TYLKO U NAS
Czy polska gospodarka przetrwa pandemię? (Wideo)
Od kilku miesięcy żyjemy w cieniu pandemii koronawirusa, która wywróciła nasze życie do góry nogami. Przede wszystkim wpłynęła na zdrowie, ale również stan gospodarki i finanse ludzi. Goście Aleksandra Majewskiego - Maksymilian Wysocki („Gazeta Bankowa”, wGospodarce.pl) i Andrzej Sadowski (Centrum im. Adama Smitha) w Telewizji wPolsce zastanawiali się nad tym jak polska gospodarka przetrwa dalszy rozwój pandemii
Czy już mamy lockdown?
Niezależnie jak ten stan zostanie nazwany, to liczy się praktyka. Skoro kolejne branże podlegają restrykcjom i aktywność ich jest dopuszczana w coraz mniejszym zakresie, to mamy do czynienia z zatrzymaniem gospodarki. Nie używałbym angielskiego określenia, bo jest zbyt dużym eufemizmem. Mówimy po prostu o zakazie wykonywania pracy, co dla wielu branż będzie pociągało za sobą daleko idące konsekwencje - stwierdził Andrzej Sadowski.
Ekspert Centrum im. Adama Smitha zaznaczył przy tym, że chodzi nie tylko o stan finansowy. Coraz częściej zwraca się czy to na zdrowie, czy na samo samopoczucie społeczeństwa.
Niestety niepokoje społeczne związane z koronawirusem, zwłaszcza ten ruch antycovidowy też swoje zdziałał. Dużo ludzi przestało w pandemię wierzyć czy poważnie traktować. Być może tego scenariusza udałoby się uniknąć, gdyby ludzie poważniej traktowali siebie nawzajem. A czy mamy już lockdown? Jest ten częściowy. To przed czym stoimy, czyli przed narodową kwarantanną (być może będzie ogłoszona już w środę) to będzie powodować już daleko idące skutki i jeszcze smutniejsze obrazki. Pytanie: czy jest lepsze wyjście w tym momencie? Można spojrzeć na Izrael, który wprowadził drugi lockdown już jakiś czas temu. Widać, że mimo wszystko jest to skuteczne narzędzie w powstrzymywaniu rozwoju pandemii. Do spadku zachorowań potrzeba średnio trzech, czterech tygodni. Pytanie czy mamy jakiś plan na ten czas - zaznaczył Maksymilian Wysocki .
Czy polska gospodarka przetrwa pandemię?
Wicepremier i minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin w jednym z ostatnich wywiadów podkreślał, że miesięczni koszt wiosennych ograniczeń sięgał 90 mld zł. Teraz musielibyśmy się liczyć z podobnymi kosztami i musielibyśmy to spłacać przez długie lata. Deklarował przy tym, że jest przeciwny ogłaszaniu drugiego lockdownu.
Mam nadzieję, że rząd nawet bez słuchania głosu przedsiębiorców ma na tyle sprawny aparat związany chociażby z urzędami skarbowymi czy ZUS-em, które powinny raportować jaki jest realny stan zapaści u polskich przedsiębiorców. Pozwala to na pełną wiedzę zarządczą i rząd doskonale świadomość jak wygląda sytuacja w polskich firmach. Tak samo polskie banki mają informacje nt. stanu finansów polskich rodzin. Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że nie wystarczą tylko zapewnienia, że nie będzie kolejnych ograniczeń - powiedział Sadowski.
Problem przed którym stoimy tu i teraz, to co zrobić w dokładnym momencie. Kiedy jesteśmy na granicy wydolności służby zdrowia i mamy rosnącą pandemię. I czy faktycznie lockdown jest potrzebny. Moim zdaniem jeżeli mamy decydować się na lockdown, to już teraz. Zapasem jest sezon świąteczny. W każdej gospodarce to masowe zakupy. Jeżeli teraz wprowadzimy lockdown, przez te cztery tygodnie byłby odpowiedni spadek, to na święta ludzie spokojnie mogliby robić zakupy, a handel mógłby odbić. Bo to jest tak naprawdę najważniejszy moment w roku - uważa z kolei Wysocki.
Czytaj też: LEK NA COVID: Izrael może nas wyprzedzić. Ścigaliśmy się pół roku [WYWIAD]