Francuski ekspert: To demonstranci są brutalni - nie policja!
Francuska policja stosuje brutalne metody i środki, które są zabronione w innych krajach. Obecny kryzys wizerunkowy policjantów przekłada się na kryzys polityczny - mówi PAP dr Mathieu Zagrodzki z paryskiego Centrum Badań Socjologicznych nad Przestępczością i Instytucjami Karnymi.
Rządowa ustawa o globalnym bezpieczeństwie wywołała gwałtowne protesty w całej Francji. Ustawa przyznaje większe uprawnienia policji municypalnej, reguluje pracę agencji ochroniarskich, zezwala na używanie dronów policyjnych w czasie manifestacji, a słynny art. 24 zabrania publikowania wizerunków policjantów w czasie ich interwencji.
„Filozofią i celem ustawy jest ochrona policjantów w czasach zagrożenia terrorystycznego, ale z drugiej strony – wskazuje ekspert – jest już ustawodawstwo, które pozwala chronić policję, stąd też zarzuty o demagogię tej ustawy” – tłumaczy ekspert.
Dane rządowe pokazują, że francuscy policjanci narażeni są na stres i często sobie z nim nie radzą. W 2019 roku 59 stróżów prawa popełniło samobójstwo, jest to o 60 proc. więcej niż w 2018 roku. O 29,7 proc. wzrosła (w 2019 r.) liczba postępowań sądowych prowadzonych przez IGPN (Generalny Inspektora Policji) w sprawie skarg dotyczących używania przemocy przez funkcjonariuszy. Wzrosło też użycie pistoletu wywołującego elektrowstrząsy (PIE)- 2349 strzałów w 2019 r. wobec 1820 rok wcześniej.
Francuzi oskarżają policję o stosowanie brutalnych metod do tłumienia demonstracji, takich jak granaty gazowe, karabiny LBD40 i na kule plastikowe.
„Metody francuskiej policji są krytykowane przez inne kraje UE. Niemcy nie używają LBD40, w Wielkiej Brytanii środek ten jest rzadkością. Niedawno zrezygnowano we Francji z granatów wybuchowych i jest plan wycofania granatów gazowych GLI” – tłumaczy ekspert.
Brutalniejsi - według eksperta - stają się też demonstranci. Zdaniem dr Zagrodzkiego jest to tendencja widoczna w wielu krajach również poza Francją: w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Australii, gdzie ruchy anarchistyczne, antyglobalizacyjne, które są antypaństwowe i antykapitalistyczne atakują policję i symbole społeczeństwa opartego na konsumpcji.
„Palą i niszczą podczas demonstracji samochody luksusowe, postrzegane jako burżujskie, atakują banki, bankomaty, sklepy z luksusowymi markami” – mówi rozmówca PAP.
„Protesty są francuską tradycją, były zawsze, ale wcześniej były bardziej kontrolowane, ponieważ ich organizatorami były związki zawodowe same mające struktury ds. bezpieczeństwa, które pilnowały porządku w czasie demonstracji. Pilnowały, aby nie były zamieszek. Ostatnie demonstracje są organizowane przez ruchy nieformalne bliskie skrajnej lewicy, co powoduje, że są trudne do kontrolowania” – wyjaśnia ekspert.
„Mamy do czynienia z presją z dwóch stron; części społeczeństwa, która chce bezkompromisowej odpowiedzi na islamski terroryzm i wobec codziennych przestępstw, ale istnieje również presja na policję i zarzuty, że niektóre metody funkcjonariuszy są niezgodne z wartościami demokratycznymi, nie ma zgody na łamanie praw człowieka” – podkreśla ekspert.
„Kryzys dotyczący policji stał się politycznym kryzysem prezydenta Macrona, który wkłada obecnie wiele wysiłku, aby przekonać elektorat na 1,5 roku przed wyborami prezydenckimi, że jest w stanie zażegnać dodatkowe kryzysy w czasie kryzysu sanitarnego” – podsumowuje dr. Zagrodzki.
We Francji służby policyjne liczą około 140 tys. policjantów oraz około 100 tys. żandarmów. „Morale policjantów nie są dobre, w 2019 r. mieliśmy rekordową liczbę samobójstw w policji. Policja pracuje niemal bez przerwy, w zeszłym roku policjanci naliczyli w sumie 25 mln nadgodzin” – podsumowuje ekspert.
PAP/ as/