Informacje

Iga Świątek / autor: twitter.com/iga_swiatek
Iga Świątek / autor: twitter.com/iga_swiatek

PR pokonał Świątek? Afera o… Rolexa

Kamil Gieroba

Kamil Gieroba

Dziennikarz Gazety Bankowej i redaktor portalu wgospodarce.pl. W wolnym czasie pasjonat piłki nożnej i sportów walki.

  • Opublikowano: 18 lutego 2021, 17:40

    Aktualizacja: 18 lutego 2021, 18:10

  • Powiększ tekst

Jeden niepozorny wpis w mediach społecznościowych wywołał burzę wokół najlepszej aktualnie tenisistki z Polski - Igi Świątek. Zwyciężczyni French Open napisała: Jestem podekscytowana - zostałam częścią rodziny ROLEX. To dla mnie ważne, bo uświadamiam sobie, jaką drogę pokonałam. Od bycia dzieckiem oglądającym w telewizji, jak Roger podnosi trofea z zegarkiem na nadgarstku do posiadania własnego - zegarka, nie trofeum (jeszcze?). I się zaczęło…

Na dziewiętnastolatkę wylała się spora fala hejtu. Pojawiło się mnóstwo komentarzy w stylu “powinna mieć więcej pokory”, “sodówka uderzyła do głowy” itd…

Jasne, nie zabrakło też obrońców Świątek, podkreślając prestiż sytuacji i że Polacy powinni się cieszyć mając swojego ambasadora Rolexa. Jednak atak na młodą tenisistkę mocno mnie zniesmaczył.

Rolex to luksus. W tenisie także i prestiż

Domyślam się skąd taka fala hejtu na Świątek. Spore grono osób w Polsce lubi myśleć stereotypowo i małostkowo. Stereotypowo, bo Rolexy kojarzą się nam z drożyzną. Wystarczy zorientować się w cenach, by zobaczyć, że przyzwoitego zegarka tej marki nie kupimy za poniżej tysiąc złotych w aukcjach internetowych. Ceny niektórych sięgają naprawdę kosmicznych sum. Na stronie producenta najtańsze kupimy za około 35 tysięcy złotych. Więc to niby wygląda tak, że Świątek może sobie w końcu pozwolić, choć wygrała “tylko jeden” ważny turniej. Co za tym idzie - uderzyła jej sodówka.

Ale to tak nie działa. I tu wychodzi małostkowość. Te wpisy w większości brzmią, jakby Świątek sama zadzwoniła do Rolexa i spytała: “hej, nie chcecie mnie sponsorować? Wygrałam French Open i mam sporo do zaoferowania, bo jestem jeszcze młoda”. A najlepiej jakby zrezygnowała z propozycji.

Mnóstwo osób nie jest też świadome, jak duży jest prestiż z tej współpracy. Rolex w Tenisie jest od lat 70-tych. Marka od dawna wspiera najbardziej prestiżowe turnieje w świecie tenisa, m.in. Wimbledon, Australian Open, French Open czy US Open. Szwajcarskie przedsiębiorstwo wspiera także najlepszych tenisistów. Roger Federer to od lat jeden z ambasadorów marki, a w końcu to jeden z najwybitniejszych tenisistów w historii. Szwajcarskie zegarki promuje jeszcze mnóstwo innych sportowców: chociażby Caroline Woźniacka.

Rolex inwestuje także w inne dyscypliny. Jego zegarek będzie jedną z nagród Rajdu Daytona, gdzie startował Robert Kubica. Ciekawostką jest też, że z Rolexów chętnie korzystał między innymi Ronald Reagan, a obecnie nosi je aktualny prezydent Stanów Zjednoczonych - Joe Biden.

Swoją drogą, Rolexy to wcale nie są najdroższe zegarki ze Szwajcarii, bo mamy jeszcze chociażby Parmigiani Fleurier, czy Breuget i Audemars Piguet. Tu ceny są już naprawdę kosmiczne, bo niektóre modele kosztują ponad 300 tysięcy złotych.

Trzeba sobie zatem uświadomić, że nie ma przypadku w postawieniu na Świątek. Po prostu został doceniony jej sukces. Dlaczego zatem sami cieszyliśmy się z jej wygranej w French Open, ale gdy inni ją docenią, to robimy tzw. “gównoburzę”?

Porażka PR-u

Myślę że, by zrozumieć sytuację, to trzeba tutaj ze zrozumieniem przeczytać cały wpis. I to tak przynajmniej ze dwa razy. Bo rzeczywiście całość brzmi nieco niezręcznie.

Można mieć wrażenie, że zegarek to jeden z głównych bodźców motywujących 19-latkę do rywalizacji. Oczywiście jest to absurd - sama Świątek nie wygląda na taką osobę, dla której najważniejsze są pieniądze i kontrakty. Ale żyjemy w czasach, gdy każdy rozumie pewne rzeczy po swojemu. Być może trzeba mieć też pod uwagę trudności czasów w jakich żyjemy. W końcu wciąż trwa pandemia, większość branż spotyka się z problemami finansowymi. Jesteśmy bardziej wrażliwi na tych, którzy emanują bogactwem. Więc (może przypadkowo), ale wpis był tylko wodą na młyn hejterom.

Miejmy nadzieję, że to jednostkowa sytuacja. Budzi jednak pewien niepokój to jak reagujemy w Internecie na sukcesy innych. Bo jak się ma takich fanów, to nie trzeba mieć wrogów.

Dobrze że sama Iga mówiła w wywiadach iż z mediów społecznościowych rzadko korzysta. Zazwyczaj maksymalnie raz dziennie tam zagląda i to tak do godziny. Więc przynajmniej ominął ją ten wysyp wpisów. Chyba też jest pogodzona, że jeżeli jesteś na szczycie, to znajdą się i hejterzy.

Czytaj też: Iga Świątek ma kontrakt ze światowym gigantem! Pierwsza Polka w historii!

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.