UE będzie wiązać wypłaty funduszy z "praworządnością"?
Węgry będą elastyczne na piątkowym szczycie UE w sprawie budżetu, ale zależy im na tym, by nie uzależniano finansowania od dodatkowych warunków - ocenili węgierscy eksperci. Jeśli państwa członkowskie UE są sobie równe, to trudno uzależniać finansowanie m.in. od praworządności - wskazują.
„Demokracje mogą być rozmaite(). Myślę, że to bardzo ważna kwestia dla Polski i Węgier, ale też wielu innych państw środkowej i wschodniej części UE czy nawet Zachodu, aby kryteria zależne od poglądów politycznych czy ideologii w tak ważnych sprawach jak finansowanie w jak największym stopniu były nieobecne” - powiedział szef Instytutu Spraw Zagranicznych i Handlu, Marton Ugrosdy.
Wyraził przekonanie, że kwestie te należy ostro rozgraniczyć. Wskazał też, że nie leży w interesie UE dyskutowanie o tym, „kto ma lepsze sądy, gdzie są lepsze wybory i czy wolno wybierać prezydenta listownie”, w samym środku kryzysu gospodarczego, gdy dużo bardziej potrzeba zdecydowanej postawy UE. „Uważam, że ten konkurs piękności demokracji nie należy do negocjacji budżetowych, chociaż widzimy, że niektóre siły polityczne i kilka państw zachodnich chciałoby go wymusić” - powiedział.
Ocenił też, że jeśli naprawdę państwa członkowskie UE są sobie równe, to trudno uzależniać finansowanie od różnych warunków, np. praworządności.
„Myślę, że Węgry będą się odnosić elastycznie do kwestii, które są ważne dla krajów zachodnich. Np. węgierskie stanowisko wobec zielonego ładu nie będzie tak negatywne, jak wielu sądzi. Konkurencyjność to także kwestia, w której Węgrom zależy na tym, by UE osiągała jak największe sukcesy w światowej rywalizacji” - dodał Ugrosdy.
Także zdaniem szefa Centrum Integracji Euroatlantyckiej i Demokracji (CEID) Daniela Barthy, Węgry nie będą kruszyć kopii o niektóre kwestie, np. w jego opinii zaakceptowały one fakt, że otrzymają z budżetu UE znacznie mniejszą sumę niż wcześniej.
„Na poziomie retoryki premier (Viktor Orban) musi utrzymywać pozory, że wciąż walczy o to, by Węgry otrzymały znacznie większe sumy. Ale nie to jest najważniejszą stawką, tylko to, czy zostaną wprowadzone nowe warunki prawne wypłat, w tym praworządności, i jaki wpływ może mieć na te wypłaty Komisja Europejska czy Parlament Europejski” - ocenił.
Jak podkreślił, z punktu widzenia Węgier jest nie do przyjęcia, aby KE wypłacała środki na podstawie rocznych raportów o praworządności czy aby PE od uzależniał wypłatę środków od jej przestrzegania - i to nie tylko dlatego, że byłoby to dla Węgier niekorzystne, ale też dlatego, że najważniejszą instytucją decyzyjną w UE jest Rada Europejska. „Węgry nie chcą tego zmieniać, nie chcą pod tym względem głębszej integracji, nie chcą przekazywać nowych narzędzi Komisji i PE” - podkreślił.
Ocenił jednak, że na szczycie kwestia ta nie będzie głównym tematem i zostanie podjęta raczej wtedy, gdy PE będzie zatwierdzać budżet. „Uważam, że teraz będą się starać dojść do porozumienia i kompromisów” - powiedział.
Ugrosdy uważa natomiast, że kraje środkowoeuropejskie będą zabiegać na szczycie o utrzymanie finansowania na dotychczasowym poziomie.
Według niego tematem sporu będą też fundusze strukturalne. „Sukces krajów Europy Środkowej działa teraz na ich niekorzyść.() Powstaje pytanie, czy należy nas karać obcięciem funduszy za to, że lepiej sobie radzimy, i nagradzać większymi środkami te kraje, gdzie nie doszło do reform strukturalnych i dlatego nie miały tak dużego wzrostu, jak byłoby możliwe, biorąc pod uwagę stan gospodarki światowej” - zaznaczył.
Jeśli chodzi o fundusz odbudowy, Bartha zaznaczył, że propozycja, zgodnie z którą nieproporcjonalnie wysokie środki przypadłyby krajom południa Europy, jest w tej postaci nie do przyjęcia dla krajów Grupy Wyszehradzkiej.
„Straty ludzkie są w sposób oczywisty inne w bardziej dotkniętych koronawirusem krajach południowych i sumy wydane na ochronę zdrowia były tam większe. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę skutki gospodarcze, to nie jest wcale oczywiste, czy na dłuższą metę będą one większe w krajach południa. Jeszcze nie wiemy, jak silny i jak trwały wpływ będzie miał ten kryzys na przemysł motoryzacyjny (który jest ważnym sektorem gospodarki węgierskiej - PAP). Widać, że ogromny, ale gdyby miało tak być trwale, to nie jest jasne, dlaczego Portugalia miałaby otrzymać więcej niż Węgry” - zaznaczył.
W jego opinii dla Węgier istotna jest alokacja środków z funduszu odbudowy na szczeblu państw członkowskich, a jednym z głównych postulatów jest to, by system przydzielania funduszy był bardziej elastyczny, bo państwa lepiej wiedzą, jak najlepiej uruchomić ich gospodarki. „Moim zdaniem ostatecznie przyjęta wersja będzie na pewno korzystniejsza dla Węgier, jeśli chodzi o tę elastyczność” - ocenił.
Ugrosdy ocenił, że w ostatnim czasie Komisja naprawdę szybko podejmowała decyzje, np. umożliwienie państwowego wsparcia różnych firm, z czego skorzystał także węgierski rząd, było bardzo ważnym krokiem z punktu widzenia wychodzenia z kryzysu. Podkreślił jednak, że sytuacja gospodarcza się zmienia i trzeba ratować miejsca pracy.
„Jeśli uda się znaleźć na poziomie UE takie odpowiedzi na kryzys, które wzmocnią konkurencyjność UE i pozwolą jej utrzymać lub zwiększyć obecne znaczenie w gospodarce światowej, to niekoniecznie najlepszym rozwiązaniem będzie wspieranie bez końca bezrobotnych, żeby nie znaleźli nowej pracy, tylko należy raczej wesprzeć przedsiębiorstwa, by tworzyły miejsca pracy” - powiedział.
Odnosząc się do propozycji zaciągnięcia pożyczek przez UE ocenił zaś, że choć fundusz odbudowy powinien uwzględniać, jaki spadek nastąpił w którym kraju, to bardzo ważne, żeby nie trzeba było płacić za cudze długi. „To jedna z najważniejszych obecnie linii sporu - by kraje, które prowadzą odpowiedzialną politykę gospodarczą, nie zadłużały się i miały stosunkowo niski deficyt budżetowy, nie były odpowiedzialne za długi krajów, które niekoniecznie prowadziły ostatnio odpowiedzialne gospodarowanie” - powiedział.
PAP/ as/