Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

"Uchodźca" w sieci nawołuje do przemocy! Jest bezkarny

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 1 grudnia 2020, 09:00

  • 0
  • Powiększ tekst

Przybyły do Niemiec z Damaszku youtuber realizuje filmy, w których poniża francuskiego prezydenta i strzela do domniemanych funkcjonariuszy policji. Wymiar sprawiedliwości nic nie może z tym zrobić - pisze w poniedziałek dziennik „Welt”. Fayez Kanfash mieszka w Niemczech od 2016 roku, gdzie przybył by znaleźć schronienie.

To, co Fayez Kanfash robi najlepiej, to prowokowanie” - zauważa „Welt” - „W ostatni weekend znowu zrobił to szczególnie dobrze. Kanfash, 24-letni Syryjczyk i YouTuber, który mieszka w Luckenwalde w Brandenburgii, przesłał na platformę trylogię wideo”.

On i inni aktorzy amatorzy odtwarzają pościg: Kanfash jest ścigany przez las przez niemieckich „policjantów”. Potem odwraca sytuację i sam „strzela” do „policjantów”.

Na początku listopada Kanfash osiągnął swój największy dotychczasowy sukces w internecie: kolejny z jego filmów trafił na nagłówki gazet na całym świecie i wywołał gniewne komentarze polityków w Niemczech. W filmie prowadził mężczyznę na sznurku po ulicy w Berlinie. Ten na linie miał na sobie blond perukę i kartonową maskę z podobizną prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

Ponad milion osób subskrybuje kanał Kanfash. Kanfash jest gwiazdą YouTube. I uchodźcą” - podkreśla gazeta.

W 2016 roku przyjechał do Niemiec jako uchodźca z Damaszku. Szukał schronienia. To, że publikuje teraz filmy, w których kpi z europejskich polityków i „strzela” do aktorów przebranych za policjantów, jest oburzające. Grupa parlamentarna AfD z Saary skomentowała na swojej stronie na Facebooku, że Kanfash „najwyraźniej czuje tylko odrazę” do Niemiec.

Pytanie brzmi: czy jego filmy są po prostu nieszkodliwą zabawą czy niebezpieczną propagandą wymierzoną w zachodnich polityków i niemieckie władze?” - zastanawia się „Welt”.

Argumentów przemawiających za tym ostatnim jest kilka. Film Macrona był jak dotąd najbardziej sensacyjnym filmem Kanfash. Ale jeśli przejrzeć wszystko, co przesłał na swój kanał w ciągu ostatnich trzech lat, wyłącznie w języku arabskim, natrafi się na bardzo problematyczne treści.

Kanfash odtworzył sceny, w których na przykład „Żyd” uniemożliwia „muzułmaninowi” modlitwę; w których „muzułmanin” namawia „izraelską dziewczynę” do noszenia chusty na głowie, a w zamian oferuje iPhone’a. W jednym z filmów zasugerował, że chce oddawać mocz na palestyńską flagę.

Dla eksperta od islamizmu, Ahmada Mansoura, nie jest to wcale nieszkodliwe. „Kanfash prawdopodobnie sam nie dopuści się aktów przemocy, ale przygotowuje do tego wylęgarnię”. Wykorzystuje islamistyczne narracje i tworzy „nastrój, który utrudnia współistnienie”. Każdemu, kto imigrował na podstawie prawa do azylu, a następnie gloryfikuje brutalność wobec policjantów lub polityków, należy zasygnalizować, że jest nie na miejscu w tym społeczeństwie.

W rozmowie z dziennikarzem „Welt” Fayez Kanfash tłumaczy się następująco: to, co robi, to tylko gra. „Chcę rozśmieszać ludzi. Nie mam żadnych politycznych przekazów”.

Ale potem, w przeciwieństwie do tego, co właśnie powiedział, przyznaje, że filmy nie mają być tylko zabawne. Dlaczego jego filmy zawsze w negatywnym świetle przedstawiają Żydów? „Żyd”, mówi, oznacza dla niego „rasistę, który jest przeciwny religii islamskiej”.

Po wideo z „Macronem” niemieckie władze badają Kanfasha. Jak dotąd nic nie wskazuje na to, że stanowi on zagrożenie dla bezpieczeństwa i że mógłby zaplanować rzeczywiste akty przemocy.

Prokuratura w Berlinie potwierdziła, że przegląda nagranie z „Macronem” pod kątem możliwych zarzutów. Sugeruje jednak: „jest duże prawdopodobieństwo, że państwo niemieckie będzie musiało dalej znosić filmy Kanfasha, ponieważ podlegają one wolności słowa chronionej konstytucyjnymi prawami. Dopóki oficjalnie nie popełnił przestępstwa, państwo nie może nic zrobić”.

Platforma, na której rozpowszechnia treści, jak dotąd nie zrobiła nic by filmy usunąć. Kanfash twierdzi, że dzięki YouTube zarabia do 1000 dolarów miesięcznie. Pieniądze pochodzą od firm, które reklamują swoje marki w reklamach przed filmami, jest wśród nich np. Ikea czy Müllermilch.

Wszyscy z konsternacją deklarowali, że nic nie wiedzą - ponieważ reklamodawca zwykle nie wie, gdzie dokładnie wyświetlane są reklamy na YouTube. Ikea i Müllermilch ogłosili, że zbadają sprawę, „NZZ” napisała, że zaprzestali reklamowania się na kanale Kanfasha natychmiast po tym, jak zespół redakcyjny o to poprosił.

YouTube odpowiada ogólnie: „W przypadku, gdy treści okażą się nieodpowiednie dla naszych partnerów reklamowych, podejmujemy działania, aby upewnić się, że na odpowiednich filmach, kanałach lub stronach nie będzie wyświetlana żadna reklama”.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze