Uratowane życie kosztowało 6 mln euro
Ekonomista Patrick Artus podjął próbę oszacowania „ceny” życia ludzkiego w czasie epidemii koronawirusa w porównaniu ze stratami bogactwa narodowego, które powodują środki osłonowe, mające to życie chronić. Z jego obliczeń wynika, że na jednego ocalonego państwo wydało 6 mln euro.
Artus założył, że dwumiesięczny lockdown na wiosnę spowodował spadek aktywności gospodarczej we Francji o 10 proc. Długoterminowe szkody dla gospodarki wycenił na 2,5 proc. PKB.
Na podstawie danych epidemiologów ekonomista oszacował liczbę ocalonych istnień ludzkich na około 20 tys. miesięcznie.
CZYTAJ TEŻ: Europa ogranicza spożywanie alkoholu
Jeden proc. PKB to 24 mld euro, zatem 5 proc. PKB utraconego w czasie jednego miesiąca wiosennej kwarantanny podzielony przez 20 tys. uratowanych istnień ludzkich, oznacza 6 mln euro na każdego potencjalnie ocalonego dzięki wprowadzeniu lockdownu na wiosnę.
Artus, dyrektor badań w banku Natixis, prowadzi obliczenia dalekie od „politycznej poprawności” na temat „ceny życia” – skomentował szacunki ekonomisty dziennik „Le Monde”.
Artus przyjął również, że zarabiający średnio 22 tys. euro rocznie potencjalnie uratowany człowiek przez całe swoje życie zarobi około 1 mln euro.
Życie covidowców kosztuje sześć razy więcej niż autostrady - ocenił ekonomista Patrick Artus.
CZYTAJ TEŻ: Od dzisiaj więcej wojska w walce z pandemią
Artus przyznaje, że straty gospodarcze, spowodowane obowiązująca we Francji godziną policyjną, są trudniejsze do oszacowania w relacji do ludzkiego, życia niż koszty lockdownu.
We Francji ponowny lockdown obowiązuje od północy.
PAP/RO