Szokujące ustalenia ws. wypadku w Warszawie. Kierowca był pod wpływem narkotyków?
Według najnowszych ustaleń kierowca autobusu, który spadł z wiaduktu miał 39 stopni gorączki. Część mediów donosi również, że był pod wpływem narkotyków
W czwartek w Warszawie doszło do wypadku autobusu miejskiego, który przebił barierki i spadł z wiaduktu na trasie S8. Bilans wypadku to jedna ofiara śmiertelna - 70-letnia kobieta - oraz kilkanaście osób poszkodowanych, w tym cztery ciężko ranne. W akcji ratunkowej uczestniczyło m.in. 17 zespołów ratownictwa medycznego i śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Kierowcą autobusu był dwudziestokilkuletni mężczyzna. Trafił on do szpitala ze złamaniem. Z nieoficjalnych ustaleń RMF FM wynika, że kierowca w dniu wypadku miał 39 stopni gorączki. Z kolei TVP Info donosi, że prowadzący autobus był pod wpływem amfetaminy.
W kokpicie pojazdu służby odnalazły woreczek z narkotykami. Według naszych rozmówców, mężczyzna był „silnie naćpany”
— czytamy w portalu TVP Info.
Już w czwartek informowano, że kierowca miał odpowiednie certyfikaty, a w chwili wypadku był trzeźwy, bo autobusy miejskie w Warszawie mają automatyczne alkomaty. Autobusu nie można więc uruchomić bez sprawdzenia trzeźwości. Jak jednak dowiedział się reporter Radia ZET, późniejsze badania krwi i moczu wykazały, że są tam ślady narkotyków, a torebkę - najprawdopodobniej z amfetaminą - znaleziono też w kabinie kierowcy - informuje z kolei Radio Zet.
Mężczyzna został formalnie zatrzymany, a w szpitalu pilnują go policjanci. Podczas krótkiego przesłuchania miał zeznać, że nie pamięta momentu wypadku.
Czytaj też: Tragiczny wypadek autobusu w Warszawie. Jedna osoba zginęła
PAP, Radio Zet, RMF FM, TVP Info, wPolityce/KG