"To chora wizja" - dziennikarz ostro o polskim filmie
W ostatnich dniach głośno jest o produkcji „Erotica 2022”. Miała być lewicowa, feministyczna petarda. W większości zbiera jednak krytyczne recenzje. Oceniana jest jako polityczny niewypał. My też obejrzeliśmy, ale najpierw przytoczymy, co myślą inni
„Erotica 2022” do obejrzenia jest od 25 listopada na Netflixie. „W czasach, w których kobiety są produktami, macierzyństwo jest obowiązkiem, a seksualność jest represjonowana, pięć bohaterek zmierzy się ze środowiskiem pełnym absurdów i chorych konfrontacji, brakiem prawdziwych emocji i samotnością. Świat przedstawiony w filmie nie jest prawdziwy, lecz bardzo wiarygodny” - opisuje pod trailerem.
Ten projekt jest manifestem w kraju, w którym nie rozmawia się o edukacji seksualnej, w którym męska perspektywa dominuje w każdej sferze, tak filmowej jak i erotycznej. Bijemy w gong - zapowiadali twórcy „Erotica”.
Po odbiorze filmu można stwierdzić, że niezbyt dobrze się przyjął. W większości recenzji jest oceniany jako niewypał, a wręcz „chorą wizję”, jak u Krzysztofa Stanowskiego w „Dziennikarskie Zero”. „Sceny takie, że idzie się wyrzygać”, „to nie jest kino, to chora wizja”, „Polska Fundacja Narodowa powinna zrobić wszystko by nie był uznawany za polski film” - to jedne z jego wypowiedzi o produkcji.
My też obejrzeliśmy i można podsumować to „dzieło” znacznie krócej: brzydota, grafomania, nuda i kompletny bełkot.
Jedną z reżyserek jest m.in. Kasia Adamik - prywatnie córka Agnieszki Holland, w projekt była zaangażowana także polska pisarka i noblistka – Olga Tokarczuk.
Czytaj też: Netflix ustanawia historyczny rekord!
Tysol.pl/KG