Polacy w pandemii. Lęk i niepokój wciąż nam towarzyszą
Pandemia koronawirusa wybuchła nagle i nie przestaje wymuszać na nas zmiany w podejściu do otoczenia i świata, jaki znaliśmy do tej pory. Izolacja społeczna, którą na skalę masową wprowadziły na wiosnę państwa na całym świecie, wraz z nadejściem drugiej fali pandemii obecnie może ponownie się stać codziennością. Jeszcze niedawno przedstawiciele rządów w Europie zapowiadali, że nie są orędownikami ponownego wprowadzania kwarantanny i innych ograniczeń, z bardzo wielu, w tym ekonomicznych powodów. Wszystko jednak zależy od bieżącej sytuacji epidemicznej i liczby zakażeń, a ta zdaje się ponownie szybko rosnąć. Epidemia ma charakter globalny, ale wszędzie na świecie wskutek zagrożenia i wprowadzanych surowych środków prewencyjnych ludzie zmagają z podobnymi bolączkami i trudnościami
Wszędzie na świecie jednym z efektów pandemii było to, że ludzi dotknęła niepewność, samotność, brak możliwości swobodnego przemieszczania się, brak pracy czy problemy finansowe. W warunkach globalizacji epidemia rozprzestrzenia się szybko i dlatego ograniczenia wprowadzone są na całym świecie, chociaż w zapobieganiu rozszerzania się infekcji każdy kraj radzi sobie na swój sposób.
Czytaj też: Nowy Jork - miliony testów na koronawirusa!
Przyszłość jest bardzo niepewna, niemniej przyzwyczailiśmy się do niepewności, dostrzegamy nowe możliwości i cały czas uczymy się żyć w stanie zagrożenia, informuje agencja Dentsu, która przeprowadziła badanie statystyczne na temat tego, jak pandemia wpłynęła na nasze życie i nasze podejście do różnych spraw codziennych.
Z badania Densu wynika, że inaczej na ograniczenia i trudności związane z pandemią reagują kobiety, a inaczej mężczyźni. Wśród kobiet wyraźnie widać większe obciążenie niż w przypadku mężczyzn – twierdzą autorzy raportu. Połowa badanych kobiet deklaruje przemęczenie, 43% odczuwa lęk i stres. Wśród mężczyzn przemęczenie deklaruje 40% badanych, lęk i stres -33% badanych. Mężczyźni natomiast są bardziej otwarci i częściej poszukują szans i nowych możliwości (40% badanych). W przypadku kobiet odsetek ten stanowi 32%.
Autorzy badania zauważają, że jeden z powodów większego zmęczenia, jakie przyszło wraz z kolejnymi tygodniami epidemii, to wysokie wymagania związane z pracą. W firmach jest przekonanie, że jeżeli ktoś pracuje w domu, to powinien być dostępny cały czas: telefonicznie, e-mailowo, za pośrednictwem różnych kanałów. Mamy poczucie, że świat wszedł do naszych domów. To ważna umiejętność: wyznaczenie sobie samemu godzin pracy. Dla własnej higieny, chodzi o nasze zdrowie psychiczne - podkreśla Agata Kaczmarska z polskiego oddziału firmy Dentsu.
Najmłodsza grupa badanych w wieku 18-24 lat, po raz pierwszy pokoleniowo zetknęła się z tak znaczącym wydarzeniem, które dotknęło zarówno ich samych, ich najbliższych jak i cały świat. W tej grupie również widać uspokojenie nastrojów i wzrost poczucia bezpieczeństwa, jednak samotność i przemęczenie nie zniknęło - podkreślają w swoim raporcie badacze Dentsu. Lęk i niepokój w tej grupie cały czas jest widoczny.
Przeprowadzone przez Dentsu badanie świadczy o tym, że najbardziej odporne na niestabilną sytuację pandemiczną są osoby z najstarszej grupy badanych, powyżej 40. roku życia.
W pomiarze wrześniowym 40 proc. badanej grupy deklaruje poczucie spokoju w obecnej sytuacji. Inaczej było na samym początku epidemii. Poczucie spokoju w tej grupie uległo największemu zaburzeniu. Możemy zatem wnioskować, że najbardziej życiowo doświadczona grupa społeczna najszybciej wróciła do stabilizacji. Jest to również grupa największego ryzyka w przypadku zachorowania na COVID. Jednak większość negatywnych scenariuszy możliwego rozwoju zdarzeń dla tej grupy się nie ziściła, a lęki stopniowo zostają oswojone.
W poprzednich kryzysach odczuwane napięcie było związane głównie ze sferą zawodową, z tym, co wydarzy się, gdy stracimy pracę. Obecnie jest nieco inaczej. Dzisiaj w zasadzie każda decyzja, którą podejmujemy, wychodząc albo nie wychodząc z domu, jest obarczona poważnymi konsekwencjami i długim procesem decyzyjnym. W poprzednich kryzysach nie mieliśmy dylematu, czy iść do kina. Najwyżej nie stać nas było na bilet. Dzisiaj zastanawiamy się, czy wyjście do kina, teatru czy na zakupy nie spowoduje, że ktoś wyląduje w szpitalu. Proces decyzyjny konsumuje naszą energię, jesteśmy dużo bardziej zmęczeni, permanentnie procesujemy, kiedy założyć maseczkę, jak ją założyć, czy pójść do sklepu, czy jednak zrobić zakupy on line, czy mogę jechać na wesele do najbliższego przyjaciela - wymienia Agata Kaczmarska.
Czytaj też: Pandemiczna encyklika Ojca Świętego
O problemach dnia codziennego społeczeństw i zwykłych ludzi wypowiada się także dr Maciej Pilecki, kierownik Oddziału Klinicznego Psychiatrii, Dzieci i Młodzieży Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Mówi on, że różne grupy społeczne i zawodowe są w większym lub mniejszym stopniu narażone na trudności i niecodzienne sytuacje wynikające z rozprzestrzenienia się pandemii.
Jedną z grup mocno dotkniętych SARS-CoV-2 są wszystkie te osoby, których byt ekonomiczny stał się zagrożony z powodu pandemii – ocenia specjalista. Inna grupa to osoby, które w związku z pandemią spędzają ze sobą więcej czasu i w związku z tym uświadomiły sobie różnego rodzaju trudności i napięcia, stresy emocjonalne, z którymi radzili sobie na co dzień poprzez niebycie razem, a których teraz nie uda się uniknąć. Problemy te dotyczą również ich dzieci – dodaje dr Pilecki.
rmf24.pl/pap/mt
Czytaj też: Pandemia: Kto zyskał, kto stracił?