub istotnym korektom.

Wszyscy w Europie jesteśmy podobnie dotknięci. Obecnie nasze fabryki produkcyjne w Europie zawieszają pracę ale to nie jest jakiś poważny bieżący problem – mamy zagwarantowane dostawy aut na 2-3 miesiące plus część naszych modeli pochodzi z fabryk japońskich (a te pracują zgodnie z planem sprzed epidemii). Większym problemem jest przewidywana utrata zainteresowanie kupnem samochodu przez Polaków w obliczu np. nasilającej się pandemii. Ale to dopiero czas nam pokaże… - dodaje Robert Mularczyk z Toyota Motor Poland.

British Automotive Holding z kolei podkreśla, że niepewność w branży powodują m.in dynamiczne zmiany prawne. Czyli kolejne regulacje rządów w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa. W ostatnich dniach państwa Unii Europejskiej porozumiały się ws. zamknięcia wewnętrznych granic. To może dodatkowo uderzyć w branżę. Ryzyko utrudnień na granicach międzypaństwowych może mieć wpływ na utrudnienia w realizacji transportu międzynarodowego.

Widać kryzys i mam nadzieje, że w Polsce nie będzie analogicznie jak we Włoszech. Staramy się obserwować co dzieje się za granicą i dostosowywać do sytuacji w oparciu o doświadczenia innych. Niestety nie ma gotowych rozwiązań, ponieważ aktualnie cały świat cierpi gospodarczo, jeden kraj bardziej, drugi mniej i nigdzie na ma opanowanej sytuacji. Nie można poddawać się emocjom. Czas na chłodną kalkulację, ograniczanie kosztów i częste analizy. Warto rozważać różne warianty i starać się przewidywać w oparciu o fakty. Bardzo istotnym jest weryfikowanie informacji, które są nam dostarczane. My zasięgamy opinii wirusologów i konsultujemy się z nimi ponieważ tzw. fake newsów nie brakuje. Podobnie robimy z doniesieniami gospodarczymi. Trzeba wiedzę weryfikować u źródła – podkreśla Katarzyna Panek.

Koncerny zmieniają profil działań

Wobec ogólnych restrykcji przedsiębiorstwa motoryzacyjne zmuszane są do zmian w dotychczas działaniach. Zazwyczaj oznacza to większy nacisk na usługi online.

To co możemy teraz zrobić i co robi wielu z naszych dealerów, to dostosowywać się do zupełnie nowej sytuacji. Oferujemy np. naszym klientom w wielu punktach dealerskich dogodne warunki serwisowania samochodów. Nasi dealerzy Van ProCenter oferują usługę serwisową door to door, która zapewnia klientom najwyższe bezpieczeństwo. Tym z klientów, którzy chcą kupić teraz samochód, często oferowana jest możliwość zapoznania się z produktem w trakcie telekonferencji online. Dalszy ciąg procesu sprzedaży może być dostosowany do maksymalnego komfortu klienta. Bo my oczywiście cały czas dostarczamy samochody – mówi Wójcik.

„Internetowy Salon” uruchomili z kolei Lexus i Toyota. dr Jacek Pawlak, prezes Toyota Motor Poland tłumaczy, że celem było stworzenie maksymalnie prostej formy kupna nowego auta dla klientów, którzy dziś nie chcą wychodzić z domu i odwiedzać salonów sprzedaży. Dodaje, że usługa powinna być dalej wykorzystywana jako dodatkowy kanał sprzedaży także po okresie pandemii wirusowej. Niektóre koncerny, zwłaszcza amerykańskie, przestawiają się z kolei na produkcję sprzętu medycznego.

Dla branży najgorsza jest atmosfera niepewności. Nikt nie wie kiedy rynek wyjdzie na prostą, bo nie wiadomo kiedy zakończy się epidemia. Póki restrykcje będą trwać, to motoryzacja będzie w trudnej sytuacji.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.