Historycy mają przeprosić za informacje z książki "Dalej jest noc"
Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł we wtorek, że prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski mają przeprosić za informacje z książki „Dalej jest noc”, która przedstawia losy Żydów w okupowanej Polsce. Wolność badań naukowych musi podlegać kryteriom rzetelności - uzasadnił sąd
Sąd oddalił przy tym żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny. Pełnomocnik historyków mec. Michał Jabłoński zapowiedział w rozmowie z PAP wniesienie apelacji.
Czytaj też: Żydzi wywieźli z Polski bezcenne pamiątki! Sprawę zbada prokuratura
Współautorów „Dalej jest noc” pozwała Filomena Leszczyńska - bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce. Według niej jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej w książce historii Estery Drogickiej z domu Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie.
Z uwagi na epidemię ogłoszenie wyroku w tej sprawie odbywało się online; transmisja została jednak przerwana z powodu problemów technicznych, za co sąd przeprosił. Informację o samej sentencji wyroku przekazali PAP pełnomocnik Leszczyńskiej mec. Monika Brzozowska-Pasieka, a także pełnomocnik profesorów mec. Michał Jabłoński. Transmisja online z odczytywania ustnych motywów wyroku odbyła się jednak bez żadnych problemów.
Wolność badań naukowych w przeciwstawieniu do dóbr osobistych innych osób musi podlegać kryterium oceny z punktu widzenia rzetelności, a przynajmniej należytej staranności. Sposób ujęcia tematu - przedstawienia wersji wydarzeń jedynie Estery Drogickiej jako osoby już nieżyjącej nie może być przeciwstawiane prawu powódki do kultu pamięci członka jej rodziny - powiedziała podczas uzasadnienia wyroku sędzia Ewa Jończyk, podkreślając, że sąd w niniejszym postępowaniu nie zajmował się ustalaniem historii - ani losów Estery Drogickiej ani sołtysa Edwarda Malinowskiego.
Sędzia przypomniała, że pozwani badacze Holokaustu wskazywali, że nie naruszyli dóbr osobistych powódki, powołując się przy tym na prawo wolności prowadzenia badań historycznych oraz publikacji ich wyników. Niewątpliwie prawo to podlega ochronie prawnej, niemniej jednak ochrona ta nie obejmuje takich wypowiedzi, które nie podlegają regule rzetelności - mówiła Jończyk.
Podkreśliła też, że publikując „Dalej jest noc” pozwanym badaczom „niewątpliwie przyświecał szczytny cel”. „Ważką rzeczą jest rzeczywiście wyjaśnienie prawdy historycznej i pokazanie postaw Polaków wobec Żydów w okresie okupacji - postaw zarówno heroicznych, jak i postaw negatywnych, ale niech te badania i sposób ich utrwalenia spełnia reguły należytej staranności. Naruszenie tych reguł przez pozwanych uzasadnia udzielenie ochrony powódce” - mówiła.
Czytaj też: Dyrektor POLIN mówi o polskim „antysemityzmie bez Żydów”
Sędzia przypomniała przy tym, że prawo do wolności badań gwarantowane jest przez akty prawa międzynarodowego. Jednak zaznaczyła przy tym - przytaczając m.in. orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, że autorzy publikacji książkowych nie są zwolnieni ze stosowania wobec nich ograniczeń zapisanych w ustępie 2 art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r.
Od jednostki biorącej udział w debacie publicznej wymaga się troski, aby nie przekroczyła pewnych granic, w szczególności poszanowania dobrego imienia i praw innych osób - tak wypowiedział się w wyroku Europejski Trybunał Praw Człowieka z 22 października 2007 r. - mówiła sędzia.
Przytoczyła także fragment książki „Dalej jest noc”, w którym prof. Barbara Engelking opisała sprawę sołtysa Edwarda Malinowskiego. Zdawała sobie sprawę, że jest on współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to na jego procesie po wojnie złożyła fałszywe zeznania w jego obronie - napisała w „Dalej jest noc” prof. Engelking. Sędzia przypomniała też, że prof. Engelking wyjaśniła, że fragment tego tekstu powstał na podstawie relacji złożonej przez Esterę Drogicką w Shoah Foundation w 1996 r.; zdaniem badaczki relacji wiarygodnej.
Jak przyjmuje się w orzecznictwie Sądu Najwyższego sam fakt powołania się w publikacji na cudze wypowiedzi - co do zasady - nie wyłącza bezprawności naruszania dóbr osobistych. Dla oceny bezprawności działania nie ma znaczenia jaki jest osobisty stosunek autora publikacji do wypowiedzi danej osoby, ale jak jest ta wypowiedź odczytywana - powiedziała sędzia Jończyk. Podkreśliła, że zacytowana przez prof. Engelking relacja Estery Siemiatyckiej dotyczy „najbardziej newralgicznych kwestii, naruszających dobra osobiste powódki w postaci kultu pamięci po zmarłym Edwardzie Malinowskim”.
Sędzia Jończyk podkreśliła, że Powoływanie się na prawo cytatu może uchylać bezprawność, ale wymusza rzetelną analizę treści.
Dodała, że zasadne jest „zakazanie dalszych naruszeń w odniesieniu do kolejnych wydań do druku książki fragmentów, które naruszają dobra osobiste powódki”. „I z tego też względu zobowiązał - w wypadku do druku książki +Dalej jest noc+ - Barbarę Engelking i Jana Grabowskiego do tego, aby nie naruszali w dalszy sposób dóbr powódki poprzez rozpowszechnianie informacji, że stryj powódki Edward Malinowski ograbił Esterę Drogicką oraz że był współwinny śmierci Żydów, wydał ich Niemcom”.
Czytaj też: Pocałunek śmierci Sandersa. Obraził Żydów
Wyjaśniła także, dlaczego sąd nie uwzględnił żądania zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł. Orzeczenie sądu nie może powodować „efektu schładzającego” dla badań naukowych. W ocenie sądu żądana kwota zadośćuczynienia w wysokości 100 tys. zł z całą pewnością stanowiłaby taki element - mówiła.
Pełnomocnik historyków mec. Michał Jabłoński zapowiedział w rozmowie z PAP wniesienie apelacji od wtorkowego wyroku. Nie zgadzamy się z argumentacją sądu. „Uważamy, że sąd dokonał niewłaściwych ustaleń faktycznych i przyjął nieprawidłowo, że ten fragment książki jest nieoparty na źródłach historycznych. Nieprawidłowo sąd uznał, że nie dochowano tutaj nienależytej staranności badacza. Jest wręcz przeciwnie” - powiedział Jabłoński.
Zdaniem prawnika sąd bezzasadnie dał prymat ochronie dóbr osobistych ponad wolność słowa. Jesteśmy zadowoleni z tego, że sąd uznał, iż nie może dojść mocą tego wyroku do tzw. efektu mrożącego promowania badań naukowych. Tym samym sąd uwzględnił tylko niektóre roszczenia powódki - wskazał prawnik.
Proces, podczas którego powódkę wspierała Reduta Dobrego Imienia, rozpoczął się w październiku 2019 r. Jej prezes Maciej Świrski podkreślił po jednej z rozpraw, że z akt sądowych sprawy z lat 50. wynika, iż Edward Malinowski w czasie okupacji nie donosił na Żydów, ale ich ukrywał i pomagał im przez całą II wojnę światową. Jego zdaniem, publikacja prof. Engelking i prof. Grabowskiego stanowi pomówienie dobrego imienia dawnego sołtysa Malinowa i jest sprzeczna z ideami rzetelnej pracy naukowej.
Książka „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” pod redakcją m.in. Engelking i Grabowskiego została wydana w 2018 r. Obszerna publikacja ukazuje strategię przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. Publikację krytycznie ocenił m.in. IPN. Natomiast w obronie pozwanych badaczy wystąpił m.in. Instytut Yad Vashem i Komitet Nauk Historycznych PAN.
PAP/mt